Czerwono-biało-czerwona Łódź



Debata wokół książki Andrzeja Czyżewskiego

Czerwono-biało-czerwona Łódź. Lokalne wymiary polityki pamięci historycznej w PRL, Łódź-Warszawa 2021

Uczestnicy: dr
Andrzej Czyżewski (UŁ), prof. dr hab. Piotr. T. Kwiatkowski

Prowadzenie: dr hab.
Mariusz Mazur, prof. UMCS





Wycinanki (24)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (24)

Z esejów w siedmiu częściach Milana Kundery pt. Zasłona wycinam z części siódmej fragment drugi, „Zapomnienie, które wymazuje, pamięć, która przeinacza”:

Pamiętam spotkanie mojej klasy w dwudziestą rocznicę matury – wspomina Kundera. – J. zwrócił się do mnie rozbawionym tonem: „Ciągle cię widzę, jak mówisz do nauczyciela matmy: a gówno, panie profesorze!”. Czeskie brzmienie słowa „gówno” zawsze mnie brzydziło i byłem całkowicie pewien, że nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. Ale wszyscy wokół się roześmieli, tak jakby przypomnieli sobie moją piękną odzywkę. Pojmując, że zaprzeczanie nikogo nie przekona, uśmiechnąłem się skromnie, bez słowa protestu, gdyż dodam na pohybel sobie, schlebiła mi ta przemiana w bohatera plującego wulgarnym słowem w przeklętego belfra.

„Każdy przeżył podobne historie” – kończy Kundera[1].

Owszem, ja też.

Co jakiś czas w okolicznościach towarzyskich jeden z kolegów przypomina moją sprzed ćwierć wieku ripostę na polemiki z moimi tezami wygłoszonymi na zebraniu naukowym w stołecznej instytucji naukowej. W zapale dyskusji wyznałem wówczas ni mniej ni więcej, że „nie jestem zwolennikiem swoich własnych poglądów…”.

Opinię Kundery uznaję za trafnie opisującą losy moich wyczynów. Oto ona:

Kiedy ktoś cytuje to, co powiedzieliście w jakiejś rozmowie, nigdy nie rozpoznajecie siebie; wasze słowa są w najlepszym przypadku brutalnie uproszczone, niekiedy przeinaczone (gdy waszą ironię bierze się za powagę), bardzo często nie odpowiadają nijak temu, co mogliście kiedykolwiek powiedzieć czy pomyśleć. Nie należy jednak dziwić się lub oburzać, gdyż nie ma nic bardziej oczywistego: człowieka oddzielają od przeszłości (nawet od przeszłości sprzed kilku chwil) dwie siły, które natychmiast biorą się do wspólnego dzieła: siła zapomnienia (która zaciera), i siła pamięci (która przeinacza)[2].

Nie wiem, czy siłą pamięci, która przeinacza, czy siłą zapomnienia, która zaciera – nic dla mnie pewnego. Najmniej pewne jest to, dlaczego w pewnych dostatecznie wąskich kręgach to moje stwierdzenie uznawane jest za legendarne. Reakcje świadków przez lata są takie, jak opisuje Kundera: „wszyscy wokół się roześmieli, tak jakby przypomnieli sobie moją piękną odzywkę”. Nawet ci, którzy nie mogli sobie przypomnieć, bo nie byli obecni wówczas na warszawskim seminarium, wpisali się w tę reakcję. Część słuchaczy nie raz słyszała tę anegdotkę wcześniej. Niektórzy reagowali, jakby słyszeli już o tym, inni jakby słyszeli o tym po raz pierwszy, jeszcze inni robili wrażenie, jakby słyszą o tym pierwszy raz[3].

„Pojmując – skomentuję słowami francusko-czeskiego/czesko-francuskiego pisarza·– że zaprzeczenie nikogo nie przekona, uśmiechnąłem się skromnie, bez słowa protestu, gdyż dodam na pohybel sobie, schlebia mi ta przemiana w bohatera…”[4]

Moja odzywka w trakcie seminarium, zapamiętana mi od drugiej połowy dziewięćdziesiątych lat minionego stulecia, taki ma status. Kundera nie daje nam pewności, z jakim z możliwych zastosowań odpowiednika francuskiego zwrotu „a gówno, panie profesorze…” mieliśmy do czynienia w jego czasach szkolnych. Wiemy, że zdaniem wspominającego tę sytuację było to użycie wulgarne, ale i heroistyczne, bo wypowiedziane wobec „przeklętego belfra”.

Niezależnie od tego, jaki miała w oryginale, czego ja nie pamiętam, sens moja wypowiedź, jest całkiem pewne, że reakcją na nią była konsternacja audytorium. Nastąpiło pozytywne, o ile pamiętam, życzliwe rozładowanie atmosfery. To była moja ucieczka w paradoks? Całkiem mi wystarczy dzisiaj tyle, co sytuacja ta znaczy dla Milana Kundery. Powtarzam fragment już cytowany, ponieważ tłumaczy on uniwersalizującą konkluzję:

Nie należy jednak dziwić się lub oburzać, gdyż nie ma nic bardziej oczywistego: człowieka oddzielają od przeszłości (nawet od przeszłości sprzed kilku chwil) dwie siły, które natychmiast biorą się do wspólnego dzieła: siła zapomnienia (która zaciera) i siła pamięci (która przeinacza).

Nie ma rzeczy bardziej oczywistej, lecz trudno się z nią pogodzić – ubolewa Kundera – czym stają się bowiem, gdy sprawę przemyśleć do końca, wszystkie świadectwa, na których opiera się historiografia, czym stają się nasze pewniki o czasie przeszłym i czym staje się sama Historia, do której odwołujemy się codziennie z wiarą, naiwnie, spontanicznie? Za wąską ścieżką tego, co stwierdzone (nie ma wątpliwości, że Napoleon przegrał bitwę pod Waterloo), rozciąga się nieskończona przestrzeń, przestrzeń niedokładności, wymysłów, zniekształceń, uproszczeń, przesady, mylnego rozumienia, nieskończona przestrzeń nieprawd, które kopulują, mnożą się jak szczury i stają nieśmiertelne[5].


[1] M. Kundera, Zasłona, tłum. M. Bieńczyk, wyd. 2, Warszawa 2016, s. 174. Marek Bieńczyk tłumaczył z francuskiego (Le Rideau. Essai en sept parties, 2005). Z pewnością Kundera, kiedy wspomina rok 1968, dwadzieścia lat po maturze, oraz rok 1948 – maturę w Brnie, ma namyśli słowo „hovno”. Gdy mówi, że go brzydziło, ma na myśli akt komunikacji obyczajowej wobec profesora, a w nim użycie słowa – jak twierdzi Kundera – wulgarnego. Nie chodzi, jak wiadomo, o ewentualną obrzydliwość odniesienia przedmiotowego słowa „hovno”. Wiemy, że dziejowo nijak się tu ma do rzeczy francuskie, prawdopodobnie: „merde”.

[2] Tamże.

[3] Wydaje mi się, że kolega – propagator anegdoty – pamięta od jakiegoś czasu to tylko, co opowiadał ostatnio, całkiem niedawno. Podobnie jak ja, nie sięga już pamięcią po oryginalne zdarzenie.

[4] M. Kundera, Zasłona, s. 174.

[5] Tamże, s. 175.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (10)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (10)

Pozostałości kultury materialnej, np. twierdza obronna w zakolu Dniestru czy ślady polskiego obozu wojskowego, pałac książęcy, cerkiew w Chocimiu, trafiają do zbiorowej pamięci historycznej jako pomyślane i znarratywizowane[1]. Podobnie jak bitwy chocimskie.

Artefakty kultury materialnej – relikty, jak donosi najnowszy kodeks etyczny historyka – nie są świadectwem z góry bardziej wiarygodnym niż tzw. źródła pisane, jak twierdził Jerzy Topolski. Współtwórca metodologii historii i autor Jak się pisze i rozumie historię uważał, że ponieważ źródła pośrednie pośredniczą między nami a tzw. rzeczywistością badaną, to oferują nam przy okazji stosowną dozę subiektywizmu pośrednika. Na przykład tzw. stronniczość, tendencyjność kronikarza, czy to najemnego annalisty, czy to historyka reżimu we francuskim znaczeniu tego terminu. Twierdza chocimska byłaby więc, zdaniem Topolskiego, źródłem bezpośrednim. Danym nam jakoby bezpośrednio dzisiaj, gdyż jest śladem, świadectwem badanej minionej rzeczywistości jako jej nieintencjonalna składowa. Ponadto u jej genezy – powiedziałby dalej – nie leżały żadne zamysły „źródłotwórcze” czy akty upamiętniające na rzecz przyszłych pokoleń, w tym historyków. To nie były i nie są źródła adresowane Topolskiego ani zamierzone Marca Blocha.

Jestem zdania, że twierdza, podobnie jak bitwy, to „bohaterowie opowieści” z dziejów: polskich, mołdawskich, tureckich i tatarskich, wreszcie – niech tam – ukraińskich, ale i kozackich, a i po części rumuńskich, besarabskich… Na tym nie koniec, bo także ruskich, rosyjskich i sowieckich[2]. Ma ona swe historyczne oblicza i wcielenia. Ma też swoją stronniczą rolę do odegrania w pamięci zbiorowej i w tych historiografiach. Mało tego, w dziejach wojskowości, w historii fortyfikacji, dziejach kultury materialnej też, zwłaszcza jak bardzo się chce albo bardzo musi, nie stronniczyć się nie da.

Jeśli więc Chocim jest wpisany między innymi w losy bohaterów powieści, to kontekstem usensowniającym staje się to, co kreśli Sienkiewicz, a nie to, co maluje Józef Brandt czy przedstawia Jerzy Eleuter Szymonowicz-Siemiginowski, czy wreszcie historyk akademicki. I nie tylko historyk[3]. Mamy wiele różnych opowieści. Nic tu bezpośrednio i z góry wiarygodnie nie jest nam dane. Wszystkie ślady nabierają historycznego i historiograficznego znaczenia wtedy, gdy są specjalistycznie usensownione i kompetentnie znarratywizowane. Wybitnym specjalistą od powieści historycznej jest noblista Henryk Sienkiewicz, uznanym specjalistą jest Leszek Podhorodecki, historyk i mistrz popularyzacji naukowej.

Zapytajmy jednak, co powie student historii tuż po zdanym z sukcesem kolokwium z dat, gdy wyznaczymy mu zadanie: wygłoś publicznie przed grupą koleżanek i kolegów na zajęciach, np. z okazji 400-lecia bitwy lub bez okazji, 10 zdań na temat: „Chocim 1621” lub „Chocim 1673”? Dziesięć zdań o bitwie pod Grunwaldem? Dziesięć odpowiedzialnych, akademickich zdań o Bitwie Warszawskiej? Czy nauczyciele akademiccy wiedzą, co mam na myśli? A daty, proszę bardzo. Ile? Dwieście najważniejszych?[4]

Gdyby student historii miał przygotować na kolejne zajęcia hasło „Chocim 1673” do szkolnego słownika historycznego dla swoich przyszłych uczniów? Jedno dla licealisty, drugie dla ucznia szkoły podstawowej? Pozwalam sobie wierzyć, że byłoby lepiej. A Chocim w historiografiach krajów zainteresowanych?

Śniło mi się, że na powyższą propozycję zgłasza się studentka i mówi, że wolałaby sporządzić hasło w rodzaju „miejsce polskiej pamięci Chocim 1673”. Świetnie, odpowiedziałem. A dlaczego nie 1621? Tu jest – stwierdziła – znacznie mniej źródeł… Czy może nam Pani na początek przygotować referat o czterech przesłankach historiograficznych dla idei lieux de mémoire Pierre’a Nory? Ale ja nie znam francuskiego, oznajmiła. Zrobi to pani na podstawie wstępu do angielskiego wydania[5]. Proszę pamiętać, zaczynamy jak zwykle od biogramu autora. Pół strony wystarczy. Proszę przejrzeć polskie tłumaczenia jego prac. Chętnie, odpowiedziała… A za miesiąc proszę przeanalizować bitwę pod Bouvines Georges’a Duby’ego jako konkurencyjne ujęcie wobec projektu Nory…

Czy da się sformułować wspólnie z zainteresowanymi podmiotami dziejów wspólne miejsce pamięci Chocim? Czy możliwe są wspólne wyartykułowane i praktykowane miejsca pamięci między uczestnikami dziejów Europy Środkowo-Wschodniej?[6]


[1] Żywię przekonanie, że do pamięci, w tym kolektywnej, trafić mogą jedynie byty myślowe. W żadnym razie nie stany rzeczy praktycznie uchwytne, jeno ich pomyślane/myślowe twórcze reprezentacje. Wyobrażenia naoczne i nienaoczne, jak klasyfikował Kazimierz Twardowski.

[2] Mam tu temat referatu: „Twierdza chocimska a pakt Ribbentrop–Mołotow. Źródła i interpretacje”.

[3] Pamiętniki o wyprawie chocimskiej r. 1621 Jana hrabi z Ostroroga, Prokopa Zbigniewskiego, Stanisława Lubomirskiego i Jakóba Sobieskiego z rękopisów współczesnych i druków mniej znanych, zest. Pauli Żegota, wyd. Józef Czech, Kraków 1853, w zasobach cyfrowych Biblioteki Kórnickiej PAN.

[4] Spotkałem w pociągu profesora z politechniki. Ten, widząc, że czytam książkę, jakoby historyczną, zagadnął: ja też znam się na historii (zwrot profesora). Miałem nauczyciela w liceum. Kazał nam wyuczyć się na pamięć 200 dat – pochwalił się. Do dzisiaj pamiętam. Może mnie pan zapytać… Dobrze, odpowiedziałem, i zapytałem: kto komu hołdował w 1525 r.? Profesor odrzekł: Panie, kto by to pamiętał, tyle lat…

[5] From Lieux de mémoire to Realms of Memory, w: Realms of Memory: Rethinking the French Past, red. Pierre Nora, http://faculty.smu.edu/bwheeler/Joan_of_Arc/OLR/03_PierreNora_LieuxdeMemoire.pdf.

[6] A może polsko-francuskie miejsca pamięci? Podobne do Commission franco-québécoise sur les lieux de mémoire communs, Lieux de mémoire, http://cfqlmc.org/lieux-de-memoire.


Redakcja językowa: Beata Bińko

 




Люблинская уния спустя 450 лет – память, нарративы и забвение

Роман Романцов

Люблинская уния спустя 450 лет – память, нарративы и забвение

Люблинская уния 1569 года и создание нового государства в Центрально-Восточной Европе.

В результате унии между Королевством Польши и Великим Княжеством Литовским было создано новое государство – Речь Посполитая, которое в последующие 200 лет стало самым большим по площади государством в Центральной и Восточной Европе. Одной из главных причин объединения Великого Княжества Литовского с Королевством Польши был поиск союзника в противостоянии с Московским Царством. Ливонская война 1558–1583 гг., в которой в разный период участвовали Польша, Литва, Дания, Швеция и Московское Царство обусловила дальнейшие интеграционные процессы между Великим Княжеством Литовским и Польским Королевством. Военные действия московских войск в Ливонии вынудили Литву искать поддержку в соседней Польше. В 1569 году в городе Люблин Великое Княжество Литовское и Польское Королевство объединились в новое государственное образование – Речь Посполитую, которая просуществовала более 200 лет – до 1795 года. Политическое устройство Речи Посполитой представляло собой шляхетскую демократию: в государстве правил единый монарх. После смерти Сигизмунда II Августа в 1572 году, монарх избирался шляхтой. В Речи Посполитой именно шляхта являлась той социальной группой, которая оказывала влияние на политическую жизнь государства. При этом в Речи Посполитой не было единого литовско-польского войска и общей казны. В результате подписания Люблинской унии в Центральной и Восточной Европе было создано государственное образование, отличающееся широким культурным, религиозным и этническим разнообразием. В новом государстве в сфере элит происходило формирование различных идентичностей – региональной, местной и социальной (Sulima-Kamiński 2000, s. 10-11; Снайдэр 2014, s. 17). В будущем, с развитием национальных идей, социальные группы меняли свои названия. В государстве сосуществовали как минимум шесть религиозных общностей: православные, католики, после 1596 года – униаты (греко-католики), иудеи, протестанты и небольшие группы мусульман. Население, исповедующее католицизм, говорило в большинстве на польском языке. В северных регионах государства преобладал литовский язык. Большинство православных говорили на языке (Ruthenian language), который позже получил два названия – старобелорусский и староукраинский. В городах – как больших, так и маленьких – проживали евреи и караимы, большинство из которых исповедовало иудаизм. Небольшие группы армян и немцев дополняли мозаику разнообразия социальных групп.

В своем эссе я постараюсь дать ответ на два главных
вопроса. Какое место занимает мемориализация Люблинской унии в четырех странах
– Польше, Литве, Украине и Беларуси в современный исторический период? Станет
ли память о Люблинской унии интеграционным проектом для стран
Центрально-Восточной Европы?

Память о Люблинской унии в Польше – от проекта национализации до идей федерализма?

Главным местом памяти о событиях 1569 года стал город Люблин. Первым, кто выразил желание увековечить Люблинскую унию, стал польский король Сигизмунд II Август (1520-1572), который был одним из непосредственных участников событий 1569 года. По его инициативе в центре Люблина в том же году был воздвигнут обелиск высотой 12 локтей. Внизу на монументе образы Литвы и Польши представлены в виде скульптур, изображающих королеву Ядвиги и короля Ягайло, что символизирует своеобразную интеграцию двух политических субъектов с момента подписания Кревской унии 1385 года.

В результате раздела Польши в 1795 году Речь
Посполитая перестала существовать. Государство было разделено между Австрией,
Пруссией и Россией. В том же году Люблин был включен в состав Австрийской
империи и стал одним из 12 центров – Новой Галиции. В 1809 г. Люблин и часть
окрестных территорий были присоединены к зависимому от Французской империи
Наполеона Варшавскому герцогству. После поражения Наполеона в войне, по итогам
Венского конгресса, Люблин в 1815 году оказался в составе Царства Польского,
которое было составной частью Российской Империи.

В 1819 году местные власти Люблина, поддерживая
изменения городского пространства Люблина – постройку площади для солдатской
муштры, снесли памятник. Благодаря стараниям видного общественного и научного
деятеля Станислава Сташица (Getka-Kenig, s. 157-170) и согласию императора
Александра I, в 1826 году в Люблине в том же месте был установлен новый
монумент. Инициируя восстановление памятника Люблинской унии, Станислав Сташиц
стал первопроходцем в Российской империи увековечивания в публичном
пространстве идеи федерации Центрально-Восточной Европы. Александр I, который
реализовал либеральную политику в отношении Польши, поддержал просьбу Сташица и
дал разрешение на установку памятника, стараясь, подтвердить тем самым свой
статус как царя (или короля?) Польши. Со своей стороны, Станислав Сташиц и
симпатизирующий такому проекту генерал Юзеф Зайончек, осуществляя проект
восстановления памятника Люблинской унии, в символический способ ввели в публичное
пространство память о польской государственности.

Автором концепции люблинского памятника был польский
историк литературы Феликс Бентковский, а архитектором – Павел Малински.
Памятник представлял собой высокий обелиск, внизу которого планировалось установить
барельефы Ядвиги и Ягайло, образ сеймов в Городло и в Люблине. В результате на
обелиске оказались только позолоченные фигуры двух женщин, которые
символизировали соответственно Польшу и Литву. Образы трех субъектов Руси,
Литвы и Польши были использованы во время январского восстания 1863-1864 гг. в
Царстве Польском против Российской Империи. На гербе восставших были изображены
орел, символизирующий Польшу, Погоня – Литву и архангел Михаил – Русь, причем
три символа объединяла корона Польши.

Таким образом, домодерный (early modern) проект польско-литовской
государственности был мемориализирован в рамках российского, но уже модерного
имперского проекта. Примечательно, что памятник Люблинской унии в Люблине
просуществовал и во время царствования Николая I, который не всегда терпимо
относился к проявлению польских и литовских патриотических волеизъявлений и
мемориализации польских исторических героев и событий.

Фото 1. Памятник Люблинской унии в Люблине.

Источник: Архив автора.

Фото 2. Барельеф на колонне.

Источник: Архив автора

Фото 3. Герб январского восстания 1863-1864 гг.

Источник:https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Coat_of_arms_of_the_January_Uprising.svg

Память о Люблинской унии популяризировалась не только в Российской, но и
в Австрийской империи. Так, в столице провинции Королевства Галиции и
Лодомерии, своеобразном Пьемонте польского, украинского и еврейского
«национального возрождения» – во Львове в 1869 году в одном из живописнейших
мест центра города был заложен камень и сделана засыпка кургана в память о 300‑летнем событии – подписании
Люблинской унии. Инициатором сооружения этого места памяти был польский и
одновременно львовский общественный деятель Францишек Смолка. Курган Люблинской
унии был насыпан из земли, привезенной из разных регионов Польши. На камне,
который послужил основой возведенного кургана, была выгравирована надпись Вольные
с вольными, равные с равными – Польша, Литва и Русь, объединенные Люблинской
унией 11 августа 1569 года
. Памятник, благодаря прекрасному виду на старую
часть Львова, привлекал сюда большое количество отдыхающих. Курган стал местом
памяти, который символизировал домодерную (early modern) идею федерации народов в
общественном пространстве города, как противовес развитию дальнейших имперских
проектов Австрийского государства во Львове. Своеобразный памятник Люблинской
унии во Львове был создан благодаря народной инициативе, а не указаниям австрийских
властей (Прокопович, s. 9-18).

В том же 1869 году в Кракове польский художник Ян
Матейко закончил создание картины в память о Люблинской унии. На монументальном
полотне художник изобразил момент принятия акта унии с участием главных
исторических фигур того времени – представителей власти и шляхтичей из
Королевства Польского и Великого Княжества Литовского. Примечательно, что с
идеей покупки картины выступили местные власти Львова, разместив произведение
искусства в здании Галицкого краевого сейма. Картина во время немецкой
оккупации Второй мировой войны находилась во Львове в Музее Любомирских
(Zętar).

Фото 4. Курган Люблинской унии во Львове. Фото 30-х
годов XX века.

Источник: Автор: Stako, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2880427.

Картина Яна Матейко «Люблинская уния» 1869 года.

Источник:https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Lublin_Union_1569.PNG#/media/Файл:Lublin_Union_1569.PNG

Своеобразным местом памяти о Люблинской унии являются
Часовня Святой Троицы и монастырь доминиканцев в Люблине. Именно часовня стала
местом, связанным с подписанием унии. Внутренние фрески и росписи часовни 15
века были выполнены в византийском стиле мастерами предположительно из
Киевщины. Стоит отметить, что инициатором создания такого уникального стиля
часовни был еще король Владислав Ягайло. Художники и мастера росписей
увековечили в часовне два образа Ягайло. На первом король изображен в окружении
святых, на втором – верхом на победоносном коне. Примечательно, что религиозные
обряды, связанные с подписанием Люблинской унии, происходили именно в часовне
Святой Троицы, где символически подчеркнуто присутствие культуры Руси в создании
польско-литовского государства.

Монастырь доминиканцев в Люблине является одним из
мест, которое также связано с подписанием унии. Скульптурная композиция над
аркой, ведущей во дворик монастыря, особым образом хранит память об унии. Образ
двух юных близнецов, которые держатся за протянутые друг другу руки,
символизирует союз Польши и Литвы.

Фото 5. Барельеф в дворике монастыря доминиканцев в
Люблине.

Источник: Архив автора.

В современной Польше память о Люблинской унии
присутствует в городском пространстве главным образом в названии улиц и
площадей. При этом улицы, носящие имя Люблинской унии, есть больших и маленьких
городах –  Познань, Жешув, Лодзь,
Быдгощ,  Щецин и Колобжег (два последних
не были в Речи Посполитой) и, конечно, Люблин. В столице Польши – Варшаве –
одна из площадей с 1919 года также носит название Люблинской унии. Улиц с
названием Люблинской унии нет в Беларуси, Украине и Литве. Отсутствие в
городской топонимике памяти о Люблинской унии в этих странах связано с
исторической политикой властей и интерпретацией учеными значения Речи
Посполитой для современного украинского, белорусского и литовского народов.

События конца 80-х годов XX века в Польше и распад СССР в
1991 г. способствовали развитию идеи включения в нарратив Европейского Союза
стран Центрально-Восточной Европы – Литвы, Беларуси, Украины. Еще в 1990 году
польский историк, профессор Люблинского католического университета Ежи
Клочовский при поддержке Папы Римского Иоанна Павла II организовал в Риме семинар, в котором участвовали ученые из
тогда еще советских республик – Украины, Беларуси и Литвы, а также заграничных
научных центров. В последующие годы такие семинары проводились и в других
городах Центрально-Восточной Европы (Gapski1998, s. 80;
Historia jest wsp
ólna 2006, s. 12).

Ежи Клочовский был профессором Католического
университета в Люблине. Благодаря его усилиям именно Люблин стал местом, где в
1991 году было создано Общество «Институт Центрально-Восточной Европы», а в
2001 году был открыт Институт Центрально-Восточной Европы. Научное общество, а
позже и Институт под руководством профессора Ежи Клочовского расширяли
сотрудничество и налаживали диалог среди представителей интеллектуальной элиты
Польши, Украины, Беларуси и Литвы. Цель деятельности организаций заключалась в
распространении европейских практик в публичном и научном дискурсе данных
стран. Именно память о Люблинской унии и Речи Посполитой послужила основой для
определения географических рамок сотрудничества ученых. Ежи Клочовский в своей
концепции Центрально-Восточной Европы опирался на идеи польского
историка-эмигранта Оскара Галецкого и работы известного представителя польской
политической мысли в эмиграции Ежи Гедройца (Gapski 1998, s.
86).

В 2018 году Институт Центрально-Восточной Европы в том
виде и рамках, в каких работал со дня своего основания, прекратил
существование. В 2019 году создана новая институция – Институт Центральной
Европы, которая на основании закона приняла материальную и интеллектуальную
базу Института Центрально-Восточной Европы. Вместе с новым названием изменения
коснулись и профиля работы – недавно созданный институт стал аналитическим
центром.

В Люблине в 2019 году было организовано празднование
450-летия подписания унии. Инициаторов торжеств объединила идея – «От
Люблинской унии к Европейскому Союзу». Организаторы действа декларировали
желание дальнейшей интеграции стран, некогда входивших в Речь Посполитую, но
уже на основах и принципах, принятых в Европейском Союзе. Вызовом в среде
интеллектуалов Польши, Литвы, Беларуси и Украины стало сохранение традиций,
целей и результатов работы Института Центрально-Восточной Европы. Игнорирование
же бесценного наследия совместной работы может стать угрозой для эффективного
научного сотрудничества и дальнейших совместных исследований, что приведет к
символической утрате возможностей для европеизации стран, некогда входивших в
Речь Посполитую.

Память о Люблинской унии и современная Украина – между забвением и конфликтогенностью.

Курган Люблинской унии во Львове существует и поныне, находясь возле Высокого Замка. В современной Украине это место памяти используется для демонстрации проявления украинского патриотического нарратива – здесь установлен государственный флаг.В независимой Украине, за исключением Львова, мемориализация такого знакового для XVI в. события, как Люблинская уния, в образе памятников и скульптур не имела места. Память о подписании унии сохранилась в форме текстов. Ведущим направлением украинской историографии подписание Люблинской унии рассматривалось как новый этап истории Украины, а украинские земли и украинское население переходило под владычество Польского короля, в результате чего произошло ограничение прав и свобод крестьянства и простых жителей. Период, когда земли современной Украины находились в составе Великого Княжества Литовского, представляется как более лояльный к простому населению. Исследованию Великого Княжества Литовского и Речи Посполитой посвятили свои работы зарубежные историки. Французский профессор Даниель Бовуа в своей работе представил критический образ польско-украинских отношений, раскритиковав активное польское внимание к наследию Речи Посполитой в современной Украине и Беларуси как проявления того же польского колониализма и империализма (Beauvois 2016, s. 17). Популяризация украинскими учеными казачества как исключительно украинского феномена с акцентом на антипольском характере не служила позитивному нарративу о Речи Посполитой. Историки, общественные деятели и государственные пропагандисты, создавая мифы о Богдане Хмельницком и о его окружении, вошли в конфликт с польской историографией, в которой украинские исторические фигуры XVI-XVII века были наделены диаметрально противоположными характеристиками.

В последние годы в общественном пространстве Украины
заметно изменение отношения к памяти о Люблинской унии. В июне-июле 2019 года
по инициативе Польского института в Киеве – столице Украины – была организована
фотовыставка Равные к равным, свободные к свободным. На
выставке были показаны фотографии архитектурных объектов из Польши, Беларуси,
Украины и Литвы, а также жителей Речи Посполитой в разных костюмах того
времени. Выставка проходила в одном из оживленных мест Киева, у спуска на
станцию метрополитена Золотые Ворота.

В последние десятилетия интеграционные процессы между
Польшей, Украиной и Литвой проходят в военной сфере. Именно память о некоторых
исторических фигурах и событиях XVI века, происходивших в Центрально-Восточной
Европе, была использована для подтверждения общего исторического прошлого трёх
стран. Военный конфликт в Украине, начавшийся в 2014 году, способствовал
сближению Украины, Литвы и Польши в военной сфере. В Люблине была создана
литовско-польско-украинская военная бригада, которая на данный момент выполняет
скорее символическую, чем милитарную функцию, демонстрируя поддержку Украины
странами Центрально-Восточной Европы. Патроном польско-литовско-украинской
бригады был торжественно назначен гетман великий литовский Константин
Острожский (1460-1530 гг.). Представитель шляхты, он был известен тем, что в
1514 году, руководя войсками Королевства Польского и Великого Княжества
Литовского, разгромил под Оршей московское войско. Благодаря созданию военной
бригады, военнослужащие из Украины, Польши и Литвы могут обмениваться опытом, проходя
совместные учения и разного рода тренинги.

Картина. Битва под Оршей 1514 года. Автор неизвестен.

Источник: Bitwa pod Orszą

Фото 5. Мемориальная доска в память о Константине
Острожском на здании штаба литовско-польско-украинской бригады в Люблине.

Источник: архив автора.

Великое Княжество Литовское,Люблинская уния, Речь Посполитая и современная Беларусь – в поисках нового забытого прошлого?

Память о Люблинской унии в Беларуси представлена как в научных и публицистических текстах, так и в меньшей степени в городском и публичном пространстве. В независимой Беларуси историки начали активно популяризировать миф об истоках белорусской идентичности, опираясь на период Великого Княжества Литовского и в меньшей степени на период Речи Посполитой. В белорусской историографии подписание Люблинской унии и последующее за этим события трактуются неоднозначно. По аналогии с украинским нарративом период Великого Княжества Литовского описан как более толерантный к развитию белорусской культуры. Ученые считают, что после 1569 года среди жителей восточных регионов Речи Посполитой произошло вытеснение старобелорусского языка и культуры и соответственно популяризация польского языка (Sahanowicz 2001, s. 247).

В Беларуси в последние годы память о XVI-XVII
столетиях стала более видна и в публичном пространстве. Так, в 2001 году
началась реставрация Несвижского замка. Замок был заложен князем Кшиштофом
Радзивиллом Сироткой в 1583 году и являлся резиденцией тех же Радзивиллов до
прихода советской власти в 1939 году. В послевоенное время исторический замок
выполнял функции санатория-профилактория, находясь в подчинении то войск НКВД,
то удовлетворяя потребности в отдыхе работников села, будучи в составе
“Межколхозздравницы”. С 2015 года в Беларуси происходит реконструкция Старого
замка в Гродно, служившего некогда резиденцией польского короля Стефана
Батория. Популяризации исторических событий периода Великого Княжества
Литовского и Речи Посполитой способствовало проведение в том же году в Гродно
военно-исторической реконструкции. Кроме того, память о Радзивиллах – одном из
влиятельнейших родов Великого Княжества Литовского, отражена в городском
пространстве страны. В Беларуси в 2003 году появилась сеть супермаркетов (на
данный момент насчитывает уже 29 магазинов) под названием Радзивилловский, а
также одноименный ресторан.

В наше время память о Люблинской унии в Беларуси
вытесняется памятью о Великом Княжестве Литовском, поскольку в белорусском
историческом нарративе подчеркивается значение Великого Княжества Литовского
как одного из столпов формирования белорусского национального сознания.

Фото 8. Замок в Несвиже.

Источник: автор: F.farenco,
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:QoxlPxvUd_U.jpg.

Люблинская уния и современная Литва – критика, восприятие, переосмысление?

Памятьо Люблинской унии и Речи Посполитой в официальном историческом нарративе современной Литвы имеет своеобразное отражение. Историография этого события в Литве представлена в различных дискурсах, в том числе патриотическом, где образование Речи Посполитой трактовалось как период начала доминирования польской культуры над литовской. Обретение Литвой в 1991 году независимости послужило толчком для прекращения советского влияния на восприятие памяти о Люблинской унии. Частью литовских историков Речь Посполитая и место Литвы в ней начало переосмысляться. Заметна тенденция выравнивания статусности Великого Княжества Литовского и Королевства Польского в составе Речи Посполитой (The History of Lithuania 2015, s. 77-80).

Символическим для Литвы стал 2019 год, когда Сейм
Литвы принял резолюцию, по которой официально включил в государственный дискурс
празднование 450-летия Люблинской Унии. Мероприятия проходили главным образом в
Люблине в Польше, куда прибыли представители власти из Литвы, Украины и
Беларуси. Стоит отметить, что в Литве ко дню коронации литовского короля
Миндаугаса и официальному празднику государственности (6 июля) в Вильнюсе в
символическом месте – Дворце великих князей литовских – была организована
выставка картин Люблин – город Литвы и Польши. В
открытии выставки приняли участие спикер парламента Литвы Викторас Пранцкетис и
глава польского Сейма Марек Кухчинський. Литва, принимая участие в праздновании
450-летия Люблинской унии, поддержала идею внедрения интеграционных проектов
среди стран Центрально-Восточной Европы. Символом позитивных изменений в
отношениях Литвы и Польши стал первый зарубежный визит новоизбранного
президента Гитанаса Неуседы в Варшаву.

Память о Люблинской унии как успешный интеграционный проект для стран Центрально-Восточной Европы?

С развитием национализмов в государствах Центральной и Восточной Европы история стала необходимым инструментом для формирования национальных идентичностей. Со второй половины XIX века происходит набрасывание понятия национальностей на события прошлого, создание исторических текстов в угоду национальным идеям и разного рода политическим проектам. Не обошло стороной это и нарративы о Речи Посполитой. В польском историческом нарративе существует монополия на культуру и наследие этого государственного образования. Создание Речи Посполитой интерпретируется как создание домодерного польского народа. Развитие национализмов в Украине и Литве способствовало формированию собственных интерпретаций этих событий. Разная трактовка одних и тех же событий создала поле для полемики, что не способствовало использованию памяти о Люблинской унии как фундамента для последующих интеграционных процессов среди стран Центрально-Восточной Европы. В результате аннексии Крыма и войны на Донбассе, Украина, Литва, Польша нуждались в символической поддержке друг друга. Польша, Украина и Литва, имея негативный исторический опыт сосуществования с Россией и видя агрессивную заграничную политику Москвы на примере Украины, также заинтересовались популяризацией памяти о Люблинской унии как интеграционного проекта. В польской историографии Речь Посполитая начала интерпретироваться как Федерация народов. Для Беларуси же, в отличии от Украины, Польши и Литвы память о Речи Посполитой используется для создания новой белорусской идентичности. Вызовом для государств Центральной и Восточной Европы, некогда входивших в состав Речи Посполитой, в XXI веке остается сохранение памяти о Люблинской унии. В связи с этим для популяризации европейских практик в Польше, Литве, Украине, Беларуси и России важным представляется использование совместного опыта и активное сотрудничество ученых и представителей интеллектуальной элиты данных государств.


Литература

Beauvois D. (2016), Trójkąt ukraiński. Szlachta,
carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914,
Lublin
2016.

Gapski H. (1998), Historyk wobec siebie i
przeszłości. Rozmowy z Jerzym Kłoczowskim
, w: Historiae
peritus. Księga Jubileuszowa Profesora Jerzego Kłoczowskiego,
pod
red. H. Gapskiego, Lublin, cz. 2.

Getka-Kenig M. (2017), Pomniki publiczne i dyskurs
zasługi w dobie “Wskrzeszonej’’ Polski
, Kraków.

Historia jest wspólna. Jan Paweł II Wielki a dziedzictwo
Rzeczypospolitej Wielu Narodów i Europy Środkowo-Wschodniej,
pod
red. J. Kłoczowskiego i G. Głucha, Lublin
2006.

Прокопович М. (2008), Копець Люблінської унії:
імперська політика та національне святкування у Габсбурзькому Львові,
серія
№3, Львів.

Sahanowicz H. (2001), Historia Białorusi. Od czasów
najdawniejszych końca XVIII wieku
, Lublin.

Снайдэр Т. (2014), Рэканструкцыя нацый: Польшча,
Украіна, Літва і Беларусь 1569-1999
, Варшава.

Sulima-Kamiński А. (2000), Historia
Rzeczpospolitej wielu narodów 1505-1795,
Lublin.

The History of Lithuania (2015), ed. by A. Eidintas, A. Bumblauskas, A. Kulakauskas, M.
Tamošaitis, Vilnius.

Zętar J., Unia Lubelska –
przedstawienia Unii Lubelskiej w sztuce,
Ośrodek
Brama Grodzka Teatr NN, http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/unia-lubelska-przedstawienia-unii-lubelskiej-w-sztuce/
[03.03.2020].


Korekta: Anna Jawdosiuk-Małek




450 lat unii lubelskiej – pamięć, narracje i zapomnienie

ROMAN ROMANTSOV

450 lat unii lubelskiej – pamięć, narracje i zapomnienie

 (Po kliknięciu w tytuł otworzy się tekst w języku rosyjskim) 

Unia lubelska 1569 i utworzenie nowego państwa w Europie Środkowo-Wschodniej

W
rezultacie unii między Koroną Królestwa Polskiego a Wielkim Księstwem Litewskim powstało
nowe państwo, Rzeczpospolita które
w ciągu kolejnych 200 lat stało się
największym, biorąc pod uwagę terytorium, krajem Europy Środkowo-Wschodniej.
Jedną z głównych przyczyn połączenia Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego było poszukiwanie
sojusznika w konflikcie z Carstwem Moskiewskim. Wojny inflanckie 1558–1583, w
których
na różnych etapach uczestniczyły Polska, Litwa, Dania, Szwecja i Carstwo
Moskiewskie, dawały impuls do pogłębiania integracji Wielkiego Księstwa
Litewskiego z Królestwem
Polskim. Działania wojenne wojsk moskiewskich w Inflantach zmusiły Litwę do poszukiwania wsparcia w
sąsiedniej Polsce. W 1569 r. w Lublinie Wielkie Księstwo Litewskie i Królestwo Polskie połączyły się w nowy
podmiot państwowy. Na czele Rzeczypospolitej do 1795 r., stał król, ale ze względu na duże prerogatywy
szlachty system polityczny państwa określany jest mianem demokracji
szlacheckiej. Po śmierci Zygmunta II Augusta (1572) monarcha był wybierany
przez szlachtę. Państwo powstałe w wyniku unii lubelskiej nie zostało w pełni
zunifikowane – nie było wspólnego
polsko-litewskiego wojska, nie połączono
też skarbu. Na tle innych krajów
Europy Środkowo-Wschodniej wyróżniało się
ono dużą różnorodnością kulturalną,
religijną i etniczną. W elitach nowej państwowości trwał proces kształtowania
się różnych tożsamości –
regionalnej, miejscowej i społecznej (Sulima Kamiński 2000, s. 10–11; Snajder 2014, s. 17). W kolejnych stuleciach, wraz z
rozwojem idei narodowych, grupy społeczne zmieniały swe nazwy. W państwie
współistniało co najmniej sześć grup religijnych: prawosławni, katolicy, po
roku 1596 – unici (grekokatolicy), wyznawcy judaizmu, protestanci i niewielkie
grupy muzułmanów.
Wyznawcy katolicyzmu mówili
przede wszystkim po polsku. W północnych regionach kraju dominował język
litewski. Większość prawosławnych mówiła językiem ruskim (lingua Ruthenica antiqua), który później otrzymał dwie nazwy –
starobiałoruski i staroukraiński. W miastach – większych i mniejszych –
mieszkali Żydzi i Karaimi, którzy
w większości wyznawali judaizm. Niewielkie grupy Ormian i Niemców dopełniały mozaikę społeczną nowego
państwa.

W swoim eseju postaram się dać odpowiedź na dwa główne pytania. Jakie miejsce we współczesnej historii czterech krajów Polski, Litwy, Ukrainy i Białorusi – zajmuje pamięć o unii lubelskiej? Czy pamięć o unii roku 1569 stanie się projektem integrującym kraje Europy Środkowo-Wschodniej?

Pamięć o unii lubelskiej w Polsce – od projektu państwa narodowego do idei federalizmu

Głównym
miejscem pamięci o wydarzeniach roku 1569 jest Lublin. Pragnienie upamiętnienia
unii lubelskiej jako pierwszy wyraził król Zygmunt II August (1520–1572),
bezpośredni uczestnik jej zawarcia. Z jego inicjatywy w centrum Lublina w tym
samym roku wzniesiono obelisk o wysokości 12
łokci (około 7 m). Na dolnej części monumentu znalazły się emblematy Polski i
Litwy przedstawione w formie płaskorzeźbowych postaci królowej Jadwigi i króla Jagiełły, którzy symbolizują integrację dwóch podmiotów politycznych od momentu podpisania
unii w Krewie w 1385 r.

W
rezultacie trzeciego rozbioru w 1795 r. I Rzeczpospolita przestała istnieć.
Państwo podzielono między Austrię, Prusy i Rosję. Wtedy też Lublin znalazł się
w cesarstwie austriackim, stając się jednym z 12 centrów Nowej Galicji. W 1809 r. miasto wraz
z częścią sąsiadujących obszarów
włączono do Księstwa Warszawskiego podległego imperium francuskiemu Napoleona.
Po porażce Napoleona i zgodnie z ustaleniami kongresu wiedeńskiego w 1815 r.
Lublin stał się częścią Królestwa
Polskiego pod władaniem Cesarstwa Rosyjskiego.

W
1819 r. władze lokalne Lublina, dokonując zmian w przestrzeni miejskiej
związanych z utworzeniem placu do musztry wojskowej, zlikwidowały pomnik.
Dzięki staraniom znanego działacza społecznego i uczonego Stanisława Staszica
(Getka-Kenig 2017, s. 157–170) oraz za zgodą cara Aleksandra I w 1826 r. w tym
samym miejscu ustawiono nowy monument. Inicjując odbudowę pomnika Unii
Lubelskiej, Staszic stał się pionierem upamiętnienia
w przestrzeni publicznej w Cesarstwie Rosyjskim idei federacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Aleksander I jako realizator liberalnej polityki względem Polaków zaaprobował prośbę Staszica i
zgodził się na wzniesienie pomnika, starając się tym samym potwierdzić swój status króla Polski. Stanisław Staszic i
popierający projekt odnowienia pomnika Unii Lubelskiej namiestnik Królestwa Polskiego generał Józef Zajączek w symboliczny sposób wprowadzili tym samym do przestrzeni
publicznej pamięć o niezależnej państwowości polskiej.

Autorem
koncepcji lubelskiego pomnika był historyk literatury Feliks Bentkowski, a
architektem Paweł Maliński. Pomnik został wykonany w formie wysokiego obelisku,
w jego dolnej części planowano umieścić rzeźby Jadwigi i Jagiełły oraz obrazy
sejmów
w Horodle i Lublinie. Ostatecznie na obelisku umieszczono jedynie pozłacane
figury dwóch
kobiet, symbolizujące Polskę i Litwę.
Obrazy trzech podmiotów:
Rusi, Litwy i Polski, zostały wykorzystane w czasie powstania styczniowego,
toczącego się w latach 1863–1864 w Królestwie Polskim przeciwko imperium
rosyjskiemu. Na herbie powstańców
przedstawiono orła jako symbol Polski, Pogoń – godło Litwy, i archanioła Michała – patrona Rusi, przy czym wszystkie
symbole łączyła korona Polski.

W ten sposób przednowoczesny (przywołując periodyzację szkoły Annales) projekt państwowości polsko-litewskiej został upamiętniony w ramach rosyjskiego, ale już nowoczesnego projektu imperialnego. Warto przypomnieć, że pomnik Unii Lubelskiej w Lublinie zachował się również za panowania Mikołaja I, mimo że car ten nie zawsze tolerował polskie czy litewskie inicjatywy patriotyczne i upamiętnianie wydarzeń oraz bohaterów z historii Polski.

Pomnik Unii Lubelskiej w Lublinie (zbiory autora)
Płaskorzeźba na kolumnie (zbiory autora)

Pamięć o unii lubelskiej podtrzymywano
nie tylko w imperium rosyjskim, lecz także w austriackim. W stolicy prowincji
Królestwo Galicji i Lodomerii – swego rodzaju Piemontu
polskiego, ukraińskiego i żydowskiego odrodzenia narodowego – Lwowie w 1869 r.
w jednym z najpiękniejszych miejsc centrum miasta położono kamień węgielny i wysypano kopiec
upamiętniający 300-lecie podpisania unii lubelskiej. Inicjatorem stworzenia
tego miejsca pamięci był aktywny we Lwowie polski polityk i działacz społeczny
Franciszek Smolka. Kopiec Unii Lubelskiej został usypany z ziemi przywiezionej
z różnych ziem polskich. Na kamieniu, który posłużył za podstawę kopca,
wygrawerowano: „Wolni z wolnymi, równi z równymi – Polska, Litwa i Ruś,
zjednoczone Unią Lubelską 11 sierpnia 1569 roku”. Pomnik dzięki centralnemu usytuowaniu
i roztaczającemu się z tego miejsca widokowi na starą część Lwowa przyciągał
wielkie rzesze odpoczywających. Kopiec stał się miejscem pamięci symbolizującym
przednowoczesną ideę federacji narodów; umieszczony w społecznej
przestrzeni miasta, okazał się przeciwwagą dla imperialnych projektów
Austro-Węgier we Lwowie. Ten niezwykły pomnik unii lubelskiej we Lwowie został
wzniesiony z inicjatywy obywatelskiej, a nie z dekretu władz austriackich
(Prokopowicz, s. 9–18).

W tym samym roku (1869) w Krakowie Jan Matejko zakończył pracę nad płótnem upamiętniającym Unię Lubelską. Na monumentalnym malowidle artysta przedstawił moment przyjęcia aktu unii z udziałem ówczesnych głównych figur historycznych – przedstawicieli władzy i szlachty Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego. Na podkreślenie zasługuje to fakt, że z inicjatywą zakupienia obrazu wystąpiły lokalne władze Lwowa, które umieściły płótno w budynku Galicyjskiego Sejmu Krajowego. Pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej dzieło Matejki znajdowało się we Lwowie w Muzeum Lubomirskich (Zętar).

Kopiec Unii Lubelskiej we Lwowie. Fotografia z lat trzydziestych XX w.
(Stako, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2880427)
Obraz Jana Matejki z 1869 r.
(https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Lublin_Union_1569.PNG)

Wyjątkowymi miejscami pamięci o unii
lubelskiej są Kaplica Trójcy Świętej i klasztor Dominikanów
w Lublinie. Wewnętrzne freski i malowidła w kaplicy zostały wykonane w stylu
bizantyńskim przez XV-wiecznych mistrzów najprawdopodobniej z różnych regionów
Rusi – Tweru, Nowogrodu oraz jej zachodniej części – Galicji i Wołynia. Warto nadmienić,
że inicjatorem stworzenia kaplicy w tak unikatowym stylu był jeszcze król Władysław Jagiełło. Artyści i rzemieślnicy – twórcy malowideł – upamiętnili Jagiełłę w
kaplicy na dwóch malowidłach. Na pierwszym
przedstawiono króla w towarzystwie świętych, na drugim
zaś wierzchem na zwycięskim koniu. Należy przypomnieć, że nabożeństwo
dziękczynne po podpisaniu unii lubelskiej odbyło się właśnie w Kaplicy Trójcy
Świętej, czym symbolicznie podkreślono udział kultury Rusi w powstaniu nowego
państwa, Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Klasztor Dominikanów w Lublinie również wiąże się z podpisaniem unii. Kompozycja płaskorzeźb nad arką wiodącą na wirydarz klasztoru w osobliwy sposób chroni pamięć o unii. Obraz młodych bliźniaków trzymających się za wyciągnięte ku sobie ręce symbolizuje sojusz Polski i Litwy.

Płaskorzeźba w zaułku klasztoru Dominikanów w Lublinie (zbiory autora)

We współczesnej Polsce pamięć o unii
lubelskiej jest obecna w przestrzeni miejskiej przede wszystkim w nazwach ulic
i placów. Ulice Unii Lubelskiej znajdują się w kilku dużych
miastach i miasteczkach – Poznaniu, Rzeszowie, Łodzi, Bydgoszczy, Szczecinie i
Kołobrzegu (dwa ostatnie pozostawały poza granicami I Rzeczypospolitej) oraz
oczywiście w Lublinie. W stolicy Polski jeden z placów,
z 1919 r., także nosi nazwę Unii Lubelskiej. Ulic Unii Lubelskiej nie
znajdziemy na Białorusi, Ukrainie i Litwie. Nieobecność w miejskiej toponimice
pamięci o unii lubelskiej w wymienionych krajach związana jest z polityką
historyczną władz i interpretacją znaczenia
Rzeczypospolitej dla współczesnych narodów ukraińskiego, białoruskiego i
litewskiego dokonywaną przez naukowców.

Wydarzenia końca lat osiemdziesiątych
XX w. w Polsce oraz rozpad ZSRR w 1991 r. sprzyjały rozwinięciu idei włączenia
do narracji Unii Europejskiej krajów Europy Środkowo-Wschodniej – Litwy,
Białorusi i Ukrainy. Jeszcze w roku 1990 polski historyk Jerzy Kłoczowski przy
wsparciu papieża Jana Pawła II zorganizował w Rzymie seminarium, w którym
uczestniczyli uczeni z ówczesnych republik radzieckich –
Ukrainy, Białorusi i Litwy, a także innych światowych ośrodków
naukowych. W kolejnych latach podobne seminaria organizowano w innych miastach
Europy Środkowej (Gapski 1998,s. 80; Historia jest wspólna 2006, s. 12).

Jerzy Kłoczowski był profesorem
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dzięki niemu to właśnie Lublin stał się
miejscem, gdzie w 1991 r. powołano do życia Towarzystwo Instytutu Europy
Środkowo-Wschodniej, a w 2001 r. otwarto Instytut o tej samej nazwie.
Społeczność naukowa skupiona wokół prof. Jerzego Kłoczowskiego, a później
pracownicy Instytutu rozszerzali współpracę i prowadzili debatę z elitami
intelektualnymi Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy. Celem Instytutu było
rozpowszechnianie europejskich praktyk w przestrzeni publicznej i dyskursie
naukowym w wymienionych krajach. Pamięć o unii lubelskiej oraz Rzeczypospolitej
Obojga Narodów stała się osnową określającą ramy
geograficzne współpracy uczonych. Jerzy Kłoczowski, tworząc swoją koncepcję
Europy Środkowo-Wschodniej, czerpał z idei polskiego historyka emigranta Oskara
Haleckiego i prac znanego przedstawiciela polskiej myśli politycznej na
emigracji Jerzego Giedroycia (Gapski 1998, s. 86).

W roku 2018 Instytut Europy
Środkowo-Wschodniej w kształcie, w jakim funkcjonował od momentu założenia,
zakończył swoje istnienie. W 2019 r. powstała nowa instytucja – Instytut Europy
Środkowej – która na podstawie ustaleń prawnych
przejęła bazę materialną i intelektualną Instytutu stworzonego przez
Kłoczowskiego. Wraz ze zmianą nazwy zmienił się również profil pracy jednostki; niedawno
powstały instytut stał się centrum analitycznym.

W Lublinie w 2019 r. zorganizowano uroczysty jubileusz 450-lecia podpisania unii. Inicjatorów uroczystości jednoczyło hasło „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”. Organizatorzy obchodów deklarowali chęć dalszej integracji krajów niegdyś wchodzących w skład Rzeczypospolitej, ale dziś na zasadach przyjętych w Unii Europejskiej. Wyzwaniem dla intelektualistów z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy stało się zachowanie tradycji, celów i rezultatów pracy Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej. Ignorowanie zaś bezcennego spadku wspólnej pracy może przynieść zagrożenie dla efektywnej współpracy naukowej i dalszych badań naukowych, co przywiedzie ku symbolicznej utracie możliwości europeizacji krajów, które niegdyś wchodziły w skład Rzeczypospolitej.

Pamięć o unii lubelskiej i współczesna Ukraina – między zapomnieniem a konfliktem

Kopiec Unii Lubelskiej we Lwowie
istnieje do dziś i znajduje się obok Wysokiego Zamku. We współczesnej Ukrainie
to miejsce demonstrowania ukraińskiej narracji patriotycznej – tutaj w sposób
szczególnie uroczysty demonstrowana jest ukraińska flaga.
W niezależnej Ukrainie, oczywiście z wyjątkiem Lwowa, upamiętnianie tak
symbolicznego dla wieku XVI wydarzenia jak unia lubelska w postaci pomników
i rzeźb nie występowało. Pamięć o zawarciu unii ocalała w tekstach. Wydarzenia
związane z unią lubelską zgodnie z głównym kierunkiem ukraińskiej
historiografii odczytywane były jako nowy etap historii Ukrainy; ukraińskie
ziemie i jej mieszkańcy przechodzili pod władanie polskiego króla,
w rezultacie czego doszło do ograniczenia praw i swobód
chłopstwa
i prostych ludzi. Okres, gdy ziemie współczesnej Ukrainy wchodziły w skład
Wielkiego Księstwa Litewskiego, jest ukazywany jako bardziej przyjazny względem
prostych ludzi. Badaniom nad dziejami Wielkiego Księstwa Litewskiego i
Rzeczypospolitej poświęcili się zagraniczni historycy. Francuski profesor
Daniel Beauvois w swej książce przedstawił krytyczny obraz relacji
polsko-ukraińskich oraz poddał krytyce żywe zainteresowanie Polaków
dziedzictwem Rzeczypospolitej we współczesnej Ukrainie i Białorusi, uznając je
za przejaw polskiego kolonializmu i imperializmu (Beauvois 2016, s.
17).
Popularyzacja kozactwa przez ukraińskich uczonych jako fenomenu wyłącznie
ukraińskiego z akcentem na jego antypolski charakter nie służyła pozytywnej
narracji o Rzeczypospolitej. Historycy, działacze społeczni i państwowi
propagandziści, tworząc mity o Bohdanie Chmielnickim i jego
towarzyszach, weszli w konflikt z polską historiografią, w której to ukraińscy bohaterowie
historyczni XVI–XVII w. byli charakteryzowani w sposób
diametralnie odmienny.

Ostatnio w przestrzeni publicznej
można odnotować zmianę stosunku względem pamięci o unii lubelskiej. W
czerwcu–lipcu 2019 r. z inicjatywy Instytutu Polskiego w Kijowie została
zorganizowana wystawa zdjęć pt. „Równi wobec równych,
wolni wobec wolnych”. Pokazano wówczas fotografie obiektów
architektonicznych z Polski, Białorusi, Ukrainy i Litwy oraz mieszkańców
ówczesnej Rzeczypospolitej w strojach z epoki. Wystawę
usytuowano w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc stolicy Ukrainy, przy
wejściu do stacji metra Złote Wrota (Zołoti worota).

W ostatnich dziesięcioleciach procesy integracyjne między Polską, Ukrainą a Litwą zachodzą w sferze wojskowej. Pamięć o niektórych bohaterach i wydarzeniach w XVI-wiecznej Europie Środkowo-Wschodniej została wykorzystana dla potwierdzenia wspólnej przeszłości trzech krajów. Wojna na Ukrainie, rozpoczęta w 2014 r., stała się elementem scalającym Kijów, Wilno i Warszawę na polu militarnym. W Lublinie utworzono Litewsko-Polsko-Ukraińską Brygadę, która obecnie pełni raczej symboliczną funkcję, demonstrując poparcie dla Ukrainy ze strony państw Europy Środkowo-Wschodniej. Na patrona brygady wybrano uroczyście hetmana wielkiego litewskiego Konstantego Ostrogskiego (1460–1530), przedstawiciela szlachty, wsławionego tym, że w 1514 r., dowodząc wojskami Korony i Litwy, rozgromił pod Orszą wojska moskiewskie. Dzięki utworzeniu brygady wojskowi z Ukrainy, Litwy i Polski mogą wymieniać się doświadczeniem, ucząc się i trenując wspólnie.

Obraz Bitwa pod Orszą, 1514 r. Autor nieznany
Tablica upamiętniająca hetmana Konstantego Ostrogskiego na budynku sztabu Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady w Lublinie (zbiory autora)

Wielkie Księstwo Litewskie, unia lubelska, Rzeczpospolita i współczesna Białoruś – poszukiwania nowej zapomnianej przeszłości

Pamięć o unii lubelskiej na Białorusi
została utrwalona zarówno w tekstach naukowych i
publicystycznych, jak i – w skromniejszej skali – w przestrzeni publicznej i
miejskiej. W niezależnej Białorusi historycy zaczęli aktywnie propagować mit o
źródłach białoruskiej tożsamości sięgających okresu istnienia Wielkiego
Księstwa Litewskiego i – w mniejszym stopniu – funkcjonowania I
Rzeczypospolitej. W historiografii białoruskiej zawarcie unii lubelskiej i
wydarzenia następujące po niej są traktowane niejednoznacznie. Analogicznie do
narracji ukraińskiej okres Wielkiego Księstwa Litewskiego opisywany jest jako
czas bardziej sprzyjający rozwojowi kultury białoruskiej. Uczeni uważają, że po
roku 1569 rozpoczął się proces likwidacji języka starobiałoruskiego i
jednocześnie popularyzacji języka polskiego (Sahanowicz 2001, s. 247).

W ostatnich latach pamięć o wiekach
XVI–XVII stała się bardziej zauważalna w
przestrzeni publicznej Białorusi. W 2001 r. rozpoczęto renowację zamku w
Nieświeżu. Zamek wzniesiono dla Krzysztofa Radziwiłła zwanego Sierotką w 1583
r. i pozostawał on rezydencją Radziwiłłów do roku 1939 i wkroczenia bolszewików.
W okresie powojennym zamek pełnił funkcję sanatorium i pozostawał we władaniu NKWD; korzystali z niego również
robotnicy wiejscy jako budynku należącego do pobliskiego kołchozu. Od 2015 r. z
kolei trwa rekonstrukcja Zamku Starego w Grodnie, niegdyś rezydencji króla
Stefana Batorego. Popularyzacji wydarzeń historycznych z czasów
Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej sprzyjały przeprowadzone w
tym samym roku w Grodnie rekonstrukcje wojenno-historyczne. Ponadto pamięć o
Radziwiłłach, jednym z najbardziej wpływowych rodów Litwy, istnieje w miejskiej
przestrzeni państwa. Na Białorusi w 2003 r. powstała sieć supermarketów
(obecnie istnieje już 29 sklepów) o nazwie Radziwiłłowski, a także
działa restauracja o takiej samej nazwie.

Współcześnie na Białorusi pamięć o unii lubelskiej jest zastępowana pamięcią o Wielkim Księstwie Litewskim, ponieważ w białoruskiej narracji historycznej podkreśla się znaczenie tego państwa jako jednego z filarów kształtowania białoruskiej świadomości narodowej.

Unia lubelska i współczesna Litwa – krytyka, akceptacja, przewartościowanie

Pamięć o unii lubelskiej i
Rzeczypospolitej w oficjalnej narracji historycznej współczesnej Litwy zajmuje
specyficzne miejsce. Historiografia tego wydarzenia na Litwie znajduje wyraz w
różnych dyskursach, również w dyskursie patriotycznym, w którym powstanie Rzeczypospolitej Obojga
Narodów traktowane jest jako okres dominacji
kultury polskiej nad litewską. Uzyskanie przez Litwę niepodległości w 1991 r.
zakończyło okres wpływu ZSRR na kwestię pamięci o unii lubelskiej. Część
litewskich historyków przewartościowała miejsce Litwy w
składzie I Rzeczypospolitej. Zauważalna jest też tendencja, by wyrównać status Wielkiego Księstwa
Litewskiego i Królestwa Polskiego w obrębie
Rzeczypospolitej (The History of Lithuania 2015, s. 77–80).

Symbolicznego znaczenia dla Litwy
nabrał rok 2019, gdy sejm przyjął rezolucję, zgodnie z którą do oficjalnego dyskursu państwowego
włączono świętowanie 450-lecia unii lubelskiej. Gros uroczystości odbyło się
w Lublinie w Polsce, dokąd przybyły władze Litwy, Ukrainy i Białorusi. Warto zauważyć, że w
Wilnie 6 lipca – w dniu upamiętniającym koronację pierwszego króla litewskiego Mendoga (lit.
Mindaugas), a jest to dzień święta państwowego Litwy, w symbolicznym
miejscu, na Zamku Wielkich Książąt Litewskich, została zorganizowana wystawa
obrazów „Lublin – miasto Litwy i Polski”. W otwarciu
wystawy uczestniczyli marszałkowie sejmów Litwy – Viktoras Pranckietis, i
Polski – Marek Kuchciński. Przyjmując zaproszenie do udziału w uroczystościach
450-lecia unii Lubelskiej, Litwa poparła ideę projektów integracyjnych pośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Symbolem
pozytywnych zmian w relacjach Litwy i Polski stała się pierwsza wizyta
zagraniczna nowo wybranego prezydenta Gitanasa Nausėdy, z którą przybył do Warszawy.

Pamięć o unii lubelskiej jako skuteczny projekt integracyjny dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej

Wraz z rozwojem nacjonalizmów w omawianych państwach historia
stała się niezbędnym narzędziem kształtowania tożsamości narodowej. Poczynając
od drugiej połowy XIX w. pojęcie „narodowości” jest rzutowane na wydarzenia
z przeszłości, a teksty historyczne pisane są z myślą o tworzeniu ideologii
narodowych oraz na rzecz różnego rodzaju projektów politycznych. Narracja o
Rzeczypospolitej nie jest wyjątkiem. W polskiej narracji historycznej
uwidacznia się monopol na kulturę i dziedzictwo unii polsko-litewskiej.
Utworzenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów jest interpretowane jako powstanie
przednowoczesnego narodu polskiego. Rozwój nacjonalizmów na Ukrainie i Litwie sprzyjał
kształtowaniu własnego postrzegania przeszłości. Odmienna interpretacja tych
samych wydarzeń stworzyła pole do polemiki i nie sprzyjała wykorzystaniu
pamięci o unii lubelskiej jako fundamentu późniejszych procesów integracyjnych w krajach Europy
Środkowo-Wschodniej. W rezultacie aneksji Krymu i wojny na Donbasie Ukraina,
Litwa i Polska potrzebowały wzajemnego wsparcia także w sferze symbolicznej.
Dzieląc negatywne doświadczenie historyczne współistnienia w sąsiedztwie z
Rosją i obserwując agresywną politykę zagraniczną współczesnej Moskwy względem Ukrainy,
Polska, Ukraina i Litwa zainteresowały się popularyzacją pamięci o unii
lubelskiej w ramach projektów integracyjnych. W polskiej
historiografii Rzeczpospolita zaczęła być postrzegana jako federacja narodów. Na Białorusi, w odróżnieniu od
Polski, Litwy i Ukrainy, Rzeczpospolita jest wykorzystywana do budowania nowej
białoruskiej tożsamości. Dla państw Europy Środkowo-Wschodniej niegdyś
wchodzących w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów duże wyzwanie w XXI w. stanowi
zachowanie pamięci o unii lubelskiej. Z tego względu duże znaczenie dla popularyzacji praktyk
europejskich w Polsce, na Litwie, Ukrainie, Białorusi i w Rosji mają
wykorzystanie wspólnego doświadczenia oraz aktywna współpraca
badaczy i przedstawicieli elit intelektualnych poszczególnych krajów.


Bibliografia

Beauvois D.
(2016), Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na
Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793–1914
, tłum. K. Rutkowski, Lublin.

Gapski H. (1998), Historyk wobec
siebie i przeszłości. Rozmowy z Jerzym Kłoczowskim
, w: Historiae
peritus. Księga jubileuszowa Profesora Jerzego Kłoczowskiego
,red.
H. Gapski, Lublin, cz. 2.

Getka-Kenig M.
(2017), Pomniki
publiczne i dyskurs zasługi w dobie „Wskrzeszonej” Polski
, Kraków.

Historia jest wspólna. Jan Paweł II Wielki a dziedzictwo
Rzeczypospolitej Wielu Narod
ów i Europy Środkowo-Wschodniej (2006), red. J. Kłoczowski i G. Głuch, Lublin.

The History of Lithuania (2015), red. A. Eidintas, A. Bumblauskas,
A. Kulakauskas, M. Tamošaitis, Vilnius.

Prokopowicz М.
(2008), Koniec Lublinskoj uniji: imperska politika ta nacionalne
swiatkuwannia u Habsburzkomu Lwowi,
seria 3, Lwiw.

Sahanowicz H. (2001), Historia Białorusi. Od czasów najdawniejszych końca XVIII wieku, tłum. H. Łaszkiewicz, Lublin.

Snajder Т. (2014), Rekanstrukcyja nacyj:
Polszcza, Ukraina, Litwa i Biełaruś 1569–1999
, tłum. M. Ramanawski, W.
Kałacka, Warszawa [wyd. polskie: Snyder T. (2006), Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina,
Litwa, Białoruś 1569–1999
, tłum. M.
Pietrzak-Merta, Sejny].

Sulima Kamiński А. (2000), Historia
Rzeczpospolitej Wielu Narod
ów 1505–1795. Obywatele, ich państwa,
społeczeństwo, kultura
, Lublin.

Zętar J., Unia Lubelska – przedstawienia Unii
Lubelskiej w sztuce
, Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN, http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/unia-lubelska-przedstawienia-unii-lubelskiej-w-sztuce/ (dostęp 3.03.2020).


Z języka rosyjskiego przełożyła Anna Jawdosiuk-Małek

Korekta językowa: Beata Bińko




Sto lat po plebiscycie na Warmii, Mazurach i Powiślu. Jak pamiętać o klęsce?

Pomnik plebiscytowy w Olsztynie odsłonięty 8 lipca 1928 r. Monument został wysadzony przez żołnierzy Armii Czerwonej w roku 1945.

ROBERT TRABA

Sto lat po plebiscycie na Warmii, Mazurach i Powiślu. Jak pamiętać o klęsce?

Relacje „my – oni” zbudowane na zasadzie „dobry – zły”
i kreacji wroga są stale elementem życia społeczno-politycznego. Przypominając
plebiscyt w tym kontekście, być może bardziej zgłębimy postawy i emocje ludzi
tamtych czasów, a jednocześnie lepiej będziemy rozumieć współczesne konflikty
polityczne. Strategia „wroga” przynosi często efektowne zwycięstwa. Leczenie
się z narzuconej wrogomanii i ojkofobii trwa pokolenia.

Każdy wiec przedplebiscytowy
był starannie zainscenizowany. Tym razem przywódca wschodniopruskiego ruchu małych
ojczyzn Max Worgitzki (1884–1937) wprowadził na scenę wychudłą krowę. Miała
symbolizować upadłą gospodarkę odradzającej się polskiej państwowości. W finale
wiecu krowa ze zmęczenia położyła się, a Worgitzki postawił na jej karku nogę,
dając jasno do zrozumienia, kto wygra plebiscyt: Wróg, czyli Polska, zostanie
pokonany! W biograficznym filmie Emigrant
(1995) tak właśnie olsztyński wiec wspominał urodzony w stolicy Warmii Tadeusz
Nowakowski (1917–1996), polski pisarz (bestselerowy Obóz Wszystkich Świętych), od 1945 r. na emigracji, w latach osiemdziesiątych
kronikarz papieskich podróży, redaktor Radia Wolna Europa. Bardziej
prawdopodobne, że sytuację utrwalił trzyletniemu Tadeuszowi jego ojciec,
ówczesny redaktor „Gazety Olsztyńskiej”, Stanisław Nowakowski (1889–1942).
Obrazek był tak wstrząsający dla kilkuletniego dziecka, że z czasem Nowakowski
postanowił nigdy nie odwiedzić niemieckiego Allenstein. Wrócił do polskiego
Olsztyna po 70 latach. W 1990 r. władze miasta nadały mu tytuł honorowego
obywatela!

Po co pamiętać?

Klęska poniesiona przez stronę polską w
plebiscycie na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 r. przerosła najbardziej
pesymistyczne scenariusze. Na 422 067 uprawnionych do głosowania w
plebiscycie wzięło udział 87,4% mieszkańców wschodniopruskich powiatów. Na
Mazurach i Warmii „za Polską” oddano 7924 głosy, czyli 2,14%, „za Prusami
Wschodnimi” 97,86%. Statystykę poprawiali nieco polscy mieszkańcy drugiego
okręgu wyborczego – Powiśla (Kwidzyn), ale i tak porażka była druzgocąca.

Pamięć o plebiscycie nie weszła do kanonu
chlubnych wydarzeń historii Polski. Polska tożsamość w okresie międzywojennym
konsolidowała się wokół innych, ważniejszych ze względu na interes
odbudowywanego państwa, wydarzeń historycznych. Plebiscyt istniał jedynie w
wymiarze regionalnym, tyle że pamiętali o nim Niemcy, a Polacy siłą rzeczy
musieli stworzyć własną opowieść w powodzi corocznych ludowych festynów pamięci
organizowanych przez niemiecką większość. Obok rocznic bitwy pod Tannenbergiem
z sierpnia 1914 r. niemieckie zwycięstwo plebiscytowe było najpopularniejszym
świętem historycznym międzywojennych Wschodnioprusaków. Polscy Warmiacy i
Mazurzy budowali swoją pamięć historyczną wokół zwycięstwa pod Grunwaldem i
wielkich rocznic narodowych.

Po co dzisiaj wracać do plebiscytu? Zadając
to pytanie, wkraczamy w sens nauczania historii w ogóle: Po co uczyć historii?
Otóż uniwersalny sens opowiadania przeszłości powinien polegać na nauczaniu
myślenia historycznego, bo tylko tak możemy poznawać mechanizmy społeczne i
lepiej rozumieć człowieka w czasie. Historia plebiscytu na Warmii, Mazurach i
Powiślu może być pod tym względem bardzo pouczająca.

Europejskie złudzenie

„Nikt z nas nie cieszył się złudzeniem, ażeby
Warmia i Mazury przejść mogły w całości na łono Polski za pomocą plebiscytu” –
konstatowała ukazująca się od 1886 r. „Gazeta Olsztyńska” (1920, nr 84).
Najbardziej zapewne liczono na polskie głosy w południowej Warmii, gdzie
mieszkało ponad 60 tys. ludności polskojęzycznej, a katolicyzm tworzył
dodatkową więź z tradycją Rzeczypospolitej. Tymczasem w najbardziej nasyconym
polską aktywnością narodową i polityczną powiecie olsztyńskim „za Polską”
głosowało jedynie nieco ponad 5 tys. Warmiaków, a „za Prusami Wschodnimi” ponad
48 tys.

Jeszcze gorzej było na Mazurach. Według
oficjalnych pruskich statystyk, które z pewnością nie służyły zawyżaniu liczby
ludności polskojęzycznej, w 1910 r. językiem polskim posługiwało się w
poszczególnych powiatach od 35% (giżycki) do 71% (szczycieński) mieszkańców.
Największym kuriozum okazały się wyniki głosowania w położonym na północny
wschód od Ełku powiecie oleckim. Podobnie jak Węgorzewo, Olecko znalazło się
poza strefą plebiscytową ze względu na to, że – jak argumentowała strona
niemiecka – mieszkańcy ulegli pełnej germanizacji. Jednak na wyraźne żądanie
polskich negocjatorów na konferencji pokojowej w Paryżu w końcu i w tym
powiecie postanowiono przeprowadzić referendum, ponieważ… mieszkała tam w 1910
r. ponad 1/3 ludności polskojęzycznej. Wynik plebiscytu był ekstremalnie
niekorzystny dla Polski: zagłosowało na nią 0,007% uczestników, czyli w
liczbach bezwzględnych oddały swój głos 2 osoby – europejski rekord porażki, jeśli
chodzi o ówczesne tereny plebiscytowe od Adriatyku po Morze Bałtyckie.

Już pod koniec XIX w. francuski socjolog
Ernest Renan przestrzegał, by nie dać się zwieść wierze w statyczność poczucia
narodowego i przekonaniu, że wyłącznie język i inne tzw. obiektywne kryteria
określają tożsamość narodową. Do klasyki refleksji nad procesami
narodowotwórczymi przeszła jego teza, że egzystencja
narodu to
codzienny
, nieustający plebiscyt (1882). Nic bardziej trafnego i dosłownego w
odniesieniu do sytuacji roku 1920 na Warmii i Mazurach.

Europa wszakże zdawała się nie dostrzegać istoty słów Renana. Rozpad imperiów po I wojnie
światowej (Rosja, Austro-Węgry i cesarskie Niemcy) stworzył nie tylko
konieczność wymyślenia nowej, narodowej mapy Europy, wytyczenia granic, lecz
także ustanowienia kryteriów definiowania narodu. Ich osnową stała się zasada samostanowienia
narodów. W praktyce politycznej wytyczyła amerykańską, przygotowaną przez
prezydenta Thomasa Woodrowa Wilsona (1856–1924), strategię dla Europy, która
pozwoliła powstać na gruzach upadłych imperiów Polsce i kilku innym nowym
państwom narodowym. Jej leninowska wersja dała impuls do odrodzenia narodom
tworzącego się Związku Sowieckiego. W odniesieniu do wieloetnicznych terytoriów
pograniczy kulturowych okazała się jednak fiaskiem. Nie rozwiązywała
konfliktów, prowadziła wręcz do ich zaostrzenia. Bo któż miał stanowić o
wyłączności do jakiegoś terytorium, gdy zamieszkiwały je dwie, trzy albo cztery
koegzystujące od wieków mniejszości etniczne i językowe?

Na przełomie XIX i XX w. w całej Europie
rozpowszechniona była tradycja ludoznawstwa poszukującego egzotyczności
zwyczajów i archaiczności kultywowanych języków rodzimych, szczególnie na
pograniczach Europy Środkowej. Ta myśl fascynowała nie tylko intelektualistów i
literatów, ale wywierała także wpływ na polityków. Język i zwyczaje miały
stanowić o obiektywnej przynależności narodowej. Tyle że już wówczas narody
ulegały procesom dynamicznych zmian. Sens definiowania narodów nie był dany raz
na zawsze, lecz zadany jako wyzwanie pokoleniowe, w konfrontacji z
nowoczesnością i masowymi migracjami. Doświadczenie europejskich plebiscytów po
I wojnie światowej na pograniczach, takich jak m.in. Mazury i Warmia, pokazuje,
jakim złudzeniem było rozumienie narodu tylko przez język ojczysty i zwyczaje.

Być może Europa powojnia, otrząsająca się z
barbarzyństwa wzajemnego wyniszczania w działaniach zbrojnych i wewnętrznie
zdekolonizowana przez upadek mocarstw, była skazana na życie w realnym
złudzeniu tworzenia nowego, lepszego świata? W rzeczywistości przez kolejne 30
lat kontynentem targały liczne konflikty społeczne i polityczne, których
tragicznym finałem była II wojna światowa.

Kreator niemieckiej akcji plebiscytowej,
wspomniany Max Worgitzki, napisał rok po plebiscycie: „Nie ulega wątpliwości,
że gdyby plebiscyt został przeprowadzony wiosną 1919 roku, zakończyłby się
zupełnie innym wynikiem niż półtora roku później. Należy przypuszczać, że przy
zręcznej pracy Polaków cały obszar plebiscytowy byłby dla nas stracony”. W ten
sposób potwierdził polskie złudzenie o możliwości wygrania plebiscytu. Czyżby
więc realnie istniała szansa na polskie zwycięstwo?

Ahistoryczność tezy Worgitzkiego nie jest
żadnym paradoksem. Autor był inteligentnym i ambitnym graczem na scenie
wydarzeń 1920. Publicysta, pisarz, aktywista społeczny i animator kultury (w
1925 doktor honoris causa Uniwersytetu Królewieckiego) uruchomił w południowych
Prusach Wschodnich masowy ruch obrony ziemi ojczystej. Nigdy wcześniej ani później nie powstały w tym regionie tak masowe
organizacje, zrzeszające ponad 100 tys. członków, z oddziałami w każdej
parafialnej wsi. Pisząc o szansie Polaków wiosną 1919 r., fantazjował. Europa
dopiero ocierała powoli krwawiące rany niedawno zakończonych działań wojennych,
trwała konferencja pokojowa w Wersalu (traktat podpisano 28 czerwca), nikt
wtedy jeszcze nie mógł znać dokładnie scenariusza zdarzeń na najbliższy rok.
Kalkulacje o zwycięstwie Polaków nie miały żadnych podstaw poza jedną – chęcią
pokazania, że to on, Max Worgitzki, przez stworzony przez siebie ruch społeczny
obronił Prusy Wschodnie przed polską inwazją. Wybujała ambicja Worgitzkiego nie
zmienia faktu, że z perspektywy niemieckich interesów stworzył oryginalny ruch
społeczny, którego sens wyrażała filozofia małej ojczyzny Warmiaków i Mazurów
jako inkubatora niemieckiej idei narodowej.

Mechanizm wykreowanej
propagandy plebiscytowej był prosty. Należało najpierw zbudować wizerunek
wroga, a następnie uruchomić strategię obrony ziemi ojczystej przed
zagrażającym jej niebezpieczeństwem. Taki scenariusz mógł być w oczach
Wschodnioprusaków realny, gdyż sześć lat wcześniej przez mazurskie wsie i
miasteczka przeciągnęły tysiące żołnierzy rosyjskich, a hasło „Kozacy
nadchodzą!” stało się synonimem podboju i okrucieństwa. Bolszewicka I Armia
Konna Siemiona Budionnego stała w 1920 r. u granic Prus Wschodnich i mogła
budzić proste skojarzenia z krótką okupacją rosyjską z przełomu 1914 i 1915 r.

Gorszym, bo bezpośrednim,
wrogiem zza kordonu byli Polacy. Ciekawe, że mniej odnoszono się bezpośrednio
do sąsiadów, Mazurów i Warmiaków. Niebezpieczną i zrujnowaną Polskę łatwiej dało
się wykreować jako wroga, ponieważ łatwo z niej było zrobić wszechobecny symbol
zagrożenia egzystencji miejscowej ludności.

Można sobie wyobrazić
napięcie, w jakim żyli niemieccy i polscy mieszkańcy Warmii i Mazur podczas
trwającej kilka miesięcy akcji przedwyborczej. Histeryczna wręcz atmosfera
obrony ziemi rodzinnej przed zagrażającym jej polskim wrogiem prowokowała
rosnącą agresję, przeradzającą się w akty przemocy. Ich ofiarą padło wielu
działaczy polskich. Bogumił Linka (1865–1920) został tak pobity, że wkrótce
zmarł w szpitalu. Atmosfera była nasycona nienawiścią do tego stopnia, że znany
mazurski poeta, filar duchowy polskich Mazurów, Michał Kajka (1858–1940) w
ostatniej chwili zrezygnował w ogóle z udziału w głosowaniu, bo obawiał się
przyszłych konsekwencji ze strony niemieckich urzędników. Na nic się zdały
formalne umiędzynarodowienie obszaru plebiscytowego pod auspicjami Komisji
Międzysojuszniczej oraz obecność około 5 tys. żołnierzy alianckich w Olsztynie
i Kwidzynie. Nauczyciel, urzędnik gminny, cała administracja publiczna i
ogromna większość duchowieństwa, pozostając w rękach niemieckiej większości,
siłą rzeczy bronili niemieckiego stanu posiadania.

Szczyt wrzenia wyborczego i
agresji nastąpił kilka dni przed aktem głosowania, gdy do południowych Prus
Wschodnich przyjechało ponad 120 tys. emigrantów z zachodnich Niemiec, ale
urodzonych jeszcze w Prusach Wschodnich, którzy decyzją traktatu wersalskiego
mieli prawo głosu w plebiscycie. Stanowili oni 1/3 wszystkich wyborców!
Nieprawdą jest, że stało się tak wbrew delegacji polskiej w Paryżu. Ignacy
Paderewski i wielu innych przedstawicieli Polski widzieli w tym szansę, dając
się tym samym uwieść złudzeniu, że mówiący polskim dialektem Mazurzy są w
gruncie rzeczy Polakami. Nie odniósł skutku głos sprzeciwu przybyłej do Paryża
delegacji Mazurów z Bogumiłem Linką na czele. Jej przedstawiciele po powrocie
na Mazury uniknęli procesu o zdradę stanu tylko dzięki interwencji francuskiej.

Obraz subwencjonowanych
przez niemieckie państwo tysięcy emigrantów został zapisany na licznych
fotografiach z tego okresu. Przedstawiały one wesołe gromady mężczyzn w średnim
wieku, maszerujące radośnie przez miasteczka i wsie, powitania przez rodzimych
mieszkańców i piwne biesiady, których stałym elementem oprócz alkoholu były
chóralnie śpiewane niemieckie pieśni patriotyczne. Zdjęcia nie uwieczniły burd
i bijatyk, napadów na polskich sąsiadów, ale na ten temat zachowały się dość
liczne relacje świadków bądź doniesienia gazet polskich.

„Wierność niemieckości” i „obrona polskości”

Euforia zwycięstwa
przeniosła się na boom medialny,
setki artykułów, utworów literackich, plakatów, sztuk teatralnych i przede
wszystkim radosne świętowanie na rocznicowych uroczystościach ludowych. Stałym
elementem krajobrazu stały się tzw. kamienie plebiscytowe z lakonicznym napisem
w stylu „Ta ziemia pozostanie niemiecka” i liczbą głosów „za Prusami
Wschodnimi” i „za Polską”.

Słowem kluczem utrwalającym
niemieckie zwycięstwo była przez cały okres międzywojenny „wierność” ojczyźnie
i ziemi rodzimej przy równoczesnym pogłębianiu negatywnego stereotypu Polaka.
Za rekordowy wynik wyborczy Olecko przemianowano na „Wierne Miasto” – Treuburg,
największy po królewieckich scenach wschodniopruski teatr w Olsztynie
uroczyście otwarto w 1925 r. jako Teatr „Wdzięczności” (Treudank). Wzmożenie niemieckich
uczuć patriotycznych miało kulminację między 1925 a 1930 r. W 1928 r. z
udziałem tysięcy olsztyniaków odsłonięto w parku olsztyńskiego Jakubowa
plebiscytowy „pomnik wdzięczności”, którego autorami byli najpopularniejsi w
Republice Weimarskiej rzeźbiarze, bracia Walter i Johannes Krügerowie; to oni stworzyli
pod Olsztynkiem – niezależnie od intencji ideologicznych – jeden z
najciekawszych w międzywojniu, w skali europejskiej, pomników upamiętniających
zwycięstwo wojenne – Tannenberski Pomnik Narodowy.

Ostatni raz na wielką skalę
uroczystości rocznicowe obchodzono w 1960 r. w Republice Federalnej Niemiec.
Podczas gdy w Polsce 10 lipca na Polach Grunwaldzkich zorganizowano największą
manifestację historyczno-państwową w dziejach PRL z okazji 550-lecia zwycięstwa
pod Grunwaldem, w Düsseldorfie w tym samym czasie około 200 tys. dawnych
mieszkańców Prus Wschodnich wzięło udział w demonstracji upamiętniającej
40-lecie zwycięstwa plebiscytowego. Spotkanie nacechowane było zimnowojenną atmosferą. W przemówieniu
kanclerza RFN Konrada Adenauera (1876–1967) antykomunizm zlewał się z
rewizjonizmem wobec porządku granic ustanowionych w Poczdamie w 1945 r. „Wasze
dzisiejsze spotkanie, moi niemieccy przyjaciele z Prus Wschodnich – mówił – ma
również cel polityczny. Ta manifestacja ma Niemcom i wszystkim wolnym narodom
pokazać to, co Państwu wyrządzono i co stało się z Państwa stronami
ojczystymi”. W ten sposób Adenauer wpisywał plebiscyt w preferowany przez
organizacje ziomkowskie i RFN, do czasów rządów Willy’ego Brandta (1969), mit
fundacyjny zachodnich Niemiec jako państwa opartego na poszanowaniu praw
człowieka.

W polskim wspominaniu
plebiscytu słowami kluczami są do dziś „niemiecki terror” i „bohaterska obrona
polskości”, a ich symbolem głównie Bogumił Linka, pochowany na dawnym cmentarzu
ewangelickim w al. Wojska Polskiego w Olsztynie, gdzie w 1973 r. ufundowano
symboliczny pomnik. Linka jest patronem Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w
mazurskich Dźwierzutach, w Wawrochach, gdzie się urodził, istnieje prywatna
izba pamięci, w wielu miastach regionu ma swoje ulice. Plebiscytowy pomnik
Krügerów zniszczono zaraz po zdobyciu Olsztyna w 1945 r. Na jego miejscu z
inicjatywy pierwszego sekretarza
KW PZPR Józefa Buzińskiego (1923–1987), ufundowano w 1972 r. pomnik „Bohaterom Walki o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne
Warmii i Mazur” autorstwa Bolesława Marschalla (ur. 1938). Okazją była
pięćdziesiąta rocznica powstania Związku Polaków w Niemczech, którego
zwiastunem organizacyjnym był Związek Polaków w Prusach Wschodnich, powstały w
Olsztynie w wyniku ożywienia polskich organizacji narodowych w czasie plebiscytu.
Historia zatoczyła krąg. Czy dzięki konkurencji pomnikowej lepiej ją dziś
rozumiemy?

W stronę myślenia historycznego

Pamięć ma to do siebie, o czym nomen omen czasami zapominamy, że składa
się zarówno z procesu pamiętania, jak i wypierania aż do zupełnego zapomnienia.
Od czasów najdawniejszych pamiętamy bohaterów i ofiary, najczęściej poległe na
polu chwały, one bowiem tworzą wzorce postaw i konsolidują morale grupy, w
efekcie składają się na pozytywną tradycję, która odgranicza „nas” od „innych”.
Gorzej jest z przegranymi zdarzeniami, klęskami, które niekoniecznie da się
opowiedzieć strofą bohaterską. Do takich fenomenów historycznych należał z
polskiej perspektywy plebiscyt roku 1920.

W centrum debat o tym plebiscycie
toczonych w Polsce ciągle główne miejsce zajmuje pytanie o przyczyny
przegranej. Odideologizowujemy język opowieści, stwarzamy nowoczesne fakty
medialne, ale w gruncie rzeczy ciągle znajdujemy się w tym samym miejscu
opowieści. Nie istniał realistyczny alternatywny wynik plebiscytu – wyrana strony
polskiej. Zarzuty, że państwo polskie zlekceważyło sytuację północnego
pogranicza jest tyleż słuszne, co ahistoryczne, nawet jeżeli będziemy
przypominać szlachetną postawę Jana Kasprowicza czy Stefana Żeromskiego,
orędujących za przywróceniem Pomorza Gdańskiego oraz Warmii i Mazur do Polski.
W sytuacji wojny polsko-bolszewickiej, niejasnej sytuacji na Górnym Śląsku, w
Gdańsku, na zachodniej Ukrainie i Litwie Józef Piłsudski oraz rząd polski
musieli kierować się priorytetami, które gwarantowały stabilność tworzących się
granic. Złudzeniem była też wiara w siłę tzw. żywiołu polskiego na Warmii, a w
szczególności na Mazurach. Nie zmienia to faktu, że powinniśmy przypominać postaci
historyczne tamtych czasów. W okresie plebiscytu rozwijali aktywność ludzie,
którzy odegrali znaczącą rolę w życiu międzywojennej społeczności polskiej w
Niemczech oraz w Polsce po 1945 r., by wspomnieć tylko Jana Baczewskiego,
Fryderyka Leyka, ks. Wacława Osińskiego, Karola Bahrkego, Kazimierza Jaroszyka
czy Juliusza Malewskiego.

Z perspektywy historii miejsca oprócz
okresu plebiscytowego jeszcze tylko raz w miasteczkach Mazur, Warmii i Powiśla
pojawił się masowy ruch społeczny – „Solidarność” 1980–1981. Oba fenomeny
zaistniały w różnych epokach i różnych kontekstach państwowo-politycznych.

Inspiracją ruchu lat 1919–1920 był
polsko-niemiecki antagonizm, specyficzna, nierówna walka o niezależny byt z
jednej strony państwa-niedawnego mocarstwa, które poniosło klęskę w czasie
wojny i szukało konsolidacji w nowej formule prawnej, a z drugiej państwa,
które powstało z ponadstuletniego niebytu i musiało na nowo nie tylko określić
swoje granice, lecz także zdefiniować swoją tożsamość narodową. Polska i Niemcy
dysponowały nierównym potencjałem sił i środków oraz w różny sposób definiowały
swoją rację stanu. W tej nierównej walce terytoria peryferyjne, jak Górny Śląsk
czy Warmia i Mazury, stawały się polem szczególnie ostrej konfrontacji, w
której plemienna wrogość prowadziła wręcz do nienawiści narodowej, a z czasem
również sąsiedzkiej. Symptomatyczne pozostaje, jak toksyczne okazały się owoce
zwycięstwa opartego na wrogości i strachu, jak kruche okazały się
zantagonizowane struktury demokratyczne w całej Europie międzywojnia. Te
konteksty zarówno w wymiarze lokalnym i regionalnym, jak też europejskim
trafnie pokazała wystawa Muzeum Historycznego w Ełku. Doświadczenie kruchości
demokracji najbardziej odczuły wschodnie terytoria weimarskich Niemiec,
szczególnie powiaty mazurskie (ełcki, gołdapski, olecki, nidzicki), gdzie w
ostatnich wolnych wyborach do Reichstagu w 1932 r. przeważająca większość
mieszkańców zagłosowała na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników
(NSDAP), dając się uwieść obietnicom socjalnym i poczuciu włączenia Mazurów do
„wspólnoty Niemców” (deutsche
Volksgemeinschaft
). Był to największy sukces NSDAP w całych Niemczech!

Ich polscy sąsiedzi zaangażowani w
polski ruch narodowy w momencie agresji na Polskę we wrześniu 1939 r. w
większości zostali aresztowani i trafili do obozów koncentracyjnych. Te
historie można odnaleźć w niektórych biogramach działaczy plebiscytowych. Siłą
ełckiej wystawy jest to, że autorom udało się nie tylko zgromadzić ciekawe
eksponaty, lecz także stworzyć opowieść o lokalnym doświadczeniu Ełku
wplecionym w procesy wielkiej historii.

Tylko 60 lat po plebiscycie, u progu demokratycznej
Polski, Mazury stały się świadkiem i uczestnikiem „karnawału Solidarności”.
Dziesięciomilionowy ruch „Solidarności” zmobilizował również tysiące ełczan do
walki o demokrację i w efekcie przyniósł obywatelom wolność, a Polsce
suwerenność, czego emanacją było zwycięstwo wyborcze 4 czerwca 1989 r. Spór
rozgrywał się wewnątrz państwa polskiego. W kontekście 1920 r. dostrzegam jedną
zasadniczą różnicę w mechanizmach społecznej mobilizacji. O ile zarówno w 1920,
jak i w 1989 istniał wyraźny podział na My–Oni, o tyle podstawą sporu sprzed
stu lat był wizerunek zewnętrznego wroga (Polaków) i mechanizm wykluczenia, a
30 lat temu efektem rewolucji „Solidarności” było budowanie obywatelskiej
wspólnotowości społeczeństwa polskiego, mimo konfliktu i różnic ideologicznych.
Przywołując ten przykład, nie chcę wpadać w prosty dydaktyzm i sugerować, że „w
Polsce było lepiej”. Przede wszystkim każda historia lokalna czy regionalna
rozgrywa się w innym kontekście społeczno-politycznym. Europa lat dwudziestych
XX w. przeżywała największy kryzys demokracji, natomiast na przełomie lat osiemdziesiątych
i dziewięćdiesiątych tegoż stulecia dokonywała wielkiego aktu zerwania żelaznej
kurtyny, która dzieliła kontynent od 1945 r. Motorem tych przemian były przede
wszystkim wartości demokracji liberalnej i one napędzały również dążenia rewolucji
„Solidarności”. Tej opowieści nie było już oczywiście na wystawie o
plebiscycie, ale warto przy okazji pamiętać, jak w krótkiej perspektywie może
zmieniać się historia, warto więc zamiast ją ideologizować, uczyć się myślenia historycznego.
Patrząc lokalnie, możemy całkiem dobrze uczyć się uniwersalnych mechanizmów
procesów historycznych. Wystarczy tylko uważnie patrzeć i chcieć zrozumieć…

Wrzenie społeczne, jakie
wywołała akcja plebiscytowa, odkrywa przed dydaktyką szkolną i obywatelską
paletę intersujących, również z dzisiejszej perspektywy, nowych i aktualnych
pytań. Relacje „my – oni”, zbudowane na zasadzie „dobry – zły” i kreacji wroga
są stale elementem życia społeczno-politycznego. Przypominając plebiscyt w tym
kontekście, być może bardziej zgłębimy postawy i emocje ludzi, Polaków i
Niemców, a jednocześnie rozpoznamy mechanizmy współczesnych konfliktów
politycznych. Osoby takie jak Bogumił Linka przestaną być spiżowymi bohaterami,
a staną się żywymi postaciami minionej epoki, pozwalającymi zarazem lepiej
rozumieć współczesne mechanizmy polityczne, tak by unikać błędów przeszłości.


Bibliografia

Anderson B. (1997), Wspólnoty wyobrażone. Rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, tłum. S. Amsterdamski, Kraków.

Plebiscyty na Warmii,
Mazurach i Powiślu w 1920 roku
. Wybór źródeł (1986), red. P. Stawecki, W. Wrzesiński,
Olsztyn.

Renan E. (2018), Co to jest naród?, tłum. G. Majcher, Warszawa.

Traba R. (2005),
„Wschodniopruskość”. Tożsamość narodowa i regionalna w Niemczech, Warszawa–Poznań.

Wrzesiński W. (1974), Plebiscyty na Warmii i Mazurach oraz na Powiślu w 1920 roku, Olsztyn.


Redakcja językowa: Beata Bińko




(Prze)budowanie polskości? Dlaczego nie stworzyliśmy mitu fundacyjnego ROKU 1989

Źródło grafiki: http://gim22lodz.blogspot.com/2014/02/

ROBERT TRABA

(Prze)budowanie polskości?
Dlaczego nie stworzyliśmy mitu fundacyjnego ROKU 1989*

 

Nie da się w publicznej debacie odseparować „4 czerwca ’89” od kontekstu obrad Okrągłego Stołu (6 lutego – 5 kwietnia 1989). W swojej istocie oba wydarzenia są nierozerwalnym odzwierciedleniem/fragmentem sporu o definiowanie Polski i narodu polskiego jako wspólnoty wyobrażonej na przełomie XX i XXI w. O ile Okrągły Stół stał się miejscem pamięci (w rozumieniu funkcjonowania w tzw. pamięci żywej), o tyle „4 czerwca ’89” ma dopiero szansę nim się stać… szczególnie po 14 stycznia 2019 r.

Po pierwsze, do 1994 r. publicznej debaty o znaczeniu roku 1989 nie było. Potem, do końca lat 90., wykrystalizowują się dwa konkurujące mity narodzin III Rzeczypospolitej: targowicki, oparty na oskarżeniach przeciw rządowo-solidarnościowemu porozumieniu w Magdalence, oraz liberalno-lewicowy, oparty na doświadczeniu Okrągłego Stołu.

Na początku lat 90. Polska była pogrążona w pierwszym etapie transformacji, a politycznie doświadczona „wojną na górze” i (cytując Piotra Semkę) „lewym czerwcowym”, czyli odsunięciem Jana Olszewskiego od rządów nocą z 4 na 5 czerwca 1992 r. Nie wiem, czy istnieje jakiś związek przyczynowy między książką a rok później nakręconym filmem Nocna zmiana, ale 4 czerwca 1994 r. Adam Michnik opublikował przełomowy artykuł Ani spisek, ani dobroć władzy, który wytyczył nurt debaty publicznej na najbliższe pięć lat. O ile duet Piotr Semka/Jacek Kurski ustanowił „Magdalenkę” jako mit zdrady i spisku, o tyle (patrząc na liczbę odwołań i agresywność polemik, szczególnie gdy redaktor „Gazety Wyborczej” 9 września 1995 r. dopowiedział swoje credo apelem O prawdę i pojednanie, napisanym wspólnie z Włodzimierzem Cimoszewiczem) Adam Michnik w centrum ustawił filozofię kompromisu i pojednania. Jej sensem był Okrągły Stół, a 4 czerwca tylko jej finalną realizacją.

Po drugie, w latach 1999/2000–2004 wyczerpuje się potencjał inicjacyjny „białych plam”, Okrągłego Stołu i w ogóle „roku 1989” jako symbolicznego doświadczenia wspólnotowego Polaków. Głównym narzędziem w procesie budowania „nowej pamięci” było przyjęcie ustawy o powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej (1999) i utworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego (2004).

Kulminacja pierwsza: stracona szansa

Punktem kulminacyjnym w procesie nadawania „4 czerwca” charakteru powszechnie akceptowanego święta narodowego był rok 2009. Zdaniem intelektualnego zaplecza prezydenta Lecha Kaczyńskiego nastąpił podwójnie „głęboki konsensus demokratycznej wspólnoty politycznej Polaków” co do „posolidarnościowej pamięci aksjologicznej”. Podwójną głębokość procesu miały wyznaczać aksjologia (do tego wrócę w puencie) oraz trwałe umocowanie w społeczeństwie. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu wszystkich aktorów publicznej inscenizacji „4 czerwca” (głównie prezydenta Kaczyńskiego, marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska i rządu, mediów itp.) w roku 2009 rzeczywiście mogło powstać wrażenie, że zaistniała szansa na synergię. Podział, który symbolizował udział Lecha Kaczyńskiego w obchodach z NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, a Donalda Tuska spotkanie z przedstawicielami państw środkowoeuropejskich w Krakowie na Wawelu, nie był jeszcze przepaścią. Masowe zaangażowanie mediów i inicjatyw społecznych tworzyło cienką warstwę spoiwa ponad podziałami. Wówczas też po raz pierwszy w głównym nurcie mediów wybrzmiał apel, by „4 czerwca ’89” odebrać politykom i przekształcić w święto obywatelskie (m.in. Janina Paradowska w „Polityce”).

Równie symboliczne znaczenie miały dwie uchwały sejmu: z 23 stycznia o „uczczeniu rocznicy rozpoczęcia Okrągłego Stołu i odzyskania przez Polskę wolności” oraz z 22 maja „w sprawie uczczenia 20. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. i odzyskania przez Polskę wolności”. Jeszcze odwoływano się do obydwu rocznic, ale nie odbiło się to żadnym echem społecznym. Nikt nie miał tyle wyobraźni politycznej, by uchwalić ustawę o święcie narodowym. Opublikowany po raz drugi po 15 latach artykuł Adama Michnika Ani spisek, ani dobroć władzy symbolicznie przeszedł bez echa.

„Tu jest Polska!”

Po trzecie, wszystkie tezy i przewidywania z 2009 r. nie wytrzymały konfrontacji z rzeczywistością roku 2010. Pęknięcie społeczeństwa polskiego na „MY i ONI” definitywnie wyznaczył „rok katastrofy”. Krakowski teatrolog Dariusz Kosiński o tragedii z 10 kwietnia 2010 r. pisał trafnie, że żałobne inscenizacje „wzmocniły poczucie przynależności do wspólnoty wybranej, którą ustanawiali sami manifestanci, regularnie powtarzając takie działania, jak performatywne zawołanie »Tu jest Polska« czy chóralne śpiewanie pieśni patriotycznych (…), które zawierały element wybraństwa i wezwanie skierowane w przyszłość”.

Ci, którzy znajdowali się poza wyznaczoną Polską, w oczywisty sposób stawali się zdrajcami sprawy narodowej. Wszechobecność zdrady i podziału na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” Polaków była definitywna.

Kulminacja druga: czas tautologii

Lata 2011–2014 były okresem największej intensywności w upowszechnieniu „4 czerwca ’89”. Jednocześnie – i to jest moje po czwarte – ten okres nazwałbym „tautologicznym”. Słowo „wolność”, które miało być zamachowym kołem aksjologicznym, zmultiplikowane i odmienione we wszystkich przypadkach przez czasem skrajnie różne środowiska, straciło kreatywny społecznie sens i uległo klasycznej zasadzie Kopernika/Greshama: ilość wyparła jakość. Z perspektywy czasu błędem było założenie prezydenta Komorowskiego, że 4 czerwca ’89 „wydaje się rocznicą niekontrowersyjną i oczywistą”.

Prawdopodobnie z powodu tautologii aksjologicznej nie udał się też, teoretycznie bardzo dobry pomysł, uobywatelnienia święta. Sygnał dał prezydent Komorowski, odznaczając 4 czerwca 2011 r. „założycieli i działaczy organizacji pozarządowych, którzy przyczynili się do budowania społeczeństwa obywatelskiego”. Kulminacją były obchody jubileuszowe w 2014 r., gdy prezydent patronował 180 projektom upamiętniającym „4 czerwca ’89”, od ludowych festynów i imprez sportowych po poważne konferencje.

Pozorny sukces odniosła uchwała zgłoszona w 2013 r. przez sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu (z inicjatywy Julii Pitery) ustanowienia 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. 24 maja została ona przyjęta, ale bez nawiązania do skutków obrad Okrągłego Stołu, bo – jak wyraził się poseł PiS, Kazimierz Ujazdowski – „Podstawą wolnej i niepodległej Polski nie są porozumienia Okrągłego Stołu, lecz rozmiar poparcia dla »Solidarności« i dla wolności. Na gruncie prawno-historycznym nie można [takiego nawiązania przyjąć]”.

Jeszcze radykalniej rok później zaprotestowało koło posłów Solidarnej Polski, którzy bezprecedensowo zagłosowali przeciw uchwale rocznicowej z okazji 25. rocznicy Okrągłego Stołu, przygotowanej już przez Prezydium Sejmu.

Konteksty

Spór o „rok 1989” jest kontynuacją „wiecznego” dylematu, czym jest polska tożsamość. Na podstawie analizy rocznicowych tekstów z ostatniego 30-lecia spróbowałem stworzyć rodzaj mentalnej mapy stron, które uczestniczą w sporze. Osią jednej narracji będzie głównie wspominany artykuł Adama Michnika. Nie było bardziej znanego i jasno definiującego tekstu do końca lat 90. Poprzez „kompromis” i „pojednanie” Michnik przedstawił swoje marzenie, obraz Polaków jako wspólnotę wszystkich obywateli Rzeczypospolitej.

Adwersarzem stała się publicystyka nie tyle jednego autora, ile środowisk skupionych wokół – nazwijmy to umownie – szerokiego zaplecza intelektualnego Muzeum Powstania Warszawskiego („Teologii Politycznej” itp.) oraz „Arcanów” i Klubu Jagiellońskiego, później „Do Rzeczy” czy „Sieci”. Kluczową postacią polityczną był prezydent Lech Kaczyński, a zasadnicze znaczenie miały jego tezy wygłoszone z okazji 20-lecia „4 czerwca” w 2009 r. Patrząc na kariery (około)rządowe ludzi z kręgu Klubu Jagiellońskiego, można odnieść wrażenie, że „4 czerwca ’89” funduje dziś wykreowana przez to środowisko ideologia tzw. republikańskiego neosarmatyzmu. Zbieżność tzw. aksjologii neosolidarnościowej z republikańskim neosarmatyzmem jest jedna: „4 czerwca ’89” jest ważny pod warunkiem wykluczenia z narracji Okrągłego Stołu i doświadczenia szeroko rozumianej lewicy. Poza realnym sporem znalazły się środowiska „Naszego Dziennika” (Radia Maryja) i „Gazety Polskiej”, które odrzucały „4 czerwca” jako „zdradę” i „agenturę”, szczególnie w nawiązaniu do obrad Okrągłego Stołu. Niedaleki od takich radykalnych opinii był w pierwszej dekadzie XXI w. również wpływowy historyk, wieloletni szef „Arcanów”, Andrzej Nowak.

List do samorządowców – testament zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza – stworzył nowy wymiar obecności „4 czerwca ’89” w przestrzeni publicznej. Klasyczna obrona atakiem ze strony rządu, polegająca na przekierowaniu uwagi opinii publicznej na 40-lecie pielgrzymki Jana Pawła II i rekonstrukcję rządu, nie wyparła spontaniczności, masowości i siły argumentów gdańskich obchodów.

W kontekście międzynarodowym jeszcze w 2009 r. mieliśmy szansę, by „4 czerwca ’89” z Okrągłym Stołem ugruntowały się w Europie jako zdobycze polskiej rewolucji „Solidarności”. Hasło „Zaczęło się w Gdańsku!” było trafionym sloganem polskiej dyplomacji kulturalnej, szczególnie w Niemczech. Niemcy w tym czasie przygotowały majstersztyk polityki historycznej, mianowicie własny, unikatowy wkład, który nazwali „pokojową rewolucją”. Gdy podczas dyskusji w Niemczech chcę być złośliwy, pytam: „Gdzie są wasi rewolucjoniści?”. Ale nad tym już się nikt nie zastanawia. Europa zna Mur Berliński i friedliche Revolution, a z naszej perspektywy „znowu Niemcy są winni”, bo o polskim doświadczeniu wolności już prawie się nie mówi. Tyle że to my sami zgotowaliśmy sobie ten los!

Przypisy:

*Wykład wygłoszony na konferencji Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego 3 czerwca 2019 r.

 

Korekta językowa: Beata Bińko




Polsko-niemieckie miejsca pamięci – relacja wideo


Realizacja wideo:
dr hab. Piotr WITEK
Współpraca:
Andrzej Włoch


Portal ohistorie.eu razem z tygodnikiem POLITYKA i Ośrodkiem Brama Grodzka Teatr NN zorganizował spotkanie wokół „Pomocnika historycznego POLITYKI” i publikacji „Polsko-niemieckie miejsca pamięci”, red. Robert Traba i inni.

W debacie wzięli udział: prof. Robert Traba, red. Adam Krzemiński
Prowadzenie spotkania: Joanna Zętar

Termin: 2 kwietnia 2019 roku, godz. 17:00
Miejsce: Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, ul. Grodzka 21

FB: https://www.facebook.com/ohistorie/?m… https://twitter.com/ohistorie
TT: https://twitter.com/ohistorie




VI interdyscyplinarne seminarium: Zrozumieć „Młodszą Europę”. Misja i historia Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie.

Zapraszamy na VI interdyscyplinarne seminarium: Zrozumieć „Młodszą Europę”. Misja i historia Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie.

W ramach debaty, w której wezmą udział dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (Fundacja im. Stefana Batorego), dr hab. Mirosław Filipowicz prof. KUL i dr hab. Sławomir Łukasiewicz, prof. KUL przybliżona zostanie badawcza, formacyjna i kulturowa działalność IEŚW oraz rola i znaczenie tego typu instytutów w dyplomacji i polityce historycznej, w odniesieniu do relacji między historiografią, pamięcią historyczną i wielowymiarową polityką państwa.