Wycinanki (26)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (26)

Willard Van Orman Quine, nie bacząc na dyskomforty i przeciwności losu, spożytkował swój pobyt w Warszawie bardzo solidnie. Znalazł wspólny język z Polakami i aktywnie, nie tak jak w Wiedniu, korzystał z ich wiedzy i doświadczenia.

Regularnie chodziłem na niezwykle inspirujące, ambitne seminarium Tarskiego, na którym – ze względu na mnie – mówiono po niemiecku i francusku. Uczęszczałem także na wykłady Leśniewskiego. Tam również nie miałem kłopotów z rozumieniem – Leśniewski głównie zapisywał na tablicy logiczne formuły. Bywałem także na dwugodzinnych (z przerwą) wykładach Łukasiewicza. Wszystko, co wykraczało poza uniwersalny zapis logiczny, Łukasiewicz streszczał mi po niemiecku – przed albo po wykładzie, bądź też w trakcie przerwy. Dyskusje z tymi trzema serdecznymi ludźmi oraz lektura artykułów po niemiecku i francusku, którymi dosłownie mnie zasypywali, zajmowały mi tyle czasu, że nie miałem kiedy uczyć się polskiego. Z Leśniewskim kłóciłem się niekiedy do późnej nocy, próbując go przekonać, że jego system logiki nie jest w stanie uniknąć – wbrew temu, co on sam sądził – założenia o istnieniu obiektów abstrakcyjnych. Ontologia była tym, co interesowało mnie wówczas najbardziej. Poznałem Kotarbińskiego, Ajdukiewicza, Kuratowskiego, Sobocińskiego i Jaśkowskiego. Sobociński, szczupły i słabowity, mówił tylko po polsku i rosyjsku, więc Leśniewski spełniał rolę tłumacza, przekładając jego słowa na niemiecki. Później jednak Sobociński został amerykańskim profesorem z prawdziwego zdarzenia. Jaśkowskiemu, który postanowił napisać swoją pionierską pracę o naturalnej dedukcji po angielsku, pomagałem w pisaniu. Na seminarium Tarskiego wygłosiłem referat, który był powtórzeniem tego, co wcześniej wygłaszałem w Wiedniu i Pradze. Moje idee ulegały jednak zdrowej ewolucji, byłem bowiem teraz na bieżąco z tym, co aktualnie działo się w logice. Wcześniej czułem się rozgoryczony z powodu przeciągającego się wydania mojej książki na Harvardzie, ale pod wpływem niezwykle ożywczej i twórczej warszawskiej atmosfery niespodziewanie ucieszyłem się z tego opóźnienia. Nowe myśli płynęły strumieniami, niektóre świeżo narodzone, inne wydobyte z nieświadomości, do której być może wcześniej je wyparłem. W pociągu odjeżdżającym z Warszawy o północy, na przełomie maja i czerwca, zaczęły mi się rysować zupełnie nowe perspektywy[1].

Co zwraca uwagę: liderzy środowiska warszawskiego byli o pokolenie starsi od Quine’a. Seminarium Tarskiego i Leśniewskiego dobiera język pod wizytę Amerykanina? Łukasiewicz w kuluarach objaśnia mu niuanse wykładu? Polscy gospodarze toczą z nim wielogodzinne dysputy w swoich mieszkaniach, kawiarniach? Tenże „młokos” z Ameryki kłóci się długo – wedle jego relacji – z Leśniewskim? Quine wymienia wielu spotkanych w Warszawie badaczy, poza wspomnianymi wcześniej logikami, matematykami i filozofami także Kazimierza Ajdukiewicza. To ówczesne i późniejsze wybitne postaci polskiej nauki. Usprawiedliwia się, że nie nauczył się polskiego. Tak był zajęty. Proszę jednak zauważyć, jak naturalne było dla młodego badacza ze Stanów to, że powinien nauczyć się polskiego. Kontakt z logikami i filozofami polskimi wydał się Quine’owi na tyle owocny, ze serio rozważał – widząc, iż znaczna część ich dorobku to publikacje po polsku – naukę języka polskiego. Liczni przedstawiciele tej szkoły mieli za sobą staże naukowe poza granicami Polski.

Jak sam przyznaje, w Wiedniu u Schlicka, u Carnapa w Pradze i w Warszawie Quine referował swój doktorat. Byłoby interesujące, w jakim stopniu ów referat zmienił się przez ten czas.

Jak owocny dla Quine’a był to pobyt, świadczy ostatnie zdanie z relacji o podróży do Polski: „W pociągu odjeżdżającym z Warszawy o północy, na przełomie maja i czerwca, zaczęły mi się rysować zupełnie nowe perspektywy”[2]. Cieszył się, że po powrocie do Ameryki zdoła poprawić niektóre fragmenty doktoratu, który jeszcze wtedy się nie ukazał.

W 1939 r. Quine po konferencji naukowej w Stanach Zjednoczonych pomógł Tarskiemu pozostać w Ameryce, co – jak twierdził swego czasu prof. Jerzy Pelc – uratowało polskiemu logikowi być może życie[3].


[1] https://pf.uw.edu.pl/images/NUMERY_PDF/068/PF_2008-R17_4_04_Quine-W_Fragment_The_time.pdf, s. 34.

[2] Tamże.

[3] „In August 1939 Tarski traveled to the United States to attend a congress of the Unity of Science movement (see Vienna Circle). World War II broke out soon after that, leaving Tarski no option but to stay in the States. He spent the war years separated from his family, forced to remain in Poland. In this period he held several temporary university positions, at Harvard University, the City College of New York, the Institute for Advanced Study at Princeton, and the University of California at Berkeley, where he was eventually given tenure in 1945 and a professorship in mathematics in 1948. Maria, Ina and Jan were able to join him in Berkeley in 1946”; https://plato.stanford.edu/entries/tarski/. Bożena Czernecka-Rej podaje, że „wg J. Pelca, być może ocalił życie Tarskiemu, zapraszając go w przededniu wybuchu II wojny światowej do USA i pomagając w rozpoczęciu tam kariery uniwersyteckiej”; http://www.ptta.pl/pef/pdf/q/quine.pdf.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (12)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (12)

Konstatowałem tydzień temu, że zadanie napisania podręcznika do logiki dla szkół elementarnych powierzyła Komisja Edukacji Narodowej filozofowi ówcześnie uznanemu i kontrowersyjnemu, twórcy sensualizmu[1], Étienne’owi Bonnot de Condillacowi, oświeconemu chrześcijaninowi, którego obszerne wykłady dla księcia Parmy, świadectwo „nowoczesnej erudycji”, sekwestrowano za panowania Ludwika XV. Jego doktrynę, bliską ideom Johna Locke’a, cechowało – jak pisze Kotarbiński – „wprost pozytywistyczne odwoływanie się do «czuciów» jako jedynego źródła wiedzy”. Grzegorz Piramowicz już w 1779 r. streszczał i oceniał w obecności króla (sic!) nadesłany przez Condillaca tekst podręcznika. Czy od razu na podstawie tłumaczenia Ignacego Potockiego? Dodajmy, że podręcznik napisany na zamówienie rządu polskiego ukazał się we Francji już w 1780 r.[2] Polskie wydanie dopiero w 1802 r.:

Logika, czyli pierwsze zasady sztuki myślenia, dzieło elementarne, niegdyś przez Stefana Bonnot de Condillac, opata de Mureaux, Akademiy Francuzkiéy, Berlinskiéy, Parmenskiéy i Lugduńskiéy Członka, na żądanié bywszéy Kommissyi Edukacyi Narodowéy dla Szkół Publicznych napisané i od Niéy aprobowané, a teraz z przydatkiém niektórych objaśniéń i przypisów przez Jana Znoskę, nauk Wyzwolonych i Filozofii Doktora, Prawa i Historyi w Szkołach Akademickich Wileńskich Professora, z francuskiego na polski język przełożoné, w Wilnie w Drukarni Akademickiéy. R. 1802[3]

Na zwłokę tę wpłynęły losy Komisji Edukacji Narodowej i Rzeczypospolitej. Niemniej w tych okolicznościach fakt, że podręcznik ten ukazał się i, jak wiadomo, spopularyzowany, dobrze służył edukacji elementarnej.

Do roku 1819 ukazały się trzy wydania Logiki Condillaca, kolejne, czwarte, dopiero w 1952, już jako świadectwo historii logiki, źródło wiedzy o kształtowaniu się polskiego języka logiki i filozofii. Dwa przykłady archaiczności języka polskiego z początku XIX w.: dla Znoski: „obłąkać się”, „obłąkanie” to tyle, co „błądzić”, „błądzenie”, a „czyn” – to nie akt sprawczy, to po prostu równoznacznik „faktu”[4].

Za rok:

godziwą będzie rzeczą – pisał prawie siedemdziesiąt lat temu Kotarbiński – obchodzić stupięćdziesięcioletni[5] jubileusz ukazania się w szacie polskiej tego dziełka […]. Uprzytamnia się sobie w sposób jasny obraz pięknej kooperacji międzynarodowej w dziele kształcenia szkolnego… Utwór to francuski, inicjatywa polska [por. list zamawiający Ignacego Potockiego z r. 1777, Wycinanki (11)] i tłumacza polskiego wysiłek, by oddać po sarmacku treść myśli w wyrobionej już bardzo francuszczyźnie wypowiedzianych[6].


[1] T. Kotarbiński, Szkice z historii filozofii i logiki, Warszawa 1979, s. 29; po sarmacku mogłoby to być „czucizmu” É.B. Condillac, Traité des sensations, w: tegoż, Oeuvres philosophiques, red. G. Le Roy, t. 1–3, Paris 1947–1951, t. 1, 1947; W. Wojciechowska, Le sensualisme de Condillac, „Revue philosophique de la France et de l’étranger” 1968, t. 158, s. 297–320.

[2] É.B. Condillac, La logique ou les Premiers Développement de l’Art de Penser, Paris 1780; tenże, Traité d’Art de Penser, w: tegoż, Oeuvres philosophiques, t. 1

[3] T. Kotarbiński, Szkice…, s. 28. Nota bene Kotarbiński w Wykładach z dziejów logiki (Warszawa 1985, s. 76) podaje, że przekład polski Jana Zanoski wykonano wedle wydania paryskiego: É.B. Condillac, La logique ou les Premiers Développement de l’Art de Penser, a nie tekstu nadesłanego do KEN jeszcze w 1778 r.

[4] T. Kotarbiński, Szkice…, s. 51.

[5] Mowa jest o roku 1952.

[6] T. Kotarbiński, Biblioteka Klasyków Filozofii, w: tegoż, Wybór pism, t. 2: Myśli o myśleniu, Warszawa 1958; pierwodruk: „Myśl Filozoficzna” 1951, nr 1/2; cyt. za: tenże, Szkice…, s. 28.


Redakcja językowa: Beata Bińko




Wycinanki (11)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (11)

Rok 1773 to kasacja zakonu jezuitów, powstanie Komisji Edukacji Narodowej.

Dobra pojezuickie oddano na cele powszechnooświatowe. Komisja, przejęta koniecznością wychowania światłych i dzielnych obywateli, w sytuacji braku podręczników powołała w 1775 r. Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych. Kolegium dziesięcioosobowe pod przewodnictwem Ignacego Potockiego. Ośmiu na dziesięciu członków to duchowni, wśród nich pedagog Antoni Popławski, pijar, autor generalnego planu nauczania w szkołach, oraz Grzegorz Piramowicz, jezuita, wybitny pisarz pedagogiczny, jak określa go Tadeusz Kotarbiński[1]. Kotarbiński poświadcza zgodność gremium co do celów i metod pracy, jaką nieprzyjazne wobec siebie środowiska zakonne potrafiły ustanowić dla dobra ojczyzny. O ile programy szkolne były uzupełniane przez powstające kolejne, o tyle brakowało podręczników. Nasuwa się pytanie, w jakiej mierze KEN była świadectwem oświecenia elit, a w jakiej przejawem desperacji ministerstwa wobec dezorganizacji szkolnictwa jezuickiego. A może „prapozytywistycznym” odruchem pracy u podstaw w obliczu upadku państwa?

Zainteresował mnie przypadek logiki jako przedmiotu nauczania szkolnego. Znamienne, że w sytuacji znaczącego własnego dorobku w dziedzinie logiki, jaki odnotowuje się począwszy od roku 1599 – w tym recepcji dzieł obcych – Komisja Edukacji Narodowej ogłosiła międzynarodowy konkurs na podręcznik logiki w trzech językach, łacinie, francuskim i polskim. Anons o konkursie zamieściła paryska „Nouvelle Ephéméride”. Napłynęło sześć „prospectusów”. Żadnemu konspektowi nie udało się uzyskać przychylnej opinii Kolegium.

Konkurs na podręcznik logiki rozpisany przez pijarów i niedawnych jezuitów pod przewodem świeckiego arystokraty, dla celów oświecenia publicznego? A może to efekt wzajemnej nieufności obu zakonów?

Wówczas „ucieczono się” – jak soczyście określa Kotarbiński – do bezpośredniego zamówienia podręcznika logiki u sławnego „myśliciela, pisarza i wychowawcy”, abbé Étienne’a Bonnot de Condillaca[2]. Ignacy Potocki napisał do niego list (po francusku, 2 września 1777 r.):

Korzysta Pan z przywileju ludzi sławnych; znanym będąc w krajach bardzo nawet odległych, nie wie Pan o czytelnikach, którzy z dzieł jego czerpią światło nauki. Filozofów zawsze poszukiwano, zawsze zwracano się do nich o rady, a częstokroć dokuczano im natarczywością. Nie obroni się więc i Pan przed takimi utrudnieniami, sprzężonymi z Jego powołaniem. Rada wychowania narodowego zleciła mi troskę o podręczniki, co do których zaniechano ogłaszania konkursu publicznego; dotyczy to m.in. logiki. Znając Pańskie dzieła i zważywszy, że Rada kierowała się Pańskimi zasadami, organizując nauczanie publiczne w szkołach wojewódzkich, sądzę, że nikt nie zdoła lepiej od Pana uporać się z tym doniosłym zadaniem. Czyżby Pan, dokonawszy prac na rzecz suwerennego księcia, mógł odmówić użyczenia swych osiągnięć narodowi, który winien być suwerennym. Podaję do Pańskiej wiadomości treść ogłoszonego przez nas programu. Prosimy o napisanie podręcznika logiki po francusku, licząc na grudzień 1779. Rada wychowania może Pana zapewnić, że będzie umiała zarówno ocenić, jak też wynagrodzić Pańską pracę. Gdyby inne zajęcia nie pozwoliły Panu podjąć się tego dzieła, byłbym bardzo, a bardzo wdzięczny za wskazanie kogoś z Francji, kto by mógł wedle Pańskiego zdania odpowiedzieć naszym zamiarom, korzystając z Pańskiej wiedzy i światłych rad. Będzie to w każdym razie ktoś z grona Pańskich uczniów: należy pragnąć, dla dobra ludzkości, by Pan miał uczniów spośród wszystkich narodów[3].

Zwracam uwagę na szczególną stosowność i zręczność formuły zawartej w liście: „Rada wychowania może Pana zapewnić, że będzie umiała zarówno ocenić, jak też wynagrodzić Pańską pracę”.

Autor wywiązał się z zadania już rok później. Potocki od razu przetłumaczył pierwszy spory fragment.


[1] „Wycinam” z ustaleń: Kotarbiński, Wstęp (Do: Etienne Bonnot de Condillac, Logika), w: Szkice z historii filozofii i logiki, Warszawa 1979; La logique ou les premiers développements de l’art de pensée E. Bonnot de Condillac z 1780 r., gdzie o sztuce myślenia traktuje się, tłum. polskie Jan Zonosko, z 1802 r.; oraz zamieszczonego w tym tomie odczytu: Logika w Polsce, jej oryginalność i obce wpływy. (Odczyt wygłoszony w Bibliotece Polskiej Akademii w Rzymie 15 kwietnia 1959), tłum. z francuskiego Izydora Dąmbska, s. 229–256.

[2] O napisanie podręcznika zwrócono się nie do tego, jak już wiemy, kto wziął udział w konkursie, lecz tego, którego maksymę umieszczono w jednym z projektów („złe nauczanie gorsze jest od braku nauczania”). T. Kotarbiński, Szkice…, s. 35.

[3] T. Kotarbiński, Wstęp…, s. 40–41.


Redakcja językowa: Beata Bińko