Wycinanki (63)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (63)

Powiadałem kiedyś, że trzeba rozpoczynać rok akademicki od spóźnienia na inaugurację. Dni studenta pierwszego roku spędzaliśmy w Paryżu. Bez tego duchowego doładowania brakowało motywacji do pracy. Wracając, pocieszaliśmy się, że za rok znowu… Nie było nawet mowy o tym, że może gdzie indziej… Jak się okazało, jeśli się postanowi, to wcale nie jest takie trudne. Wystarczy przez rok uciułać na książki, babskie soldy i trzy wyjścia do knajpy.

Tylko część czasu poświęcałem na zajęcia służbowe. Reszta pobytu to odwiedziny ulubionych miejsc i odkrywanie nowych. Mieszkaliśmy zwykle na rue Lauriston w stacji PAN, rzadziej w pokojach gościnnych szkoły polskiej przy ambasadzie.

Jeździliśmy autem, najpierw na raz, niebawem jednak już z noclegiem w drodze. Parkowaliśmy na ulicy pod nosem, później niestety na płatnym podziemnym parkingu.

Rozpoczynaliśmy od małży u Léona[1].

Nie sposób powiedzieć czegoś świeżego o twórczości Michela Foucault. Pewnie i nie ma kogoś, kto ogarnia całą podejmowaną przez niego problematykę i zwłaszcza ważne teksty o nim. To już bodaj formacja intelektualna.

To jeden z najgłośniejszych filozofów czy może raczej myślicieli drugiej połowy XX w. A może historyk czy socjolog…?

Na cyklicznym spotkaniu imieninowym u profesora Kmity, czyli 23 kwietnia, wyraziłem opinię, że trzeba kupić Dits et écrits, choć to drogo. Wówczas właśnie minęło dziesięć lat od śmierci autora, gdy u Gallimarda (1994 r.) ukazały się cztery tomy pism Michela Foucault. Opasłe, drobnym drukiem, każdy ponad 800 stron i każdy za ponad 200 franków. To kupmy na spółkę, zaproponowała małżonka profesora[2].

Kupiłem je, ustawiłem w domu na półce i „wypożyczałem” profesorowi. Odziedziczyłem delikatnie podkreślone ołówkiem fragmenty, które profesor cytował w swych tekstach.

Ktoś powiedział, że światowy sukces twórczości francuskiego filozofa bierze się z mglistości tez przez niego formułowanych. Myślę, że za kłopot z krytycznym ujęciem jego świata odpowiadają raczej zmienne i rozległe pole problemowe, które uprawiał, oraz ewolucja koncepcji i kluczowych pojęć. W efekcie czyni to jego twórczość trudno uchwytną dla interpretatorów. Dodatkowe kłopoty stwarza próba odniesienia jego praktyki badawczej do choćby kolejno konkretnej (jednej?) nauki czy orientacji filozoficznej. Foucault dzięki tej zmiennej problematyzacji umyka i zmienia barwy jak kameleon, pozostając kameleonem. Dzieła Foucault okazują się – przy imponującej znajomości klasyki przez ich autora – przekornie nieklasyczne.

Chociaż francuski myśliciel odsłania świat nam nieznany, wierzymy mu, że taki mógłby być, czy nawet więcej, że taki jest[3]. Nie wiem, skąd wiemy, że ta pasjonująca problematyzacja, rezultat śmiałych hipotez, to pytania, które gdzieś krążyły, jak konstatował Paul Veyne – czekały, aby je postawić. Wielki dorobek, mnogość wydań jego dzieł na całym świecie, wielka popularność wykładów w Collège de France, i jego wystąpień publicznych, trudno wyobrażalna liczba cytowań (według brytyjskich danych sprzed sześciu lat było ich ponad 100 tysięcy). Nieprzebrane medialne, w tym internetowe, świadectwa recepcji w elitarnych kręgach akademickich i poza nauką to dowody wyjątkowego znaczenia twórczości Michela Foucault dla kultury współczesnej.


[1] W menu moules frites, duży żeliwny kociołek, a frytki to klasyka, bo przecież pod szyldem Léon dodatek: [ex Léon de Bruxelles].

[2] M. Foucault, Dits et écrits (1954–1988), édition établie sous la direction de Daniel Defert et François Ewald, avec la collaboration de Jacques Lagrange. Uświadomiłem sobie, że piszę to 25 czerwca, a właśnie 25 czerwca 1984 r. zmarł Michel Foucault. Dyskusja o Dits et écrits: https://www.ina.fr/ina-eclaire-actu/video/i07302844/michel-foucault-dits-et-ecrits; https://www.youtube.com/watch?v=RWKzC3Xzf5s.

[3] „La notion qui sert de forme commune aux tu des gue j’ai menée depuis l`Histoire de la folie est celle de problématisation, à ceci près que je n’aviais pas encore suffisamment isolé cette notion”. M. Foucault, Le souci de la verité, w: Dits et écrits, t. 4, s. 669. W wywiadzie tym przyznaje, że właśnie problematyzacja to, jak teraz widzi, kluczowe dla niego pojęcie.


Korekta językowa: Beata Bińko

Pobierz PDFDrukuj tekst