IV seminarium: Historia i socjologia ludzkiej destrukcyjności

Zapraszamy na IV seminarium

Wiek XX jest określany wiekiem ludobójstwa. Masowe zbrodnie nie są jednak zamkniętym rozdziałem historii. Obecne są w zbiorowej pamięci, rzutują na politykę historyczną państw. Wyjaśnienie i zrozumienie ludobójstwa stanowi przedmiot naukowych dociekań. Lech M. Nijakowski w książce Ludobójstwo. Historia i socjologia ludzkiej destrukcyjności (2018) przedstawił dyskusje wokół pojęcia genocydu, przeanalizował przykłady zbiorowej przemocy i wnikliwie przyjrzał się procesom społecznym, które sprawiają, że ludzie angażują się w akty masowej eksterminacji. Książka Lecha Nijakowskiego będzie punktem wyjścia do dyskusji z udziałem Autora i badaczy analizujących problem ludobójstwa w aspekcie prawnym i historycznym.

 




Co świętujemy w Święto Niepodległości?

Oficjalna strona prezydenta RP, wygląd z listopada-grudnia 2018. Na pasku tytułowym strony, w prawym górnym rogu „ojcowie niepodległości” (bez gen. Józefa Hallera). Na zdjęciu prezydent Duda otwierający w styczniu 2018 wystawę Ojcowie Niepodległości stojący na tle fotografii gen Józefa Hallera jako „ojca niepodległości”.

RAFAŁ WNUK

Co świętujemy w Święto Niepodległości?*

12 listopada 2016 r. prezydent Andrzej Duda apelował do Polaków, by za dwa lata, w stulecie odzyskania niepodległości, „pokazali się jako jedno społeczeństwo, jeden naród i silne państwo na arenie międzynarodowej, przed naszymi gośćmi, którzy wierzę w to, z całego świata, w związku z tą wielką dla Polski rocznicą, będą do nas przybywali” (Duda 2016). Na oficjalnej stronie Prezydenta RP został zamieszczony tekst mający charakter zaproszenia do współpracy przy organizowaniu święta możliwie wielu środowisk społecznych i politycznych (Patronat, 2.12.2017). Andrzej Duda nawoływał do „świętowania ponad podziałami”, lecz jego posłanie nie spotkało się z pozytywnym odzewem ani ze strony opozycji parlamentarnej, ani ze strony nacjonalistów organizujących od 2006 r. Marsz Niepodległości w Warszawie. Ci ostatni uznali prezydenta za zdrajcę. W środowisku tym pojawiły się oskarżenia, że Duda zaprasza do organizowania marszu „socjalistów, Żydów i muzułmanów” (Dutkiewicz, HGW, 13.09.2017), a na prawicowych forach internetowych pojawiło się określenie „rezydent Juda”.

Elementem państwowych przygotowań do obchodów stulecia odzyskania niepodległości był podjęty przez otoczenie prezydenta RP pomysł wypromowania kanonu bohaterów narodowych, których nazwano nawiązującym do amerykańskich ojców założycieli terminem „ojcowie niepodległości”. Jako ojcowie funkcjonowali: Ignacy Daszyński, Roman Dmowski, Józef Haller, Wojciech Korfanty, Ignacy Jan Paderewski, Józef Piłsudski i Wincenty Witos. Wszyscy oni odegrali ważną rolę w okresie odbudowy polskiej państwowości, reprezentowali najważniejsze ówczesne nurty polityczne lub zajmowali istotne miejsce w pamięci regionalnej (Ignacy Jan Paderewski w Wielkopolsce, Józef Haller na Pomorzu, Wojciech Korfanty na Śląsku). Ostatecznie z grona tego znikł Józef Haller, ukazany jako jeden z ojców niepodległości w albumie wydanym przez IPN (Kaczmarski i in. 2017), który jeszcze na otwartej 22 stycznia 2018 r. w Dworku Prezydenta RP w Ciechocinku wystawie „Niepodległa. Ojcowie Niepodległości” był prezentowany w tym charakterze (Wystawa, 22.01.2018). Możemy jedynie spekulować, czy do zniknięcia gen. Hallera nie przyczyniły się napięcia w relacjach z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi po uchwaleniu w styczniu 2018 r. nowelizacji ustawy o IPN. Promowanie jako polskiego ojca niepodległości dowódcy, którego podkomendni brali czynny udział w wystąpieniach antyżydowskich, mogłoby negatywnie odbić się na relacjach polsko-żydowskich i międzynarodowym wizerunku Polski.

Kampania medialna i szeroko zakrojona akcja edukacyjna, której patronował prezydent Duda, sprawiły, że hasło „ojcowie niepodległości” stało się rozpoznawalne. Podczas obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości powszechnie odwoływano się do tych sześciu nazwisk. Niektóre środowiska jednak dokonywały zmian w prezydenckim kanonie, usuwając z niego lub dodając wybranych bohaterów.

Prezydent Andrzej Duda w końcu października 2018 r. apelował: „Chciałbym, żebyśmy razem poszli w Marszu Niepodległości, i jest to kwestia odpowiedzialności wobec społeczeństwa. Stańmy obok siebie i pokażmy ludziom, że można być razem. Można się nie gryźć” (Ważny apel!, 23.10.2018). Mówił to w sytuacji, gdy nie były znane żadne plany prezydenckich uroczystości, a jedynym oficjalnie zgłoszonym i zarejestrowanym marszem niepodległości był ten organizowany przez nacjonalistów. Stanowisko tych ostatnich dobrze oddaje artykuł opublikowany w witrynie Media Narodowe – Marsz Niepodległości: „Kuriozalną sytuacją było to, gdy Prezydent Duda zapraszał na Marsz Niepodległości gości – na Marsz, którego ani On, ani PiS nie organizują. Dwa tygodnie przed Marszem poinformowano, że ani Prezydent, ani politycy Prawa i Sprawiedliwości nie pójdą w Marszu Niepodległości! Co więcej, na portalach kontrolowanych przez partię rządzącą odradza się Polakom udział w tej największej i niezależnej uroczystości. Organizatorzy zaprosili Prezydenta oraz polityków na Marsz Niepodległości, Prezydentowi zaproponowano przemówienie na otwarcie Marszu. Wszyscy odmówili. Od kilku dni media – i te związane z Prawem i Sprawiedliwości, i te związane z Platformą Obywatelską – szczują Polaków na Marsz Niepodległości, straszą hordami faszystów, nazistów i rasistów. (…) PiS zrobi wszystko, by w Polsce partia stawiająca interes narodowy ponad wszystko inne nigdy nie miała wpływu na politykę” (Kurpas, 3.11.2018).

Na początku listopada wciąż panował chaos informacyjny. Środowiska nacjonalistyczne zapowiadały, że Marsz Niepodległości będzie zorganizowany z rozmachem większym niż kiedykolwiek, władze Warszawy po doświadczeniach wcześniejszych lat obawiały się agresji ze strony nacjonalistów i pojawienia się nieakceptowalnych, szkodliwych dla wizerunku miasta haseł i symboli. Przypomnieć tu należy, że w 2017 r. Marsz Niepodległości był szeroko komentowany we wszystkich ważniejszych programach informacyjnych na świecie. „The Independent” uznał go za „najliczniejsze zgromadzenie faszystów i skrajnej prawicy w Europie”, zwracając uwagę na publiczne głoszenie poglądów ksenofobicznych, antysemickich i propagujących supremację rasy białej. „Associated Press” mówiła o marszu 60 tys. nacjonalistów. „Al-Dżazira” podkreślała antyislamski wydźwięk marszu. „The Washington Post” pytał: „Dlaczego szokująca fala neofaszyzmu przechodzi przez Polskę?”. W tym samym duchu utrzymane były relacje CNN i BBC. Na łamach „Süddeutsche Zeitung” postawiono pytanie: „Dlaczego idee ekstremistyczne przemawiają do młodych Polaków?”. Portal Politico zaś stwierdzał, że marsz „publicznie eksponuje ksenofobię, w tym antysemickie, antyislamskie i homofobiczne slogany”, a ma „ciche poparcie rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość” (Chrzczonowicz, 12.11.2017). Za ksenofobiczny i faszystowski został Marsz Niepodległości uznany przez Parlament Europejski.

Gdy na tydzień przed setną rocznicą kancelaria prezydenta i rząd wciąż nie ogłaszały programu uroczystości państwowych, 7 listopada 2018 r. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała zakaz Marszu Niepodległości, motywując decyzję względami bezpieczeństwa. Jego organizatorzy zapowiedzieli, że marsz odbędzie się mimo zakazu i odwołali się od decyzji prezydent Warszawy do sądu. Kilka godzin po ogłoszeniu zakazu prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki oznajmili, że marsz będzie miał charakter oficjalnej imprezy państwowej, nad którą patronat obejmuje prezydent. W kolejnych godzinach na zamkniętym dla obserwatorów spotkaniu urzędnicy kancelarii premiera i prezydenta negocjowali z reprezentantami Marszu Niepodległości szczegóły organizacyjne. Rezultaty spotkania nie przedostały się do publicznej wiadomości. Treść ustaleń możemy wnioskować z przebiegu uroczystości. 11 listopada 2018 r. marsz otworzyła ochraniana przez funkcjonariuszy służb mundurowych kolumna, w której szli prezydent, premier, ministrowie, członkowie PiS i klubów „Gazety Polskiej”. W kilkusetmetrowej odległości za nimi ruszyła kolejna grupa, szacowana na 200 tys. ludzi. W tej drugiej kolumnie aktywiści organizacji nacjonalistycznych intonowali wykrzykiwane hasła, dbali o oprawę i pełnili służbę porządkową. To rozwiązanie pozwoliło ogłosić Marsz Niepodległości jako „swój” zarówno narodowcom, jak i stronie prezydencko-rządowej.

Przedstawiciele władz państwowych musieli co prawda przełknąć drobne uszczypliwości ze strony nacjonalistów, jak choćby ogłoszenie przez służby porządkowe przeprosin za opóźnienie rozpoczęcia uroczystości spowodowane „wproszeniem się na marsz władz państwowych”. Premierowi i ministrom odpierającym w tym czasie oskarżenia o przyjęcie kursu prowadzącego do wyjścia Polski ze struktur Unii Europejskiej nie ułatwiało zadania to, że idący za nimi tłum w pewnym momencie zaczął podskakiwać, skandując: „Kto nie skacze, ten za Unią”. Jednak poza spaleniem flagi Unii Europejskiej i mimo otwartego uczestnictwa w marszu przedstawicieli neofaszystowskich organizacji z Włoch i Węgier impreza, wbrew wcześniejszym obawom, przebiegła bez większych incydentów. Prezydent Andrzej Duda podziękował zgromadzonym za piękną uroczystość, za to, że „jest las biało-czerwonych flag”, i podkreślił: „Chciałbym, żebyśmy zawsze umieli być tak razem. Jestem przekonany, że pod biało-czerwonym sztandarem jest miejsce dla każdego z nas, niezależnie od jego poglądów, bo w każdym – wierzę w to głęboko – jest miłość do ojczyzny, do niepodległej i suwerennej Polski” (Mieliśmy szczęście, 11.11.2018).

W innym tonie wypowiadali się przedstawiciele nacjonalistów. Reprezentatywne są tu słowa wiceprezesa Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka, który stwierdził: „To prawda, że udało się doprowadzić do kompromisu ze stroną rządową, ale był to kompromis zawiązany pod przymusem. (…) Jak słyszę wypowiedzi ministra Piotra Glińskiego, który proponuje, żeby w przyszłości to państwo przejęło Marsz, to nie napawa mnie to optymizmem. (…) Mam wrażenie, że swoista walka o Marsz Niepodległości – między stroną społeczną a rządem – dopiero się rozpoczęła. Czeka nas ostra rywalizacja” (Schwertner, 11.11.2018).

Warszawski sposób obchodzenia 11 listopada, choć najbardziej nagłośniony medialnie, nie jest reprezentatywny dla całej Polski. Rocznica ta, w zależności od tego, kto organizuje obchody, jak rozkłada akcenty, nabiera odmiennych znaczeń. Można wyróżnić pięć podstawowych modeli obchodzenia tego święta. Kategorie te należy traktować jako weberowskie modele idealne i w praktyce elementy kilku modeli mogą występować podczas jednej uroczystości. Najstarszy i najpowszechniejszy to model tradycjonalistyczno-narodowy, którego typowy scenariusz obchodów przewidywał składanie kwiatów pod pomnikiem lub w obecności pocztów sztandarowych i asysty wojskowej oraz mszę świętą. Poszukiwanie atrakcyjniejszej formy sprawiło, że z biegiem lat program wzbogacano o wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych, przemarsz lub pokaz grup rekonstrukcyjnych, niekiedy też „bieg niepodległości”. Postacią, do której najczęściej odwołują się mówcy podczas takich uroczystości, pozostaje Józef Piłsudski, w drugiej kolejności zaś Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski. W 2018 r. z reguły w przemówieniach pojawiała się formuła „ojcowie niepodległości”, uwzględniająca całą szóstkę działaczy politycznych (poza wymienionymi Wincenty Witos, Ignacy Daszyński i Wojciech Korfanty). Powtarzane w mowach i przekazach medialnych słowa klucze to „niepodległość”, „państwo” i „naród”. Chyba najszerzej zakrojoną akcją mieszczącą się w tym modelu było jednoczesne odśpiewanie przez 5 mln uczniów w szkołach czterech zwrotek hymnu polskiego, czego dokonano 9 listopada 2018 r. o godz. 11.11.

Pozornie podobny jest model świętowania Prawa i Sprawiedliwości, który ukształtował się po katastrofie smoleńskiej 2010 r., a od 2015 r. stał się obowiązującym modelem państwowym. Elementy rytualne (kwiaty, wojsko, sztandary, przemówienia, msza) są powtórzeniem schematu tradycjonalistyczno-narodowego. Nowością jest konsekwentne wprowadzanie do niepodległościowego imaginarium prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do 2017 r. obowiązkowymi elementami partyjnego (od 2015 r. partyjno-państwowego) świętowania były msza na Wawelu oraz składanie kwiatów na grobach Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego. Od objęcia władzy w Polsce przez PiS do wojskowego apelu poległych 11 listopada obligatoryjnie dodawano tzw. apel smoleński, symbolicznie zrównujący osoby, które zginęły w walce o niepodległość, z ofiarami katastrofy w ruchu lotniczym. Politykę symboliczną obozu władzy najwyraźniej widać w zmianach dokonanych na placu Piłsudskiego w Warszawie. W tym niezwykle ważnym dla polskiej pamięci historycznej miejscu do 2018 r. znajdowały się trzy ważne upamiętnienia: będący hołdem dla poległych w walce o Polskę Grób Nieznanego Żołnierza, usytuowany po przeciwnej stronie pomnik Józefa Piłsudskiego i stojący na środku placu Krzyż Papieski, upamiętniający spotkanie z wiernymi, jakie na placu Piłsudskiego odbył podczas pierwszej pielgrzymki do Polski papież Jan Paweł II w 1979 r. Wydarzenie to jest traktowane jako początek procesu, który doprowadził do strajków sierpniowych, a w konsekwencji do wielkiej rewolucji „Solidarności” i upadku komunizmu. Plac ów jest więc miejscem pamięci jednoznacznie kojarzonym z polskimi dążeniami niepodległościowymi. W 2018 r. ustawiono tam dwa nowe obeliski: pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i pomnik Lecha Kaczyńskiego. Determinacja polityków obozu rządzącego była tak duża, że wobec niezgody miejskiego konserwatora zabytków na ingerencję w przestrzeń objętą ochroną konserwatorską odebrano mu część uprawnień, zaś spotkawszy się z oporem ze strony władz samorządowych, rząd część placu wyjął spod jurysdykcji miasta, uzasadniając to posunięcie „względami bezpieczeństwa państwowego”. Odsłonięcie pomnika zmarłego tragicznie prezydenta nastąpiło 10 listopada 2018 r., a uroczystość włączono w kalendarz obchodów Święta Niepodległości. Dwa poświęcone bezpośrednio lub pośrednio Lechowi Kaczyńskiemu monumenty w przestrzeni jednoznacznie kojarzonej z wysiłkiem niepodległościowym i wolnościowym Polaków są niewątpliwie próbą wpisania go w kanon wielkich przywódców, dzięki którym istnieje państwo polskie. W trakcie uroczystości organizowanych z udziałem działaczy PiS nazwisko „Lech Kaczyński” pada równie często jak „Józef Piłsudski” i zdecydowanie częściej niż nazwiska Dmowskiego, Paderewskiego, Daszyńskiego, Witosa i Korfantego. Lech Kaczyński staje się więc jednym z ojców niepodległości”. Sąsiedztwo pomników i grobów, wielkość usytuowanych na cokołach postaci sugeruje, że zasługi Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego dla niepodległości są porównywalne. Słów kluczy wypowiadanych podczas pisowsko-rządowych obchodów jest więcej niż w wypadku uroczystości tradycjonalistyczno-narodowych. Centralnymi kategoriami są „naród”, „patriotyzm”, „bohaterowie”. Słowu „niepodległość” często towarzyszy przymiotnik „prawdziwa”. Ważną funkcję pełnią też określenia „ofiara krwi” i „wysiłek zbrojny”. W ocenie badającej polską politykę historyczną Anny Wolff-Powęskiej dla liderów Zjednoczonej Prawicy rok 1918 nie zamknął okresu walk o niepodległość. Pisze ona, że w ich przekonaniu „walka o Polskę, o prawa Narodu Polskiego trwa dalej, i w walce tej Naród Polski musi być zwycięzcą. Dla dzisiejszych samozwańczych dziedziców duchowego spadku niepodległościowego II RP okupacja Polski zakończyła się w 1989 r., a prawdziwą niepodległość przyniósł dopiero 2015 r.” (Wolff-Powęska 2018). Sposób obchodzenia Święta Niepodległości przez działaczy Zjednoczonej Prawicy zdaje się potwierdzać diagnozę badaczki.

Model wolnościowo-obywatelski jest charakterystyczny dla dużych i średnich miast z prezydentami wystarczająco silnymi, by móc eksperymentować z formułą obchodów. Prezydenci organizują je, odwołując się do lokalnej tradycji czy historii, i starają się im nadać niepowtarzalny charakter, kojarzony wyłącznie z „ich” miastem. Pierwszą tego rodzaju próbę podjęto w Poznaniu w 1993 r. 11 listopada w stolicy Wielkopolski odbywają się „imieniny ulicy św. Marcina”. Święto Niepodległości oraz obchody świętomarcińskie zlały się w jedno pogodne święto. Przez miasto przechodzi wówczas orszak łączący symbole związane ze św. Marcinem i z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Podczas festynu serwowane są potrawy z gęsiny i świętomarcińskie rogale. „Imieniny ulicy” stały się znakiem rozpoznawczym miasta. W 2018 r. hasło poznańskich uroczystości brzmiało „Pochwała wolności”, a w paradzie wzięli udział artyści uliczni, animatorzy, muzycy, rekonstruktorzy i aktywiści organizacji pozarządowych (Theus, 11.11.2018). Jedna z poznańskich gazet nie bez satysfakcji zacytowała wypowiedź warszawianki co roku 11 listopada „uciekającej” z Warszawy do Poznania: „Najbardziej podoba nam się to, że w Poznaniu każdego roku jest coś innego, coś, co przyciąga naszą uwagę. Odkąd mamy dzieci w wieku sześciu–siedmiu lat, chcemy im pokazać, że można świętować niepodległość w optymistyczny sposób. Nie trzeba iść w marszu politycznym. Można iść z uśmiechniętymi ludźmi, a nie z osobami z zaciśniętymi zębami. W Poznaniu bez względu na pogodę zawsze jest radośnie” (Kisiel, 11.11.2018). Poznańska parada tak mocno różniła się od oficjalnych obchodów, że nawet przedstawiciel rządu, wojewoda Zbigniew Hoffmann, dostosował język do panującej w mieście atmosfery, zrezygnował z dominującego w narracji obozu rządzącego patosu i mówił o radości, miłości, nadziei, wdzięczności i dumie (tamże).

Od 2002 r. w przez Gdańsk przechodzi Parada Niepodległości, gromadząca z roku na rok coraz większe tłumy. W 2018 r. jednym z punktów uroczystości był okolicznościowy wykład Cezarego Obracht-Prondzyńskiego w gdańskim ratuszu. W wystąpieniu historyka zostały wymienione wartości, do jakich odwoływały się władze miasta w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Mówca koncentrował się na „fenomenie, jakim jest pomorski etos obywatelski”, na który składają się: rozwaga, otwartość, godność (rozumiana jako prawo do szacunku), odwaga (jako cecha, bez której nie może istnieć demokracja) i w końcu sama demokracja (Obracht-Prondzyński, 8.11.2018).

W Łodzi z kolei od 2014 r. organizowane są Igrzyska Wolności. Edycja imprezy z 2018 r. odbyła się pod hasłem „Bitwa o historię”, a jej organizatorzy w dokumencie programowym deklarowali: „Trudno sobie wyobrazić większą tragedię niż setną rocznicę Polski Niepodległej, której symbolem staje się rasista w kominiarce. Dlatego chcemy podjąć rękawice w walce o pamięć i podczas tegorocznej edycji wydarzenia rozmawiać o historii. Chcemy, aby rocznica 11 listopada była powodem do świętowania, ale też do zastanowienia się na serio nad naszą przyszłością. Zapraszamy Państwa do wielkiej debaty o tym, jak odzyskać historię dla Polski obywatelskiej, Polski odważnej, która nie musi poprawiać swojej historii, żeby ją znać i czuć dumę z bycia polskim obywatelem” (Igrzyska Wolności, 5.11.2018). Łódzkie Igrzyska z założenia więc stanęły w kontrze zarówno do „polityki historycznej” obozu rządzącego, jak i nacjonalistycznego Marszu Niepodległości.

Postaciami najczęściej przywoływanymi podczas uroczystości tego typu są Józef Piłsudski, Ignacy Jan Paderewski, nieco rzadziej pozostali ojcowie niepodległości, najrzadziej Roman Dmowski. Zwyczajowo za to czci się lokalnych bohaterów. Kluczowe słowa zaś to „wolność” i „obywatelskość” (rozumiana jako przeciwstawieństwo nacjonalizmu), „lokalność”, „Polska”, „Europa”, „godność” i „otwartość”.

Nacjonalistyczno-antyeuropejski model obchodzenia 11 listopada został wypracowany przez organizatorów opisanego wcześniej Marszu Niepodległości i jego lokalną, mniejszą, lecz radykalniejszą mutację – wrocławski Marsz Polski Niepodległej. Organizatorami i najbardziej widocznymi manifestantami są członkowie Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego, działacze partii Wolność, ruchu Kukiz ’15 itp. Głównym elementem uroczystości jest przemarsz z biało-czerwonymi flagami, symbolami organizacji nacjonalistycznych, transparentami i płonącymi racami (których używanie podczas zgromadzeń publicznych jest w Polsce prawnie zakazane). Oprawę imprezy zapożyczono ze stadionów piłki nożnej. Wiele osób ubranych jest w tzw. odzież patriotyczną i szaliki noszone przez kibiców futbolu. Stanowią oni też widoczną, szczególnie aktywną grupę uczestników wydarzenia. Charakterystyczne, że wśród maszerujących dominują młodzi mężczyźni, kobiety zaś pozostają w zdecydowanej mniejszości. Podczas marszu jako bezsprzecznie najważniejszy bohater narodowy występuje Roman Dmowski. Pozostali ojcowie niepodległości stanowią jego tło. Z zasady nie ma wśród nich Ignacego Daszyńskiego.

Charakterystyczny jest język, za pomocą którego komunikują się z uczestnikami marszów nacjonalistyczni liderzy. Na przykład podpisujący się jako „środowisko wrocławskich patriotów i narodowców oraz kibice Śląska Wrocław” organizatorzy Marszu Polski Niepodległej, zapraszając na swoją imprezę, zastrzegli: „Mamy świadomość, że także i tym razem na wieść o Marszu Polski Niepodległej środowiska lewicowe i żydowscy osadnicy zamieszkujący w naszej Ojczyźnie dostaną białej gorączki, a antypolscy awanturnicy będą chcieli nasz marsz zakłócić i doprowadzić do awantury” (Marsz Polski, 5.11.2018). W warstwie semantycznej świat nacjonalistów jest wyraźnie dychotomiczny, a afirmowanej własnej grupie są przeciwstawieni negatywnie nacechowani „oni”. Pozytywne słowa klucze to „naród”, „nacjonalizm”, „patriotyzm”, „chrześcijaństwo”, „katolicyzm”, „biały człowiek”, „normalny człowiek”. Ich przeciwnością są pojęcia: „Europa”, „Bruksela”, „islam”, „muzułmanin”, „Arab”, „Żyd”, „uchodźca”, „komunizm”, „lewactwo” i „homoseksualizm”.

Najpóźniej pojawił się lewicowo-równościowy model odczytywania i świętowania 11 listopada. Jest on efektem działań takich organizacji i środowisk, jak Ogólnopolski Strajk Kobiet, Obywatele RP, partia Razem, Archiwum Historii Kobiet, Krytyka Polityczna, „Wysokie Obcasy” (magazyn „Gazety Wyborczej”) itp. Nie istnieje jedno szerzej rozpoznawalne wydarzenie, w którego trakcie byłyby głoszone hasła istotne z punktu widzenia wyznawców wartości tego nurtu. Ich obecność można niekiedy zauważyć przy okazji uroczystości organizowanych w duchu wolnościowo-obywatelskim (np. część wystąpień podczas łódzkich Igrzysk Wolności) lub podczas kontrmanifestacji odbywających się w proteście wobec marszów nacjonalistów. Wśród ojców niepodległości obok Józefa Piłsudskiego często pojawia się tam Ignacy Daszyński – obsadzany w roli demokraty dążącego do równouprawnienia kobiet i propagatora praw socjalnych (takich jak ośmiogodzinny dzień pracy). Niejako z definicji nie ma wśród nich Romana Dmowskiego, który w tej narracji nie jest dostojnym ojcem niepodległości, lecz nacjonalistą, szowinistą i antysemitą. Osoby związane z wymienionymi wyżej środowiskami przypominają kobiety działające na rzecz niepodległości: Zofię Prystorową, Aleksandrę Szczerbińską, Gabrielę Balicką, Wandę Krahelską, Marię Dulębiankę czy Zofię Moraczewską. W 2017 r. pojawiło się też określenie „matki niepodległości”, stanowiące przeciwwagę do „ojców niepodległości”. Małgorzata Tkacz-Janik – pomysłodawczyni Herstoriady, czyli cyklu zorganizowanych w stulecie niepodległości spotkań poświęconych sufrażystkom z początku XX wieku – stwierdziła: „Potrzebujemy wielkich formatów opisu dla Matek Niepodległości – zasłużyły na to. Zresztą nie tylko Polki, także Niemki, Brytyjki, Austriaczki mogą być dumne ze swoich poprzedniczek, Matek Europejskiej Niepodległości i współczesnej demokracji” (Aktualność przesłań, 26.11.2018). Autorka wyraźnie wpisuje stulecie odzyskania przez Polaków państwa w szeroki kontekst europejski i dyskurs feministyczny.

Z badań socjologicznych wynika, że od kilkunastu lat 11 listopada staje się coraz ważniejszą rocznicą (Polacy 2018, s. 2). Jednocześnie na naszych oczach „miejsce pamięci”, jakim jest Święto Niepodległości, nabiera nowych znaczeń. Jednym kojarzy się ono z odrodzeniem się państwa, dla innych to okazja do demonstrowania nacjonalistycznych przekonań, dla jeszcze innych to święto wolności, demokracji, praw socjalnych czy praw kobiet. Przy tak odmiennych, rozbieżnych, niekiedy przeciwstawnych interpretacjach znaczenia Święta Niepodległości znalezienie jednego, wspólnego dla wszystkich modelu świętowania wydaje się niemożliwe. Zamiast nawoływać do „narodowej jedności”, lepiej pogodzić się z różnorodnością. Wszak różnorodność jest córką wolności.

 

* Tekst jest częścią artykułu Święto Niepodległości jako „miejsce pamięci”, który będzie opublikowany w „Roczniku Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”.

 

Bibliografia

Aktualność przesłań Matek Polskiej Niepodległości. Z Małgorzatą Tkacz-Janik rozmawia Gert Röhrborn, 26.11.2018, Heinrich Böll Stiftung Warszawa, https://pl.boell.org/pl/2018/11/26/aktualnosc-przeslan-matek-polskiej-niepodleglosci (dostęp 2.12.2018).

Chrzczonowicz M., Światowe media o Polsce jednym głosem: rządzący ręka w rękę z organizacjami faszystowskim, OKO.press, 12.11.2017, https://oko.press/swiatowa-prasa-o-polsce-jednym-glosem-rzadzacy-reka-w-reke-z-faszystami/ (dostęp 15.11.2017).

Duda A., Przemówienie z 12.11.2016. Prezydent chce wspólnego świętowania, TVN24, https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/politycy-o-pomysle-prezydenta-na-wspolne-obchody-swieta-niepodleglosci,691421.html (dostęp 16.12.2018).

Dutkiewicz, HGW, socjaliści, Żydzi i muzułmanie – czyli kogo zaprasza Prezydent, Media Narodowe – Marsz Niepodległości, 13.09.2017, https://medianarodowe.com/11-listopadabez-narodowcow-andrzej-duda-nie-chce-ich (dostęp 15.09.2017).

Igrzyska Wolności – Bitwa o historię. Alternatywne Święto Niepodległości, Liberté, 5.11.2018, https://liberte.pl/45834-2/ (dostęp 24.11.2018).

Kaczmarski K. Muszyński W. J., Sierchuła R. (2017), Generał Józef Haller 1873–1960, IPN, Warszawa.

Kisiel B., Poznań świętuje 100. rocznicę odzyskania niepodległości – oficjalne obchody na placu Wolności rozpoczęte, „Głos Wielkopolski”, 11.11.2018, https://gloswielkopolski.pl/poznan-swietuje-100-rocznice-odzyskania-niepodleglosci-oficjalne-obchody-na-placu-wolnosci-rozpoczete-zdjecia/ar/13656096 (dostęp 20.11.2018).

Kurpas A., Dlaczego PiS boi się Marszu Niepodległości, Media Narodowe – Marsz Niepodległości, 3.11.2018, https://medianarodowe.com/opinia-kurpas-dlaczego-pis-boi-sie-marszu-niepodleglosci (dostęp 4.11.2018).

Marsz Polski Niepodległej we Wrocławiu, 11.11.2018. „Życie i śmierć dla Narodu!”, 5.11.2018, wPrawo.pl, https://wprawo.pl/2018/10/30/marsz-polski-niepodleglej-we-wroclawiu-11-11-2018-zycie-i-smierc-dla-narodu-zapraszamy/ (dostęp 15.11.2018).

Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy na przywódców, którzy umieli być razem, PAP, 11.11.2018, https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C356279%2Cprezydent-mielismy-szczescie-ze-trafilismy-na-przywodcow-ktorzy-umieli-byc (dostęp 17.11.2018).

Obracht-Prondzyński C., Wykład na stulecie niepodległości wygłoszony 8.11.2018, portal Miasta Gdańska, min 33–36, https://www.gdansk.pl/tv/wyklad-w-radzie-miasta-gdanska-prof-cezary-obracht-prondzynski-na-100-lecie-niepodleglosci-polski,v,1408 (dostęp 13.11.2018).

Patronat Narodowy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Stulecie Odzyskania Niepodległości, Oficjalna strona Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, 2.12.2017, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,792,patronat-narodowy-prezydenta-rp-w-stulecieodzyskania-niepodleglosci–zloz-wniosek.html (dostęp 16.11.2018).

Polacy o Narodowym Święcie Niepodległości i polityce pamięci, „CBOS. Komunikat z badań” 2018, nr 142.

Schwertner J., Krzysztof Bosak: walka z rządem o Marsz Niepodległości dopiero się rozpoczęła, Onet, 11.11.2018, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/krzysztof-bosak-walka-z-rzadem-o-marsz-niepodleglosci-dopiero-sie-rozpoczela/e0zq7h2 (dostęp 15.11.2018).

Theus J., Wielka parada na Świętym Marcinie i obchody 100-lecia niepodległości na pl. Wolności, Wyborcza.pl, Poznań, 11.11.2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,24155985,wielka-parada-na-sw-marcinie-i-obchody-100-lecia-niepodleglosci.html (dostęp 15.11.2018).

Ważny apel! Prezydent Andrzej Duda: W Święto Niepodległości stańmy razem obok siebie, jak Polak z Polakiem, wPolityce.pl, 23.10.2018, https://wpolityce.pl/polityka/418388-prezydent-duda-w-swieto-niepodleglosci-stanmy-razem (dostęp 16.11.2018).

Wolff-Powęska A., Powstań, Polsko! Rocznice w służbie propagandy, „Polityka”, 13.11.2018, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1771144,1,rocznice-historyczne-w-sluzbie-propagandy.read (dostęp 13.11.2018).

Wystawa „Niepodległa. Ojcowie Niepodległości” w Dworku Prezydenta RP w Ciechocinku, 22.01.2018, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/rocznica-niepodleglosci/aktualnosci/art,15,wystawa-niepodlegla-ojcowie-niepodleglosci-w-dworku-prezydenta-rp-w-ciechocinku.html (dostęp 17.11.2018).

Redakcja językowa: Beata Bińko




Historia alternatywna i fantastyka historyczna w Polsce na przełomie XX i XXI w. Węzłowe problemy i zagadnienia

WIKTOR WERNER

Historia alternatywna i fantastyka historyczna w Polsce na przełomie XX i XXI w. Węzłowe problemy i zagadnienia*

 

Od połowy lat osiemdziesiątych XX w. do chwili obecnej możemy zaobserwować wzrost zainteresowania literaturą fantastyczną, a szczególnie jej podgatunkiem, jakim jest fantastyka historyczna oraz związana z nią historia alternatywna. Związek fantastyki z historią tylko pozornie wydaje się egzotyczny. Nurt ten został zainicjowany w momencie, gdy zaczęła się rozwijać literatura historyczna, w której obok osób i wydarzeń znanych z źródeł historycznych wprowadzane są postacie i zdarzenia wytworzone w wyobraźni pisarza. To połączenie faktów źródłowych i fikcji literackiej wywoływało oburzenie niektórych XIX-wiecznych krytyków literackich, którzy jak Alessandro Manzoni uważali ten gatunek twórczości za wewnętrznie sprzeczny i skazany na szybkie wymarcie (Rigney 2001, s. 16).

Początkowo autorzy literatury historycznej, wzorując się na twórczości Waltera Scotta, umieszczali bohaterów fikcyjnych niejako na drugim planie wydarzeń historycznych, z czasem jednak zaczęli poczynać sobie coraz śmielej przy przeplataniu wydarzeń historycznych z fikcją literacką.

Literatura fantastyczna, która powstała mniej więcej w tym samym czasie co historyczna, jest oparta na podobnym fundamencie – łączy w jednej narracji wiedzę naukową ze świadomie dobraną fikcją literacką. Dodatkowo literatura fantastyczna podobnie jak historiografia nadzwyczaj mocno interesuje się zagadnieniem przyczynowości, upływu czasu i przemian zachodzących w cywilizacji pod wpływem określonych wydarzeń. Istotnym wzorcem są tutaj opowiadania i powieści Herberta George’a Wellsa, w szczególności The Time Machine (1895), a także mniej znana futurystyczna powieść The Sleeper Awakes (1910) – jedno z dzieł tworzących kanon „historii przyszłości” czy też literatury utopijnej – w której autor snuje refleksje nad przyszłym kształtem cywilizacji, wychodząc od wiedzy na temat teraźniejszości i wiedzy historycznej o procesach kształtujących rzeczywistość kulturową.

W drugiej połowie XX w. zaistniały w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych warunki do powstawania narracji łączących elementy różnych tradycji literackich. Sprzyjała temu postmodernistyczna poetyka „parodystyczna”, zachęcająca do śmiałych eksperymentów w przetwarzaniu form narracyjnych, tworzeniu literackich iluzji narracji naukowej, zaskakiwaniu czytelnika itp. (Hutcheon 1989, s. 93–117). Rozwój fantastyki historycznej stymulowała dodatkowo dyskusja nad detotalizacją historiografii, zanegowaniem wielkich narracji historiograficznych i subiektywizacją obrazu dziejów, tocząca się zarówno w ramach dyskursywnych teorii historiografii oraz filozofii historii (White 1987, s. 1–56), jak i teorii literatury (Wesseling 1991, s. 93–138).

Pisarstwo łączące cechy powieści historycznej z literaturą fantastyczną, gotycką (także kryminałem gotyckim) i horrorem zyskuje bardzo dogodne warunki rozwoju w Europie Wschodniej i Środkowej, w tym oczywiście i w Polsce. Literatura ta rozwija się w specyficznym kontekście kulturowym – twórcy wielkich (pod względem ich znaczenia kulturowego i zakresu recepcji) powieści historycznych tacy jak Henryk Sienkiewicz stają się autorami specyficznie szkolnymi i nie wywierają już tak silnego wpływu na wyobraźnię czytelniczą odbiorców, co sprawia, że „młodzi” autorzy nie muszą już ani naśladować mistrza, ani wchodzić z nim w stylistyczny dialog, aby zjednać sobie czytelników, gdyż ich gust nie jest już kształtowany lekturą Sienkiewicza. Może się to wydawać banalną konstatacją, jeśli weźmie się pod uwagę upływ czasu od momentu, gdy powstawały powieści noblisty, ale w polskich warunkach zjawisko to stanowi pewną nowość. Sienkiewicz jeszcze w drugiej połowie XX w. był autorem kształtującym gusta czytelników silniej niż pisarze współcześni.

W konsekwencji powstaje z jednej strony literatura podejmująca wątki historyczne w sposób śmiały i niesienkiewiczowski, z drugiej zaś (co ciekawe) literatura, która obficie korzysta z inspiracji powieścią historyczną (poza dziełami Sienkiewicza twórczością Teodora Parnickiego i Karola Bunscha), ale nie na zasadzie naśladownictwa, lecz twórczego i krytycznego nawiązania. Nie można pominąć faktu, że wielu z współczesnych autorów należy jeszcze do XX-wiecznego pokolenia przesiąkniętych prozą historyczną generalnie i Sienkiewiczem w szczególności, dlatego nawet bez nacisku oczekiwań czytelników budują na tym fundamencie, niemniej tworzą literaturę już innego rodzaju.

W tym miejscu należy wymienić Andrzeja Sapkowskiego, pisarza, który w polskiej literaturze fantastycznej ma niewątpliwie olbrzymie znaczenie, i to z kilku powodów. Sapkowski był jednym z (nielicznych) pisarzy, który jeszcze w latach 80. XX w. zainicjowali w Polsce rozwój literatury typu heroic-fantasy, niebędącej wszelako kalką twórczości Roberta E. Howarda czy J.R.R. Tolkiena, lecz próbą (w wypadku Sapkowskiego niewątpliwie udaną) nadania literaturze tego typu rodzimego charakteru. Twórczość Sapkowskiego, początkowo publikowana w poczytnym miesięczniku „Fantastyka” (w okresie PRL jedynym polskim czasopiśmie literackim poświęconym wyłącznie fantastyce), szybko zyskała popularność, głównie za sprawą sztandarowego bohatera prozy Sapkowskiego – wiedźmina (nazwa profesji wojownika-czarodzieja i łowcy potworów wymyślona przez Sapkowskiego) Geralta z Rivii; w latach 90. popularność ta wzrosła i przekroczyła granice Polski za sprawą cyklu powieści o Wiedźminie, a także komiksu i gier planszowych poświęconych tej postaci. Współcześnie opowieści o Geralcie doczekały się wielu przekładów, (niezbyt udanego) filmu, bestsellerowej gry CD-Project, a kolejna ekranizacja jest przygotowywana obecnie (2019 r.) przez Netflix. Sapkowski jako autor bardzo świadomie korzysta z wzorców literatury historycznej, czemu daje wyraz w publicznych wypowiedziach [wywiad udzielony dla czasopisma historycznego „Mówią Wieki”, pt. Wiedźmin i historia (2002), oraz opublikowany w formie książkowej wywiad rzeka Fantastyka i historia (Sapkowski, Bereś 2005)], jest wreszcie zagorzałym czytelnikiem Sienkiewicza, co również podkreśla we wspomnianych wywiadach. Jego przesiąknięcie Sienkiewiczem (a zarazem duchem powieści historycznej) uwidacznia się bezpośrednio w cyklu husyckim, składającym się z powieści: Narranenturm (Sapkowski 2002), Boży wojownicy (Sapkowski 2004) i Lux perpetua (Sapkowski 2006), przenikniętym mistyczną atmosferą historyczno-fantastyczną. Akcja tych powieści rozgrywa się w realiach historycznych polsko-niemiecko-czeskiego pogranicza XV w., ocierając się o postacie i wydarzenia z powieści Sienkiewicza Krzyżacy (występuje np. Zawisza Czarny z Garbowa, wzmiankowana jest bitwa pod Grunwaldem), lecz z dużą domieszką wydarzeń i postaci fantastycznych.

Sapkowski konstruuje cykl wiedźmiński [Krew elfów (Sapkowski 1994), Czas pogardy (Sapkowski 1995), Chrzest ognia (Sapkowski 1996), Wieża Jaskółki (Sapkowski 1997), Pani Jeziora (Sapkowski 1999) jako swoistą propozycję alternatywną wobec powieści historycznej (nie należy jej wszelako mylić z historią alternatywną), w której może przybliżać mechanizmy stawania się wydarzeń historycznych – polityczne, ekonomiczne, ideologiczne i militarne – bez konieczności wikłania się historyczne racje oraz interesy. Opisuje zatem sytuację spisku politycznego prowadzącego do wojny, wykorzystywania ciemiężonej mniejszości etnicznej jako „piątej kolumny”, agresji militarnej zakamuflowanej jako „bratnia pomoc”, powojennych przesiedleń i krwawych represji dokonywanych na cywilnej ludności, czystek etnicznych oraz religijnych i jeszcze wiele innych zjawisk znanych nam z realnej historii.

Główny bohater cyklu przywodzi na myśl nie tyle postacie historyczne, ile bohaterów znanych z literatury romantycznej i powieści historycznych Sienkiewicza. Jest on bohaterem romantycznym w sensie swego niedostosowania do świata, niemożliwej do zrealizowania potrzeby miłości, nieakceptowanego przez ludzi poczucia honoru i wreszcie wyjątkowości opisywanej tutaj jako mutacja. Wiedźmin Geralt jest pod wieloma względami kontynuacją romantyzmu w literaturze polskiej, choć ma też wiele cech bohatera pozytywistycznego przedstawianego w powieści historycznej (szczególnie Trylogii Sienkiewicza), do których można zaliczyć nadzwyczajną życiową zaradność i profesjonalizm (w rozumieniu fantastycznego „wiedźmińskiego fachu”). Geralt z Rivii łączy romantyzm celów z pozytywizmem środków, co tworzy nową jakość w polskiej tradycji literackiej tworzenia postaci „bohaterskich”.

W swoim drugim cyklu powieściowym – trylogii husyckiej – Sapkowski znacznie silniej trzyma się realnej historii, jako że opisywana rzeczywistość nawiązuje do konkretnej czasoprzestrzeni historycznej: Dolnego Śląska oraz Pragi w czasie wojen husyckich. Sapkowski korzysta ze źródeł historycznych, takich jak dzieła Jana Długosza, mapy i materiały ikonograficzne, oraz oczywiście z dorobku historiografii. Jednak stworzona przez niego proza należy do rozwijającej się intensywnie zarówno w Polsce, jak i w wielu innych krajach (ze szczególnym wskazaniem na Rosję) fantastyki historycznej. W tego rodzaju literaturze proporcje historii i fantastyki mogą być bardzo różne. U Sapkowskiego występuje wiele postaci historycznych, ukazanych często w sposób zasadniczo nieodległy od ich wyobrażeń historiograficznych (Zawisza Czarny jako waleczny i moralny rycerz) bądź źródłowych (biskup Konrad Oleśnicki – postać opisana przez Długosza jako dość złowroga), oprócz tego pojawiają się tutaj postacie fikcyjne (na takiej samej zasadzie jak w literaturze historycznej) i wreszcie postacie fantastyczne, które możemy podzielić na dwie grupy. W grupie pierwszej znajdują się istoty fantastyczne w sensie ich relacji do historiografii (to znaczy uważane współcześnie za fantastyczne: smoki, czarownicy, skrzaty itp.), ale w opisywanej epoce historycznej uważane za realne, toteż ich obecność w literaturze nie jest zupełnie zaskakująca, pasuje do klimatu świata przedstawionego w źródłach. Do grupy drugiej zaliczają się postacie, o których nie tylko wiemy, że są fantastyczne, lecz także ich obecność w opisywanych realiach historycznych jest zaskakująca w tym sensie, że źródła historyczne (z epoki) nie potwierdzają wiary w tego rodzaju twory. U Sapkowskiego za taką postać możemy uznać Samsona „Miodka”, tajemniczą istotę poruszającą się pomiędzy alternatywnymi wszechświatami, ściągniętą przez bohatera cyklu Reynevana za pomocą nieudanego egzorcyzmu w ciało siłacza-przygłupa.

Fantastyka historyczna Sapkowskiego nie jest historią alternatywną w tym sensie, że nie prezentuje on alternatywnego przebiegu wydarzeń historycznych na zasadzie „Co by było, gdyby husytyzm w Czechach przetrwał?” albo „Jak potoczyłyby się losy Polski, gdyby Jagiełło przyjął wyznanie Husa?”. Losy bohaterów splatają się z dramatycznymi wydarzeniami historycznymi, ale ich działania nie zmieniają biegu wydarzeń znanych z opracowań naukowych. W powieści działa magia i występują postacie fantastyczne, lecz ani magia, ani te postacie nie zakłócają biegu wydarzeń – mimo wyraźnego ostrzeżenia ze strony fantastycznego stwora przypominającego kobolda Zawisza Czarny udaje się na wojnę z Turkami pod sztandarem Zygmunta Luksemburskiego, która kończy się jego męczeńską śmiercią; Reynevanowi nie udaje się zapobiec porwaniu obrazu Matki Boskiej z klasztoru na Jasnej Górze (którego zgodnie z zapisem Długosza nie dokonują husyci, lecz polscy rycerze-rozbójnicy). Fantastyczność dotyczy zatem scenografii, ale już nie przebiegu historycznego dramatu.

W podobny sposób łączy historię z fantastyką Rafał Dębski, autor książek science-fiction, a także należącej do nurtu fantastyki historycznej cyklu poświęconego „wilkozakom” [Wilcze prawo (Dębski 2010), Krew z krwi (Dębski 2012), Księżycowy sztylet (Dębski 2015)]. Termin ten oznacza plemię „kozaków-wilkołaków”, akcja powieści rozpoczyna się zaś na Dzikich Polach w czasach opisywanych przez Sienkiewicza w Trylogii (cykl Dębskiego jest zresztą również trylogią). Powieść ma charakter fantastyczno-przygodowy, a rzeczywistość historyczna stanowi scenerię dla fikcyjnych wydarzeń. Wydarzenia fikcyjne oraz fantastyczne nie mają wpływu na przebieg wydarzeń historycznych, ani tego wpływu mieć nie mogą, co zostaje dobitnie podkreślone w ostatniej książce cyklu, w której bohaterowie usiłują nie dopuścić do rozbiorów Polski, wykorzystując magiczny artefakt oddający ich władzy tytułowych „wilkozaków”. Zamieniający się w wilki oraz obdarzeni nadludzką szybkością i siłą stawiają się na wezwanie, lecz jest ich zbyt mało, by udało się im zmienić bieg dziejów. W cyklu Dębskiego wymiar fantastyczny towarzyszy historycznemu, ale nie wywiera na niego wpływu.

Ten rodzaj interakcji historii z fantastyką zachodzi w popularnych powieściach Jacka Komudy ulokowanych w czasoprzestrzeni sąsiadującej z akcją Trylogii Sienkiewicza i do twórczości noblisty poniekąd nawiązujących. Fantastyka w twórczości Komudy nie dominuje, często mamy w nich do czynienia nawet nie z czystą fantastyką, lecz z niesamowitością, odnoszącą się raczej do powieści gotyckich niż fantasy (Komuda 1999).

Nieco inny pomysł na połączenie wymiaru historycznego z fantastycznym prezentuje Dariusz Domagalski, autor krzyżackiego cyklu powieści: Delikatne uderzenie pioruna (Domagalski 2009a), Aksamitny dotyk nocy (Domagalski 2009b), Gniewny pomruk burzy (Domagalski 2010). Autor rozsnuwa przed czytelnikiem wizję historii, która jest alternatywna nie w sensie zasadniczego przebiegu dziejów (pomijając obecność fikcyjnych bohaterów literackich obok postaci historycznych, takich jak Władysław Jagiełło, Ulrich von Jungingen, Zygmunt Luksemburski czy Zawisza Czarny), lecz w odniesieniu do znaczenia wydarzeń historycznych. Dariusz Domagalski opisuje rzeczywistość opierającą się na kosmologii opisanej w kabalistycznej księdze Sefer Jecira, której powstanie datuje się na III–IV w. naszej ery, choć pewne jej fragmenty mogą pochodzić nawet z drugiego stulecia przed naszą erą. Księga ta, mająca gnostycki charakter, ukazuje powstanie wszechświata jako proces rozpadu pierwotnej jedności. W rezultacie powstaje „Drzewo Życia” będące pomostem między bytem idealnym a światem materialnym: zarazem procesem stawania się wszechświata i jego mistycznym fundamentem. Składowymi „Drzewa Życia” mają być emanacje, przesyłające Stwórcy energię potrzebną do tworzenia rzeczywistości. Każda z tych emanacji ma swoją specyfikę, według której modyfikuje boską energię i kształtuje rzeczywistość materialną. W powieści Domagalskiego zarówno jednostki, jak i byty historyczne (takie jak zakon krzyżacki) znajdują się pod wpływem określonych emanacji, realizując w materialnym (i historycznym) świecie ich dynamikę działania. Pierwotnie harmonijny wszechświat za sprawą wypaczeń poszczególnych emanacji znalazł się w stanie wojny – tutaj Domagalski jawi się czytelnikowi nie tylko jako autor fantasta, lecz także interpretator gnostyckiego tekstu i historiozof. Krzyżacy służą emanacji (sefirze) Binah, mającej charakter żeński i macierzyński; w swojej pierwotnej nieskażonej postaci emanacja ta uosabia matczyną miłość, która w stanie wynaturzonym przekształca się w zaborczość i destruktywność, zmieniając zakon szpitalników w okrutną machinę wojenną. Jagiełło służy emanacji Chokhmah, znajdującej się w męskiej ścieżce „Drzewa Życia”, uosabiającej ład i porządek. Emanacja ta stanowi naturalną przeciwwagę dla Binah i w momencie zachwiania równowagi, gdy Binah dąży do dominacji we wszechświecie, musi się jej przeciwstawić, dlatego konflikt między Polską i Litwą a zakonem jest koniecznością nie tylko historyczną, lecz także mistyczną. Autor opisuje wydarzenia historyczne, nadając im dodatkowo wymiar mistyczny związany z ścierającymi się emanacjami. Kosmiczna wojna na „Drzewie Życia” powoduje, że kolejne sefiry muszą wybierać pomiędzy stronami konfliktu, pociągając za sobą swoich nosicieli w rzeczywistości materialnej – przebudzonych ludzi obdarowanych przez emanacje potężnymi sposobnościami, a zarazem związanych przeznaczeniem. Wśród przebudzonych znajdują się bohaterowie powieści stworzeni przez Domagalskiego, a także opisani przez niego ludzie znani również z kart historii. Cechą charakterystyczną krzyżackiego cyklu jest dbałość o szczegóły stroju, uzbrojenia, detali życia w średniowiecznej Polsce i Europie. Także nawiązania do Sefer Jecira nie są pogwałceniem zasady historyczności, gdyż tradycja kabalistyczna była obecna w średniowieczu i w tym sensie jej zastosowanie do skonstruowania dodatkowego wymiaru dziejów stanowi także nawiązanie do źródeł z epoki.

Omówione książki należą do nurtu fantastyki historycznej, w której te dwie rzeczywistości współwystępują na kartach jednej narracji, w różnych zresztą konfiguracjach. U Sapkowskiego i Dębskiego elementy fantastyczne uatrakcyjniają przebieg fikcyjnych (według konwencji fikcji historycznej) zdarzeń, nie zmieniając „faktycznych” (w odniesieniu do historiografii) wydarzeń historycznych. Krzyżackie powieści Domagalskiego dobudowują za pomocą odniesień fantastycznych (aczkolwiek źródłowo ugruntowanych w epoce dziania się opowieści) dodatkowy wymiar wydarzeniom znanym z kart historiografii. Do podobnego zabiegu sięga również Andrzej Pilipiuk w opowiadaniu Czerwona gorączka, w którym wyjaśnia wybuch rewolucji komunistycznej, odwołując się do fantastycznej przyczyny (tajemniczy wirus tytułowej czerwonej gorączki), lecz bez modyfikacji jej znanego z historii przebiegu (Pilipiuk 2013).

Inny charakter mają książki z nurtu historii alternatywnej. Istotnym ich elementem jest bowiem to, że wydarzenia historyczne nie toczą się w sposób „rzeczywisty”, lecz są kierowane przez wyobraźnię pisarzy w stronę nieznaną z podręczników historii. Polska literatura dorobiła się już znaczącego zbioru tego typu powieści.

W kontekście polskiej historii alternatywnej uwagę przyciąga książka Jacka Dukaja Lód (Dukaj 2007). Jest to bardzo złożona wizja świata, w którym „normalny” przebieg dziejów został na początku XX w. zakłócony pojawieniem się na Syberii tajemniczych istot zwanych „lutymi”, które wszystko wokół siebie zamrażają. Nad znaczną część Azji i Europy nadciąga nowa epoka lodowcowa, zmieniając realia polityczne, ekonomiczne i społeczne, a nawet fizykę, logikę i filozofię. Lód stwarzany przez „lute” ma niespotykane właściwości konserwowania materii, a przenikając do rud metali, nadaje im nowe właściwości, dla których zastosowanie w nowych dziedzinach przemysłu znajdują przede wszystkim Polacy – dawni zesłańcy syberyjscy i ich potomkowie. Epoka lodowcowa zamraża w przenośni i dosłownie sytuację polityczną w Europie, dlatego nie dochodzi do wojen światowych i rewolucji. W zasięgu oddziaływania „lutych” skutecznie działa logika dwuwartościowa, gdyż w obszarze wiecznej zimy nie ma nic pomiędzy „tak” a „nie”, istnieniem a nieistnieniem, prawdą a fałszem. Znani z realnej historii logicy Tadeusz Kotarbiński i Alfred Tarski (który tutaj „zamraża” swoją tożsamość i nosi rodowe nazwisko Teitelbaum) oraz dla odmiany także okultysta Aleister Crowley piszą inne książki, w których wypracowują odmienne koncepcje rzeczywistości i rządzących nią zasad. Inaczej rozwija się ideologia polityczna i religijna, koncentrując się wokół takich pojęć, jak „zima” i „odwilż”.

Bardzo rozległą i wielowątkową wizję alternatywnej rzeczywistości prezentuje również cykl książek Krzysztofa Piskorskiego Zadra (tom I 2008, tom II 2009) oraz Czterdzieści i cztery (2016). Punktem rozszczepienia dziejów są czasy wojen napoleońskich, podczas których – w powieści Piskorskiego – zostaje odkryty nowy rodzaj energii, nazwany „eterem” i w rezultacie historia zaczyna się toczyć inną koleiną i w zgoła innym kierunku. Powieści pisane są z polskiej perspektywy, a czytelnik w pierwszej kolejności poznaje konsekwencje powstania nowych technologii oraz towarzyszące im odkrycia nowych alternatywnych światów dla polskiej sprawy niepodległościowej. Eter przedłuża okres napoleoński oraz istnienie Księstwa Warszawskiego, mocarstwa uzyskują nowe zabójcze rodzaje broni, a imperialne wojny o nowe kolonie przenoszą się do nowych światów, kapitaliści zaś dysponują nowymi narzędziami ucisku proletariatu, co wyostrza walkę klasową. W świecie wykreowanym przez wyobraźnię Piskorskiego spotykamy znane z rzeczywistej historii postacie, takie jak Emilia Plater, lord Byron, Ada Lovelace, oczywiście Napoleon Bonaparte oraz Ludwik Bonaparte, ale ich usytuowanie w świecie i rola, jaką mają do odegrania, jest nieco inna. Byron jest działaczem ruchu luddystycznego dążącego do wyeliminowania eterowych wynalazków, Ada Lovelace również pracuje nad pierwszym na świecie językiem programowania, lecz w rzeczywistości alternatywnej jej wynalazek ma szansę znaleźć praktyczne zastosowanie w napędzanej eterem machinie różnicującej, konstruowanej przez polskiego wynalazcę i przedsiębiorcę Konrada Załuskiego (który zakupił niezrealizowany patent od bankruta Charlesa Babbage’a), jego plany może jednak pokrzyżować Eliza Żmijewska, siostra Emilii Plater (bohaterki powstania listopadowego dobrze znanej Polakom zarówno z historii, jak i z literatury; w powieści Piskorskiego jest ponadto kapłanką pradawnego litewskiego bóstwa Żmija; jego moc daje jej siłę opierać się Rosjanom uzbrojonym w eterową broń i dopiero interwencja monstrów z innej paralelnego świata – także ściągniętych przez Rosjan – umożliwia pacyfikację polskiego powstania i przyczynia się do śmierci Emilii Plater), gdyż z ramienia polskiej Rady Imigracyjnej ma ona wykonać na Załuskim wyrok śmierci wydany przez Juliusza Słowackiego (w alternatywnej rzeczywistości nie jest on wybitnym polskim poetą i wieszczem, lecz bezwzględnym i fanatycznym politykiem), oskarżającego przedsiębiorcę o sprzedaż patentów na broń eterową Rosjanom, którzy korzystając z jej możliwości, spacyfikowali polskie powstanie na Litwie mające na celu przyłączenie tych ziem do Księstwa Warszawskiego. Kolorytu światu przedstawionemu dodają tajemnicze i groźne stworzenia przenikające z innych rzeczywistości przez otwarte nieopatrznie eterowe bramy…

Wątek alternatywnej energii oraz otwieranego przez nią przejścia do innego świata pojawia się w powieści Adama Przechrzty Wilczy legion (2009), której akcję autor sytuuje w alternatywnym dwudziestoleciu międzywojennym. Nowa energia – „odyczna” – pozornie nie zmienia politycznej równowagi sił. Świeżo odrodzone państwo polskie zmaga się z podwójnym zagrożeniem: ze strony nazistowskich Niemiec i komunistycznego Związku Radzieckiego. Technologię „odyczną” stosują wszyscy w stopniu proporcjonalnym do politycznego i ekonomicznego potencjału państwa. Drugi Oddział polskiego wywiadu wzmacnia potencjał bojowy swoich żołnierzy, a podtrzymywany przez leczące aparaty „odyczne” Naczelnik Państwa Józef Piłsudski nie umiera, jak w rzeczywistości, w roku 1935, lecz dożywa lat 40., kiedy przyjdzie mu znowu dowodzić polską armią w walce o przetrwanie państwa i narodu. Sowieci tworzą machiny miażdżące ludzką wolę życia, tzw. zgniatarki, i machiny do tortur, tzw. agonie. Hitlerowcy wykorzystują wpływ „odycznej” energii na ludzki umysł i tworzą machinę powszechnej propagandy, by uczynić swe oddziały jeszcze bardziej fanatycznymi. Dzieje biegną zatem jedynie nieco innym torem niż te znane z podręczników historii – pakt Ribbentropp–Mołotow i tak zostaje podpisany, a Polska walczy na dwa fronty i choć za sprawą „reanimowanego” Piłsudskiego unika popełnienia błędów z realnej wojny obronnej 1939 r., to przecież klęska wydaje się nieunikniona; sytuację zmienia dopiero wtargnięcie istot z innego wymiaru rzeczywistości przez lukę, którą stworzyło wykorzystywanie energii „odycznej”…

„Bramy do innego świata” występują dość często w fantastyce historycznej, ale środek ten służy różnym celom – czasem staje się osnową historii alternatywnej, w której autorzy zmieniają całkowicie przebieg dziejów, czasem, tak jak w wielu opowiadaniach Andrzeja Pilipiuka, np. opowiadaniu Wieczorne dzwony ze zbioru 2856 kroków (Pilipiuk 2012), nie wywierają większego wpływu na globalny przebieg dziejów, lecz dają autorowi możliwość opisania wydarzeń fantastycznych w historycznym świecie przedstawionym.

Wydarzeniem „łamiącym historię” może być również cud religijny. Taką wizję alternatywnej historii Europy przedstawia Jacek Piekara w popularnym cyklu książek [np. Płomień i krzyż (Piekara 2008), Ja, inkwizytor. Wieże do nieba (Piekara 2010a), Ja, inkwizytor. Dotyk Zła (Piekara 2010b)] o alternatywnej historii Europy, w której Jezus Chrystus schodzi z krzyża i zabija swoich prześladowców. Opisywane przez Piekarę „chrześcijaństwo” odżegnuje się zatem od miłosierdzia, a prawo zemsty ma wymiar religijny, choć paradoksalnie autor nie opisuje żadnych fenomenów nieznanych z realnej historii, w której również występowały prześladowania religijne, polowania na czarownice, funkcjonowała inkwizycja (tutaj wszelako mająca charakter bardziej świecki niż kościelny).

Istotnym komponentem wielu utworów alternatywnej historii jest rewizjonizm historyczny przejawiający się w postrzeganiu realnego przebiegu historii jako z jakichś powodów niewłaściwego czy niesprawiedliwego. Ten rodzaj literatury rozwija się intensywnie w Rosji, ale związanych z nim publikacji nie brakuje i we współczesnej Polsce. Dużą popularność zdobyły książki Marcina Ciszewskiego, w szczególności www.1939.com.pl (Ciszewski 2008), w której przedstawiona jest alternatywna historia kampanii wrześniowej 1939 r. Obok sił, którymi dysponowała wówczas Polska, biorą w niej udział również współczesne polskie oddziały wojskowe wyposażone w czołgi Twardy, śmigłowce Mi-24, pojazdy pancerne Rosomak i dalekosiężną artylerię. Komponentem fantastycznym powieści jest umieszczenie w niej futurystycznej technologii sterowanej przez AI, która daje możliwość cofnięcia oddziału wojskowego w czasie w celu naprawienia błędów popełnionych na polu walki. Sztuczna inteligencja w czasie manewrów wojskowych wykonywanych z pełnym wyposażeniem i ostrą amunicją cofa polski samodzielny batalion do początku II wojny światowej, gdyż uznaje, że podczas polskiej wojny obronnej popełniono błędy, które mogą zostać naprawione. Na tym fantastyczność książki się kończy, a czytelnik otrzymuje opis działań wojennych z obecną w tle historyczno-militarną spekulacją na temat, czy kampania wrześniowa 1939 r. została przegrana na skutek konkretnych błędów w dowodzeniu, których można było uniknąć. Warto nadmienić, że książek o podobnym schemacie w Polsce jest stosunkowo niewiele, lecz masowo ukazują się one w Rosji co najmniej od końca lat 90.

Nieco inny, choć zbliżony pod względem rewizjonizmu historycznego, charakter ma opowiadanie Andrzeja Ziemiańskiego Bomba Heisenberga ze zbioru Zapach szkła (Ziemiański 2003), należące generalnie do nurtu fantastyki historycznej. W opowiadaniu napisanym w nieco onirycznej tonacji bohater nazywający się Jarema Wiśniowiecki konfrontuje dwie wizje historii, jedną – znaną z naszej rzeczywistości, w której jest naukowcem konstruującym i testującym urządzenia do sterowania snem, i drugą – rzeczywistości alternatywnej, w której jest polskim oficerem i arystokratą Rzeczypospolitej Trojga Narodów walczącej w XX w. w sojuszu z Niemcami i Japonią przeciwko Stanom Zjednoczonym. Autor ukazuje intrygę mającą doprowadzić bohatera na tron polski po śmierci króla Henryka XI Jagiellończyka, a polskiemu imperium umożliwić wejście w posiadanie broni atomowej zwanej tytułową „bombą Heisenberga”. Akcja opowiadania przeskakuje to na jedną, to na drugą stronę rzeczywistości, a autor w sposób przywodzący na myśl twórczość Philipa K. Dicka trzyma czytelnika w niepewności, która z wersji historii jest „prawdziwa”, pod koniec opowiadania daje jednak wskazówkę, że to my, czytelnicy, śnimy raczej naszą rzeczywistość historyczną.

Książka Dariusza Spychalskiego Krzyżacki poker (Spychalski 2005) jest z kolei przykładem realistycznej historii alternatywnej pozbawionej zarówno oniryczności obecnej w opowiadaniu Ziemiańskiego Bomba Heisenberga, jak i motywów fantastycznych pojawiających się w powieściach Piskorskiego i Przechrzty. Czytelnik otrzymuje za to thriller polityczny, którego akcja toczy się w XX w. w alternatywnej rzeczywistości historycznej. Polska (nazywana tu po prostu Rzeczpospolitą) w tej rzeczywistości jest mocarstwem w aspekcie politycznym: zajmuje nie tylko terytorium Rzeczypospolitej Obojga Narodów z przełomu XVI i XVII w., lecz rozszerzyła swoje wpływy na Bałkany i Afrykę Północną; militarnym: (pełni funkcję światowego żandarma, stabilizując sytuację polityczną samą obecnością swoich sił zbrojnych; kulturalnym: polskie universum kulturalne narzuca światu swój system miar i wag – w książce operuje się łanami (miara powierzchni), garncami (objętości), stajami (odległości), język polski jest powszechnie znanym lingua franca; i oczywiście ekonomicznym: wspominana jest imigracja zarobkowa do Rzeczypospolitej, marki i produkty znane są na całym świecie, kraj jest wreszcie siedzibą globalnego przemysłu i biznesu. Autor opisuje świat przedstawiony, nie szczędząc czytelnikowi szczegółów pozwalających na rozsmakowanie się w realiach, w których Polska nie nie straciła statusu mocarstwa w XVII w. ani nie stała się ofiarą sąsiednich państw w XVIII stuleciu, lecz, jak dowiadujemy się z rzucanych od czasu do czasu uwag natury alterhistorycznej, systematycznie rozbudowywała swoją imperialną pozycję od wieku XVI do czasu akcji powieści. Alternatywność rzeczywistości siłą rzeczy nie dotyczy tylko Polski, ale całego świata. W książce Europa Zachodnia jest emiratem, a południowe Bałkany pozostają pod okupacją turecką. Ciągle istnieje państwo zakonu krzyżackiego, lecz w wyniku przegranych wojen z Rzeczpospolitą musi akceptować narzucone jej ograniczenia suwerenności, w tym uznawać autonomię Prus, jawnie dążących do niepodległości. W książce nie pojawiają się osoby znane z realnej historii, ale wiele wydarzeń z naszego wymiaru ma swoje odbicie w świecie powieści, dlatego dowiadujemy się na przykład, jak alternatywna Rzeczpospolita przezwyciężyła problem kozacki czy też uporała się z tarciami społecznymi, zażegnując groźbę rewolucji.

Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, gdy krzyżackim szpiegom udaje się wykraść z muzułmańskiej Irlandii naukowca pracującego nad nowym typem broni. Zakon uzyskuje możliwość wyzwolenia się spod jarzma Rzeczypospolitej, ale w tym celu musi zarówno wyprodukować i użyć broń masowej zagłady, jak i podkopać pozycję Rzeczypospolitej na odległych krańcach jej imperium, gdzie na saharyjskich piaskach polska „kresowa” szlachta żyje tuż obok muzułmańskich Arabów. Rozpoczyna się gra wywiadów, w której jokerem może się okazać pomoc pruskich powstańców… Treścią książki nie jest zatem rozpamiętywanie (nierzeczywistej) potęgi alternatywnej Polski, lecz opis wartkiej przygodowej akcji, okraszonej wszelako miłymi dla duszy polskiego czytelnika obrazkami. Historia ukazana przez Spychalskiego jest alternatywna jako całość, to znaczy autor nie wyznacza krytycznego momentu, w którym dzieje zmieniły swój bieg.

Wielu autorów alternatywnej historii woli się skupić na konkretnym wydarzeniu, które było tak istotne dla przebiegu dziejów, że jego modyfikacja stworzyłaby inną rzeczywistość. Tak czyni inny polski pisarz parający się (między innymi) historią alternatywną, Marcin Wolski. W książce Jedna przegrana bitwa (Wolski 2010) skupia się na tym, jak wyglądałyby dzieje Europy i świata, gdyby bitwę warszawską 1920 r. wygrała Armia Czerwona. Kierunek jego refleksji został wytyczony już przez lorda wicehrabiego d’Abernona, który nazwał to starcie osiemnastą bitwą decydującą o losach świata, przyrównując jej wagę do zwycięstwa Karola Młota nad Maurami pod Poitiers. Zgodnie z przypuszczeniami angielskiego intelektualisty klęska Polaków otworzyłaby drogę bolszewickiej rewolucji do rozszerzenia się na całą Europę, osłabioną po Wielkiej Wojnie. Marcin Wolski kontynuuje ten sposób myślenia na kartach książki napisanej z dwóch perspektyw: głównego bohatera żyjącego w EZSR (Europejski Związek Socjalistycznych Republik), czyli Eurosocu, obejmującym oprócz znanego nam z realnej historii terytorium także Polskę, Niemcy, Danię, Francję, Włochy i cały Półwysep Bałkański, oraz jego ojca – weterana pamiętnej i przegranej w alternatywnej rzeczywistości bitwy warszawskiej. W książce Wolskiego poza alternatywnym przebiegiem wydarzeń znajdziemy również opis alternatywnych życiorysów osób znanym z naszej historii i wreszcie dokładną charakterystykę realiów życia znanych starszemu pokoleniu Polaków z autopsji, to znaczy wszechobecnych problemów z zaopatrzeniem się w podstawowe artykuły potrzebne do życia; wszędobylską inwigilację; zagrożenie aresztowaniami; arogancję oraz cynizm partyjnych działaczy prowadzących wygodny tryb życia kosztem innych – w tej rzeczywistości „uroki” życia w państwie radzieckim są dostępne nie tylko mieszkańcom Moskwy czy Warszawy, lecz także Paryża i Rzymu.

Książka Wolskiego nie jest jednak (wbrew pozorom) zupełnie czarno-biała. Autor wskazuje na paradoksalne pozytywne następstwa takiego przebiegu wydarzeń zarówno w skali globalnej, jak i indywidualnej. Powstanie Polskiej Republiki Radzieckiej wzmacnia pozycję Feliksa Dzierżyńskiego, który nie dąży do całkowitego zniszczenia polskiej kultury, nie odłącza też od alternatywnej Polski Wilna i Lwowa, natomiast przyłącza do niej Śląsk i Pomorze. Józef Stalin nigdy nie dochodzi do władzy, gdyż alternatywny przebieg wydarzeń działa na korzyść układu Michaiła Tuchaczewskiego, Dzierżyńskiego i Nikołaja Bucharina. Nie wybucha też II wojna światowa i nie powstają nazistowskie obozy śmierci. Generalnie trudno powiedzieć, czy opisany przez Wolskiego świat alternatywny jest gorszy od naszego, przemoc i okrucieństwa rozkładają się w każdym razie inaczej. Tworzenie kolejnych republik radzieckich wiąże się z mordowaniem elit oraz niszczeniem dorobku cywilizacyjnego. Związek Radziecki jako pierwszy wynajduje broń atomową i używa jej przeciwko połączonym sojuszem Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym. Kraje anglosaskie, chcąc zabezpieczyć się przed groźbą eksportu rewolucji na swoje terytorium, odrzucają demokrację i wprowadzają system policyjny.

Bohater książki, uciekający z obszaru radzieckiego do Stanów Zjednoczonych, daje autorowi możliwość zestawienia tych dwóch światów. Marcin Wolski w swojej alternatywnej rzeczywistości dokonuje z jednej strony krytyki świata zbudowanego na ideologii komunistycznej, z drugiej zaś „wolnych krajów” – wykazuje, że wolność prowadzi zarówno do rzeczy dobrych, jak i złych, wcale nie musi przynieść dobra i szczęścia, niemniej (zdaniem Wolskiego) stwarza taką możliwość, dlatego autor ważne miejsce przypisuje religii. W świecie alternatywnym głównym nośnikiem etyki religijnej nie jest Kościół, rozdarty za sprawą opanowania Rzymu przez komunistów i skostniały, gdyż nie dochodzi do II Soboru Watykańskiego, lecz postać Jana Pawłowicza, Polaka pochodzącego z Wadowic (oczywiście jest to alternatywny odpowiednik Karola Wojtyły), który po ucieczce z łagru trafia do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostaje kaznodzieją i teleewangelistą, integruje rozproszoną i skłóconą polską diasporę, a także prowadzi do religijnego odrodzenia, rozpalając płomień wiary żarliwymi kazaniami.

Powyższy przegląd oczywiście nie wyczerpuje różnorodności powstałych w Polsce książek, których treść można odnieść do nurtów historii alternatywnej i fantastyki historycznej. Wielość prac tworzonych w tych nurtach, a przede wszystkim różnorodność zawartych w nich obrazów świata i przemyśleń pozwala zauważyć możliwości, jakie kryją się w tych rodzajach pisarstwa.

Połączenie historii z fantastyką nie jest oczywiście w literaturze zjawiskiem nowym i występuje co najmniej od epoki romansów rycerskich, powstających w XVI i XVII w., było również obecne w literaturze romantycznej, powieści gotyckiej i bardzo szybko zagościło w XX-wiecznej literaturze fantastycznej. To raczej idea powieści historycznej, w której fikcjonalność nie powinna przekraczać granic realizmu czy prawdopodobieństwa wydaje się, patrząc z dłuższej perspektywy czasowej, chwilowym narzuceniem twórczości literackiej sztywnych reguł gatunkowych. W istocie takie połączenie historii i fantastyki stwarza autorom wiele możliwości zaskoczenia i zabawienia czytelnika, a jednocześnie nie pozbawia go pewnego punktu oparcia w rozumieniu sensu opisywanych wydarzeń i postaci.

Historia alternatywna z kolei pozwala nie tylko łączyć wydarzenia i postacie fikcyjne z realnymi (co występuje oczywiście i w „zwyczajnej” powieści historycznej), lecz także przenieść refleksję nad przyczynowością w dziejach na zupełnie nowy poziom. Ta możliwość zdaje się odpowiadać oczekiwaniom czytelników przełomu XX i XXI w., na których wyobraźnię historyczną silniej oddziaływają gry komputerowe o tematyce historycznej niż partycypacja w statycznych opisach wydarzeń historycznych zawartych w mediach tradycyjnych. Cechą charakterystyczną gier komputerowych podejmujących tematykę historyczną, zarówno strategicznych w rodzaju Civilization, militarno-taktycznych w typie Total War, jak i fabularnych, np. Assassin’s Creed, jest to, że gracz nie odwzorowuje konkretnych wydarzeń historycznych, lecz swoimi działaniami tworzy alternatywną ścieżkę przyczynowo-skutkową, przy czym punkt wyjścia i realia są mniej lub bardziej historyczne (w zależności od gry), jednak przebieg wydarzeń jest już paralelny do historycznego.

Klasyczna powieść historyczna rozwijała się w sytuacji kulturowej zdominowanej przez obserwację i przeżywanie. Modus ten stanowi fundament tradycyjnych mediów. Historia alternatywna korzysta zaś ze wzrastającego znaczenia modusu partycypacji, budującego popularność gier komputerowych i sieci 2.0, w którym zdolność do przeżywania i obserwacji wiąże się silniej z możliwością uczestnictwa w obserwowanej rzeczywistości.

W Polsce powieść historyczna zaspokajała potrzeby związane z przeżywaniem polskiej historii, emocjonalnym zanurzaniem się w dziejach chwalebnych zwycięstw i porażek przynoszących „palmę męczeńską”. Tego rodzaju powieść budowała polską wspólnotę narodową przełomu XIX i XX w., społeczeństwo polskie przełomu tysiącleci jest już inne. Choć (deklaratywnie przynajmniej) podziela wiele symbolicznych wartości swoich przodków, to jednak w inny sposób przeżywa obecność historii w teraźniejszości. Przeszłość jest traktowana bardziej jako rzeczywistość wirtualna – nieistniejąca materialnie, lecz praktycznie wywierająca wpływ. Zadana bardziej niż dana; bardziej otwarta na interpretacje i modyfikacje niż zamknięta w konkretnej formie narracyjnej i wymagająca jedynie emocjonalnego odbioru.

 

* Polska wersja (skrócona) rozdziału z książki: Wiktor Werner, Violetta Julkowska (2018), Contemporary Lives of the Past, Instytut Historii UAM, Poznań, pt. „From Andrzej Kmicic to Witcher. Alternative History and Historical Fantasy in Poland at the Turn of the 20th and 21st Centuries” (s. 139–164).

 

Bibliografia

Ciszewski M. (2008), www.1939.com.pl, WarBook, Ustroń.
Dębski R. (2010), Wilcze prawo, Fabryka Słów, Lublin.
Dębski R. (2012), Krew z krwi, Fabryka Słów, Lublin.
Dębski R. (2015), Księżycowy sztylet, Fabryka Słów, Lublin.
Domagalski D. (2009a), Delikatne uderzenie pioruna, Fabryka Słów, Lublin.
Domagalski D. (2009b), Aksamitny dotyk nocy, Fabryka Słów, Lublin.
Domagalski D. (2010), Gniewny pomruk burzy, Fabryka Słów, Lublin.
Dukaj J. (2007), Lód, Wydawnictwo Literackie, Kraków.
Hutcheon L. (1989), The Politics of Postmodernism. (New accents), Routledge.
Komuda J. (1999), Opowieści z dzikich pól, Fabryka Słów, Lublin.
Piekara J. (2008), Płomień i krzyż, Fabryka Słów, Lublin.
Piekara J. (2010a), Ja, inkwizytor. Wieże do nieba, Fabryka Słów, Lublin.
Piekara J. (2010a), Ja, inkwizytor. Dotyk Zła, Fabryka Słów, Lublin.
Pilipiuk A. (2012), 2856 kroków, Fabryka Słów, Lublin.
Pilipiuk A. (2013), Czerwona gorączka, Fabryka Słów, Lublin.
Piskorski K. (2008), Zadra, Runa, Warszawa.
Piskorski K. (2009), Zadra, Runa, Warszawa.
Piskorski K. (2016), Czterdzieści i cztery, Wydawnictwo Literackie, Kraków.
Przechrzta A. (2009), Wilczy Legion, Fabryka Słów, Lublin.
Rigney A. (2001), Imperfect Histories: The elusive past and the legacy of romantic historicism, Cornell University Press, New York.
Sapkowski A. (2002), Narranenturm, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (2004), Boży wojownicy, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (2006), Lux perpetua, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (1994), Krew elfów, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (1995), Czas pogardy, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (1996), Chrzest ognia, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (1997), Wieża Jaskółki, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A. (1999), Pani Jeziora, SuperNova, Warszawa.
Sapkowski A., Bereś S. (2005), Historia i fantastyka, SuperNova, Warszawa.
Spychalski D. (2005), Krzyżacki poker, Fabryka Słów, Lublin.
Wells H.G. (1895), The Time Machine, William Heinemann, London.
Wells H.G. (1910), The Sleeper Awakes, Thomas Nelson, London.
Wesseling E. (1991), Writing History as a Prophet: Postmodernist innovations of the historical novel, John Benjamins Publishing Company, Amsterdam.
White H. (1987), The Content of the Form: Narrative discourse and historical representation, Johns Hopkins University Press, Baltimore.
Wiedźmin i historia, „Mówią Wieki” (2002), nr 1.
Wolski M. (2010), Jedna przegrana bitwa, Zysk i S-ka, Poznań.
Ziemiański A. (2003), Bomba Heisenberga [w:] Zapach szkła, Fabryka Słów, Lublin.

Korekta językowa: Beata Bińko

 




III seminarium: “Narracje muzealne o komunizmie w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej trzydzieści lat po transformacji”

 

III Seminarium : 21 stycznia 2019 r., godz. 17:00

Portal Ohistorie.eu wraz z Ośrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN” organizują „Spotkania w Bramie” – cykl otwartych seminariów humanistycznych pod patronatem Towarzystwa Historiograficznego, poświęconych historii Lubelszczyzny i tematyce badań nad Europą Środkowo-Wschodnią.

 

“Narracje muzealne o komunizmie w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej trzydzieści lat po transformacji”.

Tematem trzeciego spotkania będą muzea historyczne jako instrument kreowania polityki pamięci i polityki historycznej w tym (auto)wizerunków poszczególnych narodów. Chcielibyśmy ująć to zagadnienie pod kątem kształtowania się pamięci zbiorowych społeczeństw połączonych wspólnym doświadczeniem “realnego komunizmu” oraz sterowanych odgórnie mechanizmów powstawania oficjalnych kanonów pamięci w krajach zza “żelaznej kurtyny”. Tej właśnie problematyce poświęcona jest najnowsza książka Anny Ziębińskiej-Witek pt.  Muzealizacja komunizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, która stanowić będzie punkt wyjścia i kanwę debaty.

W dyskusji udział wezmą:

prof. Anna Ziębińska-Witek (UMCS)
prof. Izabela Skórzyńska (UAM)
prof. Rafał Wnuk (KUL)

Termin: 21 stycznia 2019 r., godz. 17:00

Miejsce: Sala Czarna, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, ul. Grodzka 21.

Wstęp wolny

Anna Ziębińska-Witek, Muzealizacja komunizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2018.

Fragment Wstępu:

„Muzea publiczne były od początku swego istnienia instytucjami propagującymi określone prorządowe wartości oraz służące potrzebom państwa i dominującym grupom interesów w jego obrębie. Pomimo że współcześnie podlegają wieloaspektowym transformacjom, które wynikają głównie z pojawienia się nowych reguł społeczno-kulturowych i zaawansowanych technologicznie rozwiązań stosowanych na ekspozycjach, to jednak nie sposób nie zauważyć ciągłości w głównych założeniach i misji instytucji. Szczególnie dotyczy to muzeów historycznych, które chętnie prezentują się jako instytucje neutralne i niezaangażowane (etycznie i politycznie), jednak są głęboko zainteresowane władzą polegającą na nadawaniu znaczeń przeszłości i teraźniejszości oraz reprezentowaniu i kreowaniu oficjalnych wersji historii stających się (w założeniu) ogólnie przyjętymi poglądami. (…) Prezentowane przeze mnie analizy dotyczą historii najnowszej, czyli okresu szczególnie wrażliwego, obejmującego wydarzenia, których świadkami lub uczestnikami byli członkowie najstarszej generacji danego społeczeństwa. Przeszłość najnowsza to mniej więcej osiemdziesiąt-dziewięćdziesiąt ostatnich lat. Patrząc z tej perspektywy trzydzieści lat, które minęły od upadku komunizmu, to niedługo, można więc założyć, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej są wciąż w stanie transformacji i przepracowywania lub oswajania wydarzeń niedawnej epoki. Społeczeństwa byłego bloku wschodniego na pewno też mają większe niż ustabilizowane demokracje zachodnie potrzeby w zakresie samoidentyfikacji i tworzenia opowieści integrujących. Ekspozycje historyczne są kluczowym elementem tych procesów jako czynniki instytucjonalizacji (muzealizacji) historii oraz rezerwuar sposobów reprezentacji przeszłości.”