Wycinanki (48)
Wojciech Wrzosek
Wycinanki (48)
Doświadczenie bycia tłumaczem swojej powieści to przywilej i kłopot rzadki. Być tłumaczem utworu, który przyniósł światowe uznanie, to szczególna powinność. Dziesięć lat po pierwszym paryskim wydaniu, zadomowiony już w Montreux, zabrał się Nabokow za przekład Lolity na rosyjski.
Zmierzył się z tłumaczeniem swojej twórczości w jakimś sensie już wtedy, gdy, jak twierdzi, sprawdzali z żoną przekład Lolity na francuski. Tłumacząc na angielski i publikując komentarze do Jewgienija Oniegina, tłumacząc Alicję w krainie czarów na rosyjski, nabył Nabokow stosownego doświadczenia translatora[1].
Publikując Lolitę po rosyjsku, przyświeca mi tylko jeden cel: chcę, aby moja najlepsza angielska książka – lub powiedzmy trochę skromniej, jedna z moich najlepszych angielskich książek – była przetłumaczona poprawnie na mój ojczysty język. To kaprys bibliofila, nic więcej […]. Jako tłumacz nie jestem zarozumiały, neutralnie odnoszę się do poprawek znawców, jestem jednak dumny z tego, że twardą ręką powstrzymywałem demony, kuszące, aby coś opuścić lub dodać[2].
Wyobrażam sobie, cóż uczynili z biedactwem Egipcjanie i Chińczycy, a jeszcze lepiej wyobrażam sobie, co by zrobiła z nią, gdybym dopuścił do tego, damulka niedawno przybyła do Ameryki, która dopiero co nauczyła się angielskiego, lub Amerykanin, który „pobierał” rosyjski na uniwersytecie[3].
Amerykańskiego czytelnika tak namiętnie upewniam o wyższości mojego rosyjskiego nad moim angielskim, iż jakiś slawista może i wprost pomyśleć, że moje tłumaczenie Lolity jest sto razy lepsze od oryginału. Mnie jednak trzęsie od brzęku moich zardzewiałych rosyjskich strun […] Pocieszam się, po pierwsze, tym, że za niezborność przedkładanego tu tłumaczenia – kontynuuje autor Lolity – winę ponosi nie tylko odwykły od rodzimej mowy tłumacz, ale i duch języka, na który dokonywany jest przekład. W ciągu półrocznej pracy nad rosyjską Lolitą nie tylko przekonałem się o utracie moich wielu prywatnych subtelności, nawyków i językowych bibelotów/skarbów, lecz przy okazji doszedłem także do uogólnień na temat wzajemnej przetłumaczalności tych wspaniałych języków[4].
Nie doczekał się rosyjsko-amerykański (niektórzy nazywają Nabokowa amerykańsko-rosyjskim) pisarz wydania swoich książek w ojczyźnie. Zmarł w 1977 r. Pierwsze wydanie rosyjskie Lolity ukazało się w ojczyźnie pisarza, jak wiemy, w 1989, a w kolejnych latach wydawano już nieomal wszystkie jego dzieła, i to w „rosyjskich nakładach”.
[1] https://mds.marshall.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1106&context=bio_sciences_faculty.
[2] В. Набоков, Постскриптум к руссому изданию, w: В. Набоков, Лолита, Москва 1991, s. 278; „Издавая «Лолиту» по-русски, я преследую одну очень простую цель хочу чтобы чтобы моя лучшая английская книга – или скажем еще скромнее, одна из лучших моих английских книг была правильно переведена на мой радной язык. Это прихоть –библиофила, не более […]. Как переводчик я нетщеславен, равнодушен к поравкам знатоков, и лиш тем горжусь ,что железной рукой сдержал демонов подбивавших на пропуски и дополнния”. Tamże, wydanie z 1999 r., s. 460.
[3] Tamże, wydanie z 1989 r., s. 360. Ze wszystkich tych krajów gdzie publikowano dotychczas Lolitę, w tym liczne tłumaczenia (wymienia je Nabokow – w 1966 r. ponad dwadzieścia), objęta zakazem publikacji była Lolita wówczas m.in. w Hiszpanii, Republice Południowej Afryki i – jak określa je sam autor – w „purytańskich krajach za żelazną kurtyną”). „Ze wszystkich tych przekładów ja odpowiadam, za dokładność i pełność, tylko za francuski, który sprawdziłem jeszcze przed publikacją” (zob. okładka Gallimard w Wycinankach 46). Tamże, wyd. z 1991 r., s. 278.
[4] „Американскому читателю я так страстно твержу о превосходстве моего русского слога над моим слогом английским, что иной славист может и впрямь подумать, что мой перевод «Лолиты» во сто раз лучше оригинала. Меня не только мутит ныне от дребезжания моих ржавых русских струн”. Tamże, s. 376.