Co świętujemy w Święto Niepodległości?

Oficjalna strona prezydenta RP, wygląd z listopada-grudnia 2018. Na pasku tytułowym strony, w prawym górnym rogu „ojcowie niepodległości” (bez gen. Józefa Hallera). Na zdjęciu prezydent Duda otwierający w styczniu 2018 wystawę Ojcowie Niepodległości stojący na tle fotografii gen Józefa Hallera jako „ojca niepodległości”.

RAFAŁ WNUK

Co świętujemy w Święto Niepodległości?*

12 listopada 2016 r. prezydent Andrzej Duda apelował do Polaków, by za dwa lata, w stulecie odzyskania niepodległości, „pokazali się jako jedno społeczeństwo, jeden naród i silne państwo na arenie międzynarodowej, przed naszymi gośćmi, którzy wierzę w to, z całego świata, w związku z tą wielką dla Polski rocznicą, będą do nas przybywali” (Duda 2016). Na oficjalnej stronie Prezydenta RP został zamieszczony tekst mający charakter zaproszenia do współpracy przy organizowaniu święta możliwie wielu środowisk społecznych i politycznych (Patronat, 2.12.2017). Andrzej Duda nawoływał do „świętowania ponad podziałami”, lecz jego posłanie nie spotkało się z pozytywnym odzewem ani ze strony opozycji parlamentarnej, ani ze strony nacjonalistów organizujących od 2006 r. Marsz Niepodległości w Warszawie. Ci ostatni uznali prezydenta za zdrajcę. W środowisku tym pojawiły się oskarżenia, że Duda zaprasza do organizowania marszu „socjalistów, Żydów i muzułmanów” (Dutkiewicz, HGW, 13.09.2017), a na prawicowych forach internetowych pojawiło się określenie „rezydent Juda”.

Elementem państwowych przygotowań do obchodów stulecia odzyskania niepodległości był podjęty przez otoczenie prezydenta RP pomysł wypromowania kanonu bohaterów narodowych, których nazwano nawiązującym do amerykańskich ojców założycieli terminem „ojcowie niepodległości”. Jako ojcowie funkcjonowali: Ignacy Daszyński, Roman Dmowski, Józef Haller, Wojciech Korfanty, Ignacy Jan Paderewski, Józef Piłsudski i Wincenty Witos. Wszyscy oni odegrali ważną rolę w okresie odbudowy polskiej państwowości, reprezentowali najważniejsze ówczesne nurty polityczne lub zajmowali istotne miejsce w pamięci regionalnej (Ignacy Jan Paderewski w Wielkopolsce, Józef Haller na Pomorzu, Wojciech Korfanty na Śląsku). Ostatecznie z grona tego znikł Józef Haller, ukazany jako jeden z ojców niepodległości w albumie wydanym przez IPN (Kaczmarski i in. 2017), który jeszcze na otwartej 22 stycznia 2018 r. w Dworku Prezydenta RP w Ciechocinku wystawie „Niepodległa. Ojcowie Niepodległości” był prezentowany w tym charakterze (Wystawa, 22.01.2018). Możemy jedynie spekulować, czy do zniknięcia gen. Hallera nie przyczyniły się napięcia w relacjach z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi po uchwaleniu w styczniu 2018 r. nowelizacji ustawy o IPN. Promowanie jako polskiego ojca niepodległości dowódcy, którego podkomendni brali czynny udział w wystąpieniach antyżydowskich, mogłoby negatywnie odbić się na relacjach polsko-żydowskich i międzynarodowym wizerunku Polski.

Kampania medialna i szeroko zakrojona akcja edukacyjna, której patronował prezydent Duda, sprawiły, że hasło „ojcowie niepodległości” stało się rozpoznawalne. Podczas obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości powszechnie odwoływano się do tych sześciu nazwisk. Niektóre środowiska jednak dokonywały zmian w prezydenckim kanonie, usuwając z niego lub dodając wybranych bohaterów.

Prezydent Andrzej Duda w końcu października 2018 r. apelował: „Chciałbym, żebyśmy razem poszli w Marszu Niepodległości, i jest to kwestia odpowiedzialności wobec społeczeństwa. Stańmy obok siebie i pokażmy ludziom, że można być razem. Można się nie gryźć” (Ważny apel!, 23.10.2018). Mówił to w sytuacji, gdy nie były znane żadne plany prezydenckich uroczystości, a jedynym oficjalnie zgłoszonym i zarejestrowanym marszem niepodległości był ten organizowany przez nacjonalistów. Stanowisko tych ostatnich dobrze oddaje artykuł opublikowany w witrynie Media Narodowe – Marsz Niepodległości: „Kuriozalną sytuacją było to, gdy Prezydent Duda zapraszał na Marsz Niepodległości gości – na Marsz, którego ani On, ani PiS nie organizują. Dwa tygodnie przed Marszem poinformowano, że ani Prezydent, ani politycy Prawa i Sprawiedliwości nie pójdą w Marszu Niepodległości! Co więcej, na portalach kontrolowanych przez partię rządzącą odradza się Polakom udział w tej największej i niezależnej uroczystości. Organizatorzy zaprosili Prezydenta oraz polityków na Marsz Niepodległości, Prezydentowi zaproponowano przemówienie na otwarcie Marszu. Wszyscy odmówili. Od kilku dni media – i te związane z Prawem i Sprawiedliwości, i te związane z Platformą Obywatelską – szczują Polaków na Marsz Niepodległości, straszą hordami faszystów, nazistów i rasistów. (…) PiS zrobi wszystko, by w Polsce partia stawiająca interes narodowy ponad wszystko inne nigdy nie miała wpływu na politykę” (Kurpas, 3.11.2018).

Na początku listopada wciąż panował chaos informacyjny. Środowiska nacjonalistyczne zapowiadały, że Marsz Niepodległości będzie zorganizowany z rozmachem większym niż kiedykolwiek, władze Warszawy po doświadczeniach wcześniejszych lat obawiały się agresji ze strony nacjonalistów i pojawienia się nieakceptowalnych, szkodliwych dla wizerunku miasta haseł i symboli. Przypomnieć tu należy, że w 2017 r. Marsz Niepodległości był szeroko komentowany we wszystkich ważniejszych programach informacyjnych na świecie. „The Independent” uznał go za „najliczniejsze zgromadzenie faszystów i skrajnej prawicy w Europie”, zwracając uwagę na publiczne głoszenie poglądów ksenofobicznych, antysemickich i propagujących supremację rasy białej. „Associated Press” mówiła o marszu 60 tys. nacjonalistów. „Al-Dżazira” podkreślała antyislamski wydźwięk marszu. „The Washington Post” pytał: „Dlaczego szokująca fala neofaszyzmu przechodzi przez Polskę?”. W tym samym duchu utrzymane były relacje CNN i BBC. Na łamach „Süddeutsche Zeitung” postawiono pytanie: „Dlaczego idee ekstremistyczne przemawiają do młodych Polaków?”. Portal Politico zaś stwierdzał, że marsz „publicznie eksponuje ksenofobię, w tym antysemickie, antyislamskie i homofobiczne slogany”, a ma „ciche poparcie rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość” (Chrzczonowicz, 12.11.2017). Za ksenofobiczny i faszystowski został Marsz Niepodległości uznany przez Parlament Europejski.

Gdy na tydzień przed setną rocznicą kancelaria prezydenta i rząd wciąż nie ogłaszały programu uroczystości państwowych, 7 listopada 2018 r. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała zakaz Marszu Niepodległości, motywując decyzję względami bezpieczeństwa. Jego organizatorzy zapowiedzieli, że marsz odbędzie się mimo zakazu i odwołali się od decyzji prezydent Warszawy do sądu. Kilka godzin po ogłoszeniu zakazu prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki oznajmili, że marsz będzie miał charakter oficjalnej imprezy państwowej, nad którą patronat obejmuje prezydent. W kolejnych godzinach na zamkniętym dla obserwatorów spotkaniu urzędnicy kancelarii premiera i prezydenta negocjowali z reprezentantami Marszu Niepodległości szczegóły organizacyjne. Rezultaty spotkania nie przedostały się do publicznej wiadomości. Treść ustaleń możemy wnioskować z przebiegu uroczystości. 11 listopada 2018 r. marsz otworzyła ochraniana przez funkcjonariuszy służb mundurowych kolumna, w której szli prezydent, premier, ministrowie, członkowie PiS i klubów „Gazety Polskiej”. W kilkusetmetrowej odległości za nimi ruszyła kolejna grupa, szacowana na 200 tys. ludzi. W tej drugiej kolumnie aktywiści organizacji nacjonalistycznych intonowali wykrzykiwane hasła, dbali o oprawę i pełnili służbę porządkową. To rozwiązanie pozwoliło ogłosić Marsz Niepodległości jako „swój” zarówno narodowcom, jak i stronie prezydencko-rządowej.

Przedstawiciele władz państwowych musieli co prawda przełknąć drobne uszczypliwości ze strony nacjonalistów, jak choćby ogłoszenie przez służby porządkowe przeprosin za opóźnienie rozpoczęcia uroczystości spowodowane „wproszeniem się na marsz władz państwowych”. Premierowi i ministrom odpierającym w tym czasie oskarżenia o przyjęcie kursu prowadzącego do wyjścia Polski ze struktur Unii Europejskiej nie ułatwiało zadania to, że idący za nimi tłum w pewnym momencie zaczął podskakiwać, skandując: „Kto nie skacze, ten za Unią”. Jednak poza spaleniem flagi Unii Europejskiej i mimo otwartego uczestnictwa w marszu przedstawicieli neofaszystowskich organizacji z Włoch i Węgier impreza, wbrew wcześniejszym obawom, przebiegła bez większych incydentów. Prezydent Andrzej Duda podziękował zgromadzonym za piękną uroczystość, za to, że „jest las biało-czerwonych flag”, i podkreślił: „Chciałbym, żebyśmy zawsze umieli być tak razem. Jestem przekonany, że pod biało-czerwonym sztandarem jest miejsce dla każdego z nas, niezależnie od jego poglądów, bo w każdym – wierzę w to głęboko – jest miłość do ojczyzny, do niepodległej i suwerennej Polski” (Mieliśmy szczęście, 11.11.2018).

W innym tonie wypowiadali się przedstawiciele nacjonalistów. Reprezentatywne są tu słowa wiceprezesa Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka, który stwierdził: „To prawda, że udało się doprowadzić do kompromisu ze stroną rządową, ale był to kompromis zawiązany pod przymusem. (…) Jak słyszę wypowiedzi ministra Piotra Glińskiego, który proponuje, żeby w przyszłości to państwo przejęło Marsz, to nie napawa mnie to optymizmem. (…) Mam wrażenie, że swoista walka o Marsz Niepodległości – między stroną społeczną a rządem – dopiero się rozpoczęła. Czeka nas ostra rywalizacja” (Schwertner, 11.11.2018).

Warszawski sposób obchodzenia 11 listopada, choć najbardziej nagłośniony medialnie, nie jest reprezentatywny dla całej Polski. Rocznica ta, w zależności od tego, kto organizuje obchody, jak rozkłada akcenty, nabiera odmiennych znaczeń. Można wyróżnić pięć podstawowych modeli obchodzenia tego święta. Kategorie te należy traktować jako weberowskie modele idealne i w praktyce elementy kilku modeli mogą występować podczas jednej uroczystości. Najstarszy i najpowszechniejszy to model tradycjonalistyczno-narodowy, którego typowy scenariusz obchodów przewidywał składanie kwiatów pod pomnikiem lub w obecności pocztów sztandarowych i asysty wojskowej oraz mszę świętą. Poszukiwanie atrakcyjniejszej formy sprawiło, że z biegiem lat program wzbogacano o wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych, przemarsz lub pokaz grup rekonstrukcyjnych, niekiedy też „bieg niepodległości”. Postacią, do której najczęściej odwołują się mówcy podczas takich uroczystości, pozostaje Józef Piłsudski, w drugiej kolejności zaś Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski. W 2018 r. z reguły w przemówieniach pojawiała się formuła „ojcowie niepodległości”, uwzględniająca całą szóstkę działaczy politycznych (poza wymienionymi Wincenty Witos, Ignacy Daszyński i Wojciech Korfanty). Powtarzane w mowach i przekazach medialnych słowa klucze to „niepodległość”, „państwo” i „naród”. Chyba najszerzej zakrojoną akcją mieszczącą się w tym modelu było jednoczesne odśpiewanie przez 5 mln uczniów w szkołach czterech zwrotek hymnu polskiego, czego dokonano 9 listopada 2018 r. o godz. 11.11.

Pozornie podobny jest model świętowania Prawa i Sprawiedliwości, który ukształtował się po katastrofie smoleńskiej 2010 r., a od 2015 r. stał się obowiązującym modelem państwowym. Elementy rytualne (kwiaty, wojsko, sztandary, przemówienia, msza) są powtórzeniem schematu tradycjonalistyczno-narodowego. Nowością jest konsekwentne wprowadzanie do niepodległościowego imaginarium prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do 2017 r. obowiązkowymi elementami partyjnego (od 2015 r. partyjno-państwowego) świętowania były msza na Wawelu oraz składanie kwiatów na grobach Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego. Od objęcia władzy w Polsce przez PiS do wojskowego apelu poległych 11 listopada obligatoryjnie dodawano tzw. apel smoleński, symbolicznie zrównujący osoby, które zginęły w walce o niepodległość, z ofiarami katastrofy w ruchu lotniczym. Politykę symboliczną obozu władzy najwyraźniej widać w zmianach dokonanych na placu Piłsudskiego w Warszawie. W tym niezwykle ważnym dla polskiej pamięci historycznej miejscu do 2018 r. znajdowały się trzy ważne upamiętnienia: będący hołdem dla poległych w walce o Polskę Grób Nieznanego Żołnierza, usytuowany po przeciwnej stronie pomnik Józefa Piłsudskiego i stojący na środku placu Krzyż Papieski, upamiętniający spotkanie z wiernymi, jakie na placu Piłsudskiego odbył podczas pierwszej pielgrzymki do Polski papież Jan Paweł II w 1979 r. Wydarzenie to jest traktowane jako początek procesu, który doprowadził do strajków sierpniowych, a w konsekwencji do wielkiej rewolucji „Solidarności” i upadku komunizmu. Plac ów jest więc miejscem pamięci jednoznacznie kojarzonym z polskimi dążeniami niepodległościowymi. W 2018 r. ustawiono tam dwa nowe obeliski: pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i pomnik Lecha Kaczyńskiego. Determinacja polityków obozu rządzącego była tak duża, że wobec niezgody miejskiego konserwatora zabytków na ingerencję w przestrzeń objętą ochroną konserwatorską odebrano mu część uprawnień, zaś spotkawszy się z oporem ze strony władz samorządowych, rząd część placu wyjął spod jurysdykcji miasta, uzasadniając to posunięcie „względami bezpieczeństwa państwowego”. Odsłonięcie pomnika zmarłego tragicznie prezydenta nastąpiło 10 listopada 2018 r., a uroczystość włączono w kalendarz obchodów Święta Niepodległości. Dwa poświęcone bezpośrednio lub pośrednio Lechowi Kaczyńskiemu monumenty w przestrzeni jednoznacznie kojarzonej z wysiłkiem niepodległościowym i wolnościowym Polaków są niewątpliwie próbą wpisania go w kanon wielkich przywódców, dzięki którym istnieje państwo polskie. W trakcie uroczystości organizowanych z udziałem działaczy PiS nazwisko „Lech Kaczyński” pada równie często jak „Józef Piłsudski” i zdecydowanie częściej niż nazwiska Dmowskiego, Paderewskiego, Daszyńskiego, Witosa i Korfantego. Lech Kaczyński staje się więc jednym z ojców niepodległości”. Sąsiedztwo pomników i grobów, wielkość usytuowanych na cokołach postaci sugeruje, że zasługi Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego dla niepodległości są porównywalne. Słów kluczy wypowiadanych podczas pisowsko-rządowych obchodów jest więcej niż w wypadku uroczystości tradycjonalistyczno-narodowych. Centralnymi kategoriami są „naród”, „patriotyzm”, „bohaterowie”. Słowu „niepodległość” często towarzyszy przymiotnik „prawdziwa”. Ważną funkcję pełnią też określenia „ofiara krwi” i „wysiłek zbrojny”. W ocenie badającej polską politykę historyczną Anny Wolff-Powęskiej dla liderów Zjednoczonej Prawicy rok 1918 nie zamknął okresu walk o niepodległość. Pisze ona, że w ich przekonaniu „walka o Polskę, o prawa Narodu Polskiego trwa dalej, i w walce tej Naród Polski musi być zwycięzcą. Dla dzisiejszych samozwańczych dziedziców duchowego spadku niepodległościowego II RP okupacja Polski zakończyła się w 1989 r., a prawdziwą niepodległość przyniósł dopiero 2015 r.” (Wolff-Powęska 2018). Sposób obchodzenia Święta Niepodległości przez działaczy Zjednoczonej Prawicy zdaje się potwierdzać diagnozę badaczki.

Model wolnościowo-obywatelski jest charakterystyczny dla dużych i średnich miast z prezydentami wystarczająco silnymi, by móc eksperymentować z formułą obchodów. Prezydenci organizują je, odwołując się do lokalnej tradycji czy historii, i starają się im nadać niepowtarzalny charakter, kojarzony wyłącznie z „ich” miastem. Pierwszą tego rodzaju próbę podjęto w Poznaniu w 1993 r. 11 listopada w stolicy Wielkopolski odbywają się „imieniny ulicy św. Marcina”. Święto Niepodległości oraz obchody świętomarcińskie zlały się w jedno pogodne święto. Przez miasto przechodzi wówczas orszak łączący symbole związane ze św. Marcinem i z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Podczas festynu serwowane są potrawy z gęsiny i świętomarcińskie rogale. „Imieniny ulicy” stały się znakiem rozpoznawczym miasta. W 2018 r. hasło poznańskich uroczystości brzmiało „Pochwała wolności”, a w paradzie wzięli udział artyści uliczni, animatorzy, muzycy, rekonstruktorzy i aktywiści organizacji pozarządowych (Theus, 11.11.2018). Jedna z poznańskich gazet nie bez satysfakcji zacytowała wypowiedź warszawianki co roku 11 listopada „uciekającej” z Warszawy do Poznania: „Najbardziej podoba nam się to, że w Poznaniu każdego roku jest coś innego, coś, co przyciąga naszą uwagę. Odkąd mamy dzieci w wieku sześciu–siedmiu lat, chcemy im pokazać, że można świętować niepodległość w optymistyczny sposób. Nie trzeba iść w marszu politycznym. Można iść z uśmiechniętymi ludźmi, a nie z osobami z zaciśniętymi zębami. W Poznaniu bez względu na pogodę zawsze jest radośnie” (Kisiel, 11.11.2018). Poznańska parada tak mocno różniła się od oficjalnych obchodów, że nawet przedstawiciel rządu, wojewoda Zbigniew Hoffmann, dostosował język do panującej w mieście atmosfery, zrezygnował z dominującego w narracji obozu rządzącego patosu i mówił o radości, miłości, nadziei, wdzięczności i dumie (tamże).

Od 2002 r. w przez Gdańsk przechodzi Parada Niepodległości, gromadząca z roku na rok coraz większe tłumy. W 2018 r. jednym z punktów uroczystości był okolicznościowy wykład Cezarego Obracht-Prondzyńskiego w gdańskim ratuszu. W wystąpieniu historyka zostały wymienione wartości, do jakich odwoływały się władze miasta w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Mówca koncentrował się na „fenomenie, jakim jest pomorski etos obywatelski”, na który składają się: rozwaga, otwartość, godność (rozumiana jako prawo do szacunku), odwaga (jako cecha, bez której nie może istnieć demokracja) i w końcu sama demokracja (Obracht-Prondzyński, 8.11.2018).

W Łodzi z kolei od 2014 r. organizowane są Igrzyska Wolności. Edycja imprezy z 2018 r. odbyła się pod hasłem „Bitwa o historię”, a jej organizatorzy w dokumencie programowym deklarowali: „Trudno sobie wyobrazić większą tragedię niż setną rocznicę Polski Niepodległej, której symbolem staje się rasista w kominiarce. Dlatego chcemy podjąć rękawice w walce o pamięć i podczas tegorocznej edycji wydarzenia rozmawiać o historii. Chcemy, aby rocznica 11 listopada była powodem do świętowania, ale też do zastanowienia się na serio nad naszą przyszłością. Zapraszamy Państwa do wielkiej debaty o tym, jak odzyskać historię dla Polski obywatelskiej, Polski odważnej, która nie musi poprawiać swojej historii, żeby ją znać i czuć dumę z bycia polskim obywatelem” (Igrzyska Wolności, 5.11.2018). Łódzkie Igrzyska z założenia więc stanęły w kontrze zarówno do „polityki historycznej” obozu rządzącego, jak i nacjonalistycznego Marszu Niepodległości.

Postaciami najczęściej przywoływanymi podczas uroczystości tego typu są Józef Piłsudski, Ignacy Jan Paderewski, nieco rzadziej pozostali ojcowie niepodległości, najrzadziej Roman Dmowski. Zwyczajowo za to czci się lokalnych bohaterów. Kluczowe słowa zaś to „wolność” i „obywatelskość” (rozumiana jako przeciwstawieństwo nacjonalizmu), „lokalność”, „Polska”, „Europa”, „godność” i „otwartość”.

Nacjonalistyczno-antyeuropejski model obchodzenia 11 listopada został wypracowany przez organizatorów opisanego wcześniej Marszu Niepodległości i jego lokalną, mniejszą, lecz radykalniejszą mutację – wrocławski Marsz Polski Niepodległej. Organizatorami i najbardziej widocznymi manifestantami są członkowie Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego, działacze partii Wolność, ruchu Kukiz ’15 itp. Głównym elementem uroczystości jest przemarsz z biało-czerwonymi flagami, symbolami organizacji nacjonalistycznych, transparentami i płonącymi racami (których używanie podczas zgromadzeń publicznych jest w Polsce prawnie zakazane). Oprawę imprezy zapożyczono ze stadionów piłki nożnej. Wiele osób ubranych jest w tzw. odzież patriotyczną i szaliki noszone przez kibiców futbolu. Stanowią oni też widoczną, szczególnie aktywną grupę uczestników wydarzenia. Charakterystyczne, że wśród maszerujących dominują młodzi mężczyźni, kobiety zaś pozostają w zdecydowanej mniejszości. Podczas marszu jako bezsprzecznie najważniejszy bohater narodowy występuje Roman Dmowski. Pozostali ojcowie niepodległości stanowią jego tło. Z zasady nie ma wśród nich Ignacego Daszyńskiego.

Charakterystyczny jest język, za pomocą którego komunikują się z uczestnikami marszów nacjonalistyczni liderzy. Na przykład podpisujący się jako „środowisko wrocławskich patriotów i narodowców oraz kibice Śląska Wrocław” organizatorzy Marszu Polski Niepodległej, zapraszając na swoją imprezę, zastrzegli: „Mamy świadomość, że także i tym razem na wieść o Marszu Polski Niepodległej środowiska lewicowe i żydowscy osadnicy zamieszkujący w naszej Ojczyźnie dostaną białej gorączki, a antypolscy awanturnicy będą chcieli nasz marsz zakłócić i doprowadzić do awantury” (Marsz Polski, 5.11.2018). W warstwie semantycznej świat nacjonalistów jest wyraźnie dychotomiczny, a afirmowanej własnej grupie są przeciwstawieni negatywnie nacechowani „oni”. Pozytywne słowa klucze to „naród”, „nacjonalizm”, „patriotyzm”, „chrześcijaństwo”, „katolicyzm”, „biały człowiek”, „normalny człowiek”. Ich przeciwnością są pojęcia: „Europa”, „Bruksela”, „islam”, „muzułmanin”, „Arab”, „Żyd”, „uchodźca”, „komunizm”, „lewactwo” i „homoseksualizm”.

Najpóźniej pojawił się lewicowo-równościowy model odczytywania i świętowania 11 listopada. Jest on efektem działań takich organizacji i środowisk, jak Ogólnopolski Strajk Kobiet, Obywatele RP, partia Razem, Archiwum Historii Kobiet, Krytyka Polityczna, „Wysokie Obcasy” (magazyn „Gazety Wyborczej”) itp. Nie istnieje jedno szerzej rozpoznawalne wydarzenie, w którego trakcie byłyby głoszone hasła istotne z punktu widzenia wyznawców wartości tego nurtu. Ich obecność można niekiedy zauważyć przy okazji uroczystości organizowanych w duchu wolnościowo-obywatelskim (np. część wystąpień podczas łódzkich Igrzysk Wolności) lub podczas kontrmanifestacji odbywających się w proteście wobec marszów nacjonalistów. Wśród ojców niepodległości obok Józefa Piłsudskiego często pojawia się tam Ignacy Daszyński – obsadzany w roli demokraty dążącego do równouprawnienia kobiet i propagatora praw socjalnych (takich jak ośmiogodzinny dzień pracy). Niejako z definicji nie ma wśród nich Romana Dmowskiego, który w tej narracji nie jest dostojnym ojcem niepodległości, lecz nacjonalistą, szowinistą i antysemitą. Osoby związane z wymienionymi wyżej środowiskami przypominają kobiety działające na rzecz niepodległości: Zofię Prystorową, Aleksandrę Szczerbińską, Gabrielę Balicką, Wandę Krahelską, Marię Dulębiankę czy Zofię Moraczewską. W 2017 r. pojawiło się też określenie „matki niepodległości”, stanowiące przeciwwagę do „ojców niepodległości”. Małgorzata Tkacz-Janik – pomysłodawczyni Herstoriady, czyli cyklu zorganizowanych w stulecie niepodległości spotkań poświęconych sufrażystkom z początku XX wieku – stwierdziła: „Potrzebujemy wielkich formatów opisu dla Matek Niepodległości – zasłużyły na to. Zresztą nie tylko Polki, także Niemki, Brytyjki, Austriaczki mogą być dumne ze swoich poprzedniczek, Matek Europejskiej Niepodległości i współczesnej demokracji” (Aktualność przesłań, 26.11.2018). Autorka wyraźnie wpisuje stulecie odzyskania przez Polaków państwa w szeroki kontekst europejski i dyskurs feministyczny.

Z badań socjologicznych wynika, że od kilkunastu lat 11 listopada staje się coraz ważniejszą rocznicą (Polacy 2018, s. 2). Jednocześnie na naszych oczach „miejsce pamięci”, jakim jest Święto Niepodległości, nabiera nowych znaczeń. Jednym kojarzy się ono z odrodzeniem się państwa, dla innych to okazja do demonstrowania nacjonalistycznych przekonań, dla jeszcze innych to święto wolności, demokracji, praw socjalnych czy praw kobiet. Przy tak odmiennych, rozbieżnych, niekiedy przeciwstawnych interpretacjach znaczenia Święta Niepodległości znalezienie jednego, wspólnego dla wszystkich modelu świętowania wydaje się niemożliwe. Zamiast nawoływać do „narodowej jedności”, lepiej pogodzić się z różnorodnością. Wszak różnorodność jest córką wolności.

 

* Tekst jest częścią artykułu Święto Niepodległości jako „miejsce pamięci”, który będzie opublikowany w „Roczniku Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”.

 

Bibliografia

Aktualność przesłań Matek Polskiej Niepodległości. Z Małgorzatą Tkacz-Janik rozmawia Gert Röhrborn, 26.11.2018, Heinrich Böll Stiftung Warszawa, https://pl.boell.org/pl/2018/11/26/aktualnosc-przeslan-matek-polskiej-niepodleglosci (dostęp 2.12.2018).

Chrzczonowicz M., Światowe media o Polsce jednym głosem: rządzący ręka w rękę z organizacjami faszystowskim, OKO.press, 12.11.2017, https://oko.press/swiatowa-prasa-o-polsce-jednym-glosem-rzadzacy-reka-w-reke-z-faszystami/ (dostęp 15.11.2017).

Duda A., Przemówienie z 12.11.2016. Prezydent chce wspólnego świętowania, TVN24, https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/politycy-o-pomysle-prezydenta-na-wspolne-obchody-swieta-niepodleglosci,691421.html (dostęp 16.12.2018).

Dutkiewicz, HGW, socjaliści, Żydzi i muzułmanie – czyli kogo zaprasza Prezydent, Media Narodowe – Marsz Niepodległości, 13.09.2017, https://medianarodowe.com/11-listopadabez-narodowcow-andrzej-duda-nie-chce-ich (dostęp 15.09.2017).

Igrzyska Wolności – Bitwa o historię. Alternatywne Święto Niepodległości, Liberté, 5.11.2018, https://liberte.pl/45834-2/ (dostęp 24.11.2018).

Kaczmarski K. Muszyński W. J., Sierchuła R. (2017), Generał Józef Haller 1873–1960, IPN, Warszawa.

Kisiel B., Poznań świętuje 100. rocznicę odzyskania niepodległości – oficjalne obchody na placu Wolności rozpoczęte, „Głos Wielkopolski”, 11.11.2018, https://gloswielkopolski.pl/poznan-swietuje-100-rocznice-odzyskania-niepodleglosci-oficjalne-obchody-na-placu-wolnosci-rozpoczete-zdjecia/ar/13656096 (dostęp 20.11.2018).

Kurpas A., Dlaczego PiS boi się Marszu Niepodległości, Media Narodowe – Marsz Niepodległości, 3.11.2018, https://medianarodowe.com/opinia-kurpas-dlaczego-pis-boi-sie-marszu-niepodleglosci (dostęp 4.11.2018).

Marsz Polski Niepodległej we Wrocławiu, 11.11.2018. „Życie i śmierć dla Narodu!”, 5.11.2018, wPrawo.pl, https://wprawo.pl/2018/10/30/marsz-polski-niepodleglej-we-wroclawiu-11-11-2018-zycie-i-smierc-dla-narodu-zapraszamy/ (dostęp 15.11.2018).

Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy na przywódców, którzy umieli być razem, PAP, 11.11.2018, https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C356279%2Cprezydent-mielismy-szczescie-ze-trafilismy-na-przywodcow-ktorzy-umieli-byc (dostęp 17.11.2018).

Obracht-Prondzyński C., Wykład na stulecie niepodległości wygłoszony 8.11.2018, portal Miasta Gdańska, min 33–36, https://www.gdansk.pl/tv/wyklad-w-radzie-miasta-gdanska-prof-cezary-obracht-prondzynski-na-100-lecie-niepodleglosci-polski,v,1408 (dostęp 13.11.2018).

Patronat Narodowy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Stulecie Odzyskania Niepodległości, Oficjalna strona Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, 2.12.2017, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,792,patronat-narodowy-prezydenta-rp-w-stulecieodzyskania-niepodleglosci–zloz-wniosek.html (dostęp 16.11.2018).

Polacy o Narodowym Święcie Niepodległości i polityce pamięci, „CBOS. Komunikat z badań” 2018, nr 142.

Schwertner J., Krzysztof Bosak: walka z rządem o Marsz Niepodległości dopiero się rozpoczęła, Onet, 11.11.2018, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/krzysztof-bosak-walka-z-rzadem-o-marsz-niepodleglosci-dopiero-sie-rozpoczela/e0zq7h2 (dostęp 15.11.2018).

Theus J., Wielka parada na Świętym Marcinie i obchody 100-lecia niepodległości na pl. Wolności, Wyborcza.pl, Poznań, 11.11.2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,24155985,wielka-parada-na-sw-marcinie-i-obchody-100-lecia-niepodleglosci.html (dostęp 15.11.2018).

Ważny apel! Prezydent Andrzej Duda: W Święto Niepodległości stańmy razem obok siebie, jak Polak z Polakiem, wPolityce.pl, 23.10.2018, https://wpolityce.pl/polityka/418388-prezydent-duda-w-swieto-niepodleglosci-stanmy-razem (dostęp 16.11.2018).

Wolff-Powęska A., Powstań, Polsko! Rocznice w służbie propagandy, „Polityka”, 13.11.2018, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1771144,1,rocznice-historyczne-w-sluzbie-propagandy.read (dostęp 13.11.2018).

Wystawa „Niepodległa. Ojcowie Niepodległości” w Dworku Prezydenta RP w Ciechocinku, 22.01.2018, http://www.prezydent.pl/aktualnosci/rocznica-niepodleglosci/aktualnosci/art,15,wystawa-niepodlegla-ojcowie-niepodleglosci-w-dworku-prezydenta-rp-w-ciechocinku.html (dostęp 17.11.2018).

Redakcja językowa: Beata Bińko




Kilka refleksji na marginesie dyskusji „»Wychowanie ku niepodległości«. Publicystyka pisma »Spotkania«”

MAŁGORZATA CHOMA-JUSIŃSKA

Kilka refleksji na marginesie dyskusji „»Wychowanie ku niepodległości«. Publicystyka pisma »Spotkania«”

 

19 listopada 2018 r. w siedzibie Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” odbyła się dyskusja współorganizowana przez Ośrodek i portal Ohistorie.eu, poświęcona publicystyce niezależnego pisma „Spotkania”. W panelu wzięli udział: o. Tomasz Dostatni OP, publicysta, duszpasterz, inicjator wielu debat poświęconych przeszłości i współczesności, Agata Fijuth-Dudek, politolog, zajmująca się m.in. publicystyką Leopolda Ungera na łamach „Kultury”, Marek Kunicki-Goldfinger, historyk, autor przygotowywanej do druku biografii Janusza Krupskiego, oraz Krzysztof Żórawski, wieloletni współpracownik „Spotkań”. Rozmowę moderowała Małgorzata Choma-Jusińska.

Przypomnijmy w zarysie dzieje tego drugoobiegowego periodyku. W 1977 r. w środowisku studentów i niedawnych absolwentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zrodził się pomysł wydawania nieocenzurowanego pisma. Pierwszy numer „Spotkań. Niezależnego Pisma Młodych Katolików” ukazał się w Lublinie w drugiej połowie listopada. Głównym redaktorem i twórcą pisma był Janusz Krupski. W różnych okresach z redakcją „Spotkań” byli związani m.in. Janusz Bazydło, Zdzisław Bradel, Adam Konderak, Krzysztof Paczuski, Jan Andrzej Stepek, Jan Krzysztof Wasilewski. W stopce figurowali również działacze Studenckiego Komitetu Solidarności z Krakowa: Józef Ruszar (ps. Józef Ciszkowski) i Wojciech Oracz. Wokół „Spotkań” skupionych było około 30 osób, zajmujących się pracami redakcyjnymi, drukowaniem i kolportażem pisma. Natomiast lista osób współpracujących z pismem czy biorących udział w dyskusjach, które określilibyśmy jako programowe, była znacznie dłuższa i obejmowała grono wykładowców KUL, środowisko „Tygodnika Powszechnego”, „Więzi” oraz warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.

Oprócz czasopisma wydawano książki – w ramach „Biblioteki »Spotkań«”. Grupę łączyły więzy przyjacielskie, wzmacniane m.in. dzięki spotkaniom dyskusyjnym organizowanym w Lublinie w mieszkaniu Bożeny Iwaszkiewicz-Wronikowskiej. Środowisko „Spotkań” było również blisko związane z o. Ludwikiem Wiśniewskim OP, uczestnicząc w prowadzonym przez niego duszpasterstwie akademickim. W 1978 r. w Paryżu Piotr Jegliński, współinicjator działalności wydawniczej lubelskiej grupy, założył wydawnictwo Editions „Spotkania”, które przedrukowywało czasopismo i wydawało serię książkową.

W sumie wydano 35 numerów pisma o objętości od 70 do około 300 stron. Część artykułów była przygotowana specjalnie dla lubelskiego pisma. Niektóre teksty powstały z myślą o druku w oficjalnej prasie, ale po tym jak cenzura zakwestionowała ich treść, autorzy zamieszczali je w „Spotkaniach”. Lubelski periodyk pozyskiwał również materiały dzięki kontaktom na Zachodzie, zwłaszcza pośrednictwu Jeglińskiego w polskich środowiskach emigracyjnych i diasporach z innych krajów komunistycznych. Kilkakrotnie dokonano także przedruków z czasopism ukazujących się na Zachodzie. Dominowały teksty autorów z kręgów katolickich. Większość numerów otwierały dokumenty Episkopatu Polski lub teksty okolicznościowych homilii. Publikowane materiały z reguły zamieszczano w ramach bloków tematycznych dotyczących m.in. sytuacji Kościoła w Polsce, perspektyw rozwoju kultury w systemach totalitarnych, formowania młodego pokolenia czy ważnych wydarzeń bieżących, takich jak wizyta Czesława Miłosza w Lublinie w 1981 r. Wielokrotnie drukowano wypowiedzi księży: Franciszka Blachnickiego, Stanisława Małkowskiego, Józefa Tischnera, Ignacego Tokarczuka, ponadto zaś Wojciecha Chudego, Tadeusza Chrzanowskiego, Stefana Kisielewskiego, Jerzego Narbutta. W „Spotkaniach” ukazało się też kilka wywiadów Ewy Berberyusz z ważnymi postaciami życia intelektualnego.

Tytuł pisma stanowił swego rodzaju manifest postawy i deklarację ideową. „Spotkania” miały być przestrzenią dialogu, wymiany poglądów z ludźmi o innych zapatrywaniach. Patrząc na problemy Polski i świata oczami chrześcijan, twórcy pisma przykładali wielką wagę do refleksji nad samym Kościołem, postrzeganym i jako wspólnota wiernych, i instytucja. Ojciec Tomasz Dostatni zwrócił uwagę, że na łamach „Spotkań” rzucał się w oczy przede wszystkim obraz Kościoła posoborowego, kładącego nacisk na dialog z innymi wyznaniami. Jak podkreślił, szczególnym elementem tego obrazu było także ukazanie sytuacji katolicyzmu w Polsce w zestawieniu z położeniem Kościołów w innych krajach, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. W Polsce tamtego czasu zupełnie nieznane były: codzienność katolików w państwach komunistycznych, skala represyjności władz, strategie przetrwania stosowane przez wiernych i księży czy inicjatywy kręgów katolickich na rzecz przestrzegania praw człowieka, zwłaszcza wolności religii. „Spotkania” konsekwentnie przybliżały czytelnikom te zagadnienia, publikując wypowiedzi autorów dobrze znających opisywane realia, jak artykuł dominikanina o. Aleksandra Hauke-Ligowskiego, który dzielił się wrażeniami z pobytu w Wilnie (Przyjeżdżajcie do nas a nie po złoto, nr 15), czy tekst czeskiego emigranta Aleksandra Tomsky’ego Kościół w Czechosłowacji (nr 19/20).

Nie sposób w skrócie ująć wielość głosów dotyczących Kościoła w Polsce, jego przeszłości, sytuacji bieżącej i wyzwań na przyszłość, zwłaszcza że w ciągu jedenastu lat ukazywania się „Spotkań” przechodził pewną ewolucję związaną z takimi wydarzeniami, jak wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża czy narodziny Solidarności i wprowadzenie stanu wojennego. W tym kontekście ważnym elementem obrazu Kościoła, jaki wyłania się ze „Spotkań”, było zaangażowanie wielu ludzi, duchownych i katolików świeckich, na rzecz stworzenia w Kościele przestrzeni dla różnych niezależnych inicjatyw pomocowych i kulturalnych.

Marek Kunicki-Goldfinger zwrócił uwagę, że jednym z najważniejszych elementów przesłania „Spotkań” było dążenie do wcielania ideału iunctim między doskonaleniem życia indywidualnego a właściwymi postawami w życiu zbiorowym. Ważnym wzorem takiej postawy był ruch neofilarecki z początku XX w., opisany przez Janusza Krupskiego w numerze 8, łączący dążenie do rozwoju intelektualnego, doskonałości moralnej z walką o niepodległość. W „Spotkaniach” należy zatem widzieć nie tylko pismo czy wydawnictwo, lecz także ruch na rzecz wartości, jak stwierdził prelegent.

Na łamach „Spotkań” w różnych kontekstach eksponowano myśl, że człowiek ze swej istoty jest zakorzeniony w społeczeństwie, jego samorealizacja jest możliwa tylko we wspólnocie z inni ludźmi. Konsekwencją tego ujęcia było podkreślenie wzajemnej odpowiedzialności człowieka i społeczeństwa. Człowiek ma prawo do życia w społeczeństwie i państwie, w którym jest poszanowana jego godność. Zobowiązanie moralne polega zatem na odrzuceniu ustroju, państwa czy organizacji, które uderzają w osobę ludzką, oraz tworzeniu instytucji pożytecznych społecznie i czynnym zaangażowaniu w ich działalność. W tym wyrażała się polityczność człowieka, przy czym polityka w „Spotkaniach” była rozumiana jako troska o dobro wspólne („Tadeusz Dąbrowa”, właśc. Wojciech Chudy, Człowiek polityczny, „Spotkania” 1982, nr 19/20).

W wypadku grupy skupionej wokół „Spotkań” zaangażowanie społeczne przejawiało się w inicjatywach wychodzących naprzeciw tym, którzy potrzebowali w danej chwili wsparcia – byli to np. robotnicy represjonowani po Czerwcu 1976, pracownicy Spółdzielni Inwalidów Niewidomych w Lublinie, którym zabroniono słuchać audycji religijnych, czy grekokatolicy w Polsce, których wolność wyznania naruszano w stopniu znacznie bardziej drastycznym niż katolików.

Środowisko „Spotkań” uformowane było w tradycji Rzeczypospolitej Jagiellońskiej. Wynikało to z konkretnej formacji uniwersyteckiej, zetknięcia z osobami urealniającymi tę tradycję, wybitnymi wykładowcami ukształtowanymi w atmosferze przedwojennego Wilna i Uniwersytetu Stefana Batorego, m.in. Ireną Sławińską i Czesławem Zgorzelskim. Prelegenci zgodnie jednak dostrzegli bardzo istotny wpływ Jerzego Kłoczowskiego. Redaktorzy i współpracownicy „Spotkań” (wśród których wielu było historykami lub historykami sztuki) z seminariów magisterskich i doktorskich u profesora Kłoczowskiego wynieśli spojrzenie na sprawy Polski w szerszym kontekście, na tle jej stosunków z sąsiednimi narodami i jej miejsca w Europie; spojrzenie łączące krytyczne myślenie o dziedzictwie historycznym z refleksją o współczesności.

Historia była stale obecna na kartach pisma. Krzysztof Żórawski zwrócił uwagę, że poza osobistymi zainteresowaniami redaktorów „Spotkań” istotne znaczenie miało poczucie ciągłości z doświadczeniami poprzednich pokoleń. Wspólna przeszłość i kultura dawały oparcie do budowania wspólnoty, przełamywania atomizacji społecznej. W realiach ograniczeń stawianych przez cenzurę „Spotkania” – jak zresztą cały niezależny ruch wydawniczy – miały także ogromne zasługi dla poszerzenia możliwości poznania zwłaszcza dziejów XX w. Zestaw tematów najczęściej poruszanych na łamach pisma nie budzi zaskoczenia, pokrywa się z rozkładem tzw. białych plam w powojennej historiografii. Były to zatem zagadnienia dotyczące II wojny światowej i historii Polski po wojnie, dziejów Kościoła, tematyki kresowej i łagrowej, biografie polityków i działaczy społecznych zepchniętych w okresie PRL w niepamięć. Ważnym osiągnięciem było wydanie w sumie ośmiuset stron dokumentów i relacji dotyczących rewolty na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Był to unikatowy, bogaty materiał zgromadzony przez sekcje historyczne zarządów regionów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku i Szczecinie w dziesięciolecie wydarzeń („Spotkania” 1983, nr 23–25). Materiały dotyczące tematyki historycznej publikowane w czasopiśmie uzupełniały tytuły „Biblioteki »Spotkań«”, m.in. Wspomnienia z Kazachstanu ks. Władysława Bukowińskiego (1979), duszpasterza zesłańców; Józef Grzesiak Czarny Aleksandra Kamińskiego i Andrzeja Wasilewskiego (1980), biografia harcerza, żołnierza AK, więźnia stalinowskiego; Zapluty karzeł reakcji – poczytne wspomnienia Piotra Woźniaka, żołnierza AK, a po wojnie komendanta rzeszowskiego Okręgu Narodowego Związku Wojskowego, więźnia politycznego.

Wiele miejsca „Spotkania” poświęciły wejrzeniu we wspólną przeszłość Polaków i sąsiednich narodów. Na łamach czasopisma wielokrotnie podkreślano współzależność losów Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zbudowanie pozytywnych relacji z sąsiadami, zwłaszcza Ukraińcami, uznawano wręcz za narodową rację stanu. Było to myślenie bliskie stanowisku „Kultury”, ukształtowane pod wpływem także – choć nie jedynie – paryskiego periodyku. Zresztą, jak zauważyła Agata Fijuth-Dudek, oddziaływanie „Kultury” można również dostrzec w myśleniu o miejscu Polski w Europie. „Spotkania” akcentowały bowiem dążenie do odbudowania w społeczeństwie poczucia przynależności Polski do wspólnoty europejskiej. Marek Kunicki-Goldfinger podkreślił, że było to jedno z pierwszych pism niezależnych w kraju, które od lat 70. konsekwentnie starało się postrzegać sprawy Polski w szerokim kontekście kultury, tradycji, przeobrażeń społecznych i politycznych w Europie. O tym, jak istotna była ta kwestia dla „Spotkań”, świadczy fakt, że akurat ten element programu środowiska został uwydatniony w treści oświadczenia wydanego zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. Podkreślono wówczas znaczenie budowania świadomości miejsca Polaków „w Wolnym Świecie, w zjednoczonej, chrześcijańskiej Europie” (Oświadczenie przedstawicieli ruchu u redakcji „Niezależnego Pisma Młodych Karolików. Spotkania” 1981/1982, nr 17/18). Również w tej sprawie nie poprzestano na deklaracjach, środowisko nawiązało bowiem bezpośrednie kontakty z przedstawicielami liberalnych i chadeckich organizacji młodzieżowych na Zachodzie.

Autorzy „Spotkań” sięgali po różne formy publicystyczne, od homilii po obszerne artykuły przekrojowe, dotyczące np. dziejów stosunków polsko-ukraińskich czy polsko-żydowskich. Jednak – jak zwrócili uwagę prelegenci – szczególny wgląd w prezentowane tematy stał się możliwy dzięki mikrohistoriom. Opowieści o losach poszczególnych osób czy niewielkich społeczności pozwalały na zderzenie przeżyć Polaków i mieszkańców innych państw komunistycznych; unaoczniały głębię doświadczeń jednostkowych, miały rangę świadectw.

Ten przegląd zagadnień poruszanych w czasie spotkania nie wyczerpuje wszystkich tematów podjętych przez prelegentów. Tym bardziej nie w pełni oddaje różnorodność treści zamieszczanych w lubelskim periodyku. Należy mieć nadzieję, że będzie skuteczną zachętą do bliższego zapoznania się z intelektualnym dorobkiem tego środowiska, które oddziaływało na inteligencję katolicką w latach 70. i 80. XX w. Wiele zagadnień poruszanych na łamach „Spotkań” nie straciło aktualności. Zamieszczane tam opinie należy uznać za inspirujące również dla dzisiejszych czytelników.

Korekta językowa: Beata Bińko