Wycinanki (103) Steppenwolf – Homo Homini lupus est

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (103)

Steppenwolf – Homo Homini lupus est



Nierozważni krytycy mojej koncepcji metafory historiograficznej zarzucali mi ahistoryczność. Odpowiem systematycznie na łamach specjalnej publikacji.  Jednak na kanwie tej repliki popadłem w skojarzenia w duchu Wycinanek. Dzielę się więc nimi: Pierwsze z nich.
We współczesnej dyskusji filozoficznej o metaforze jednym z kanonalnych jej przykładów jest antyczny aforyzm homo homini lupus est. Podobnie jak klasycy problematyki tak i ja za nimi biorę go pod uwagę. To wdzięczny przykład z wielu powodów. Jednym z podstawowych to okoliczność, że pozostaje ona metaforą żywą. Mimo swej wielowiekowej wędrówki przez języki i kultury, pozostaje la mètaphore vive. Dowodzą tego nieprzebrane zasoby sieci internetowej. Zarówno powstałe w obszarze kultury wysokiej, jak i popularnej. Jak donosi tradycja, to efekt kreatywności Titusa Rubelliusa Platusa. Fakt, że zasadniczo biorąc jej sens do dzisiaj jest użyteczny to dowód na to, że lieux communs associées/lieux conotations potentiels Richardsa, Blacka, Beardsleya, a więc i reseau d`interactions Paula Ricoeura pozostają aktywne.[1] Interakcje interpretacyjne między semantykami pojęcia „człowiek” i pojęcia „wilk” nadal zapładniają wyobraźnię.  
Dla mnie dowodem na to ciągle pozostaje Hermanna Hesse powieść p. t. Wilk stepowy. Obraz świata i człowieka dostrzeżony jako dzieło literackie najwyższej rangi. Pamiętamy także, że Steppenwolf Hesse to kultowe dzieło ruchu hippisowskiego inspirujące swego czasu młodzieżowe ruchy kontrkulturowe. Dla mnie to uznane dzieło noblisty, to koronny dowód na fundamentalną rolę kulturową idei psychoanalitycznych w XX wielu. Cytuję symptomatyczny fragment:
„Traktat o wilku stepowym. Tylko dla obłąkanych.
Był sobie raz ktoś, imieniem Harry, zwany wilkiem stepowym. Chodził na dwóch nogach, nosił ubranie i był człowiekiem, ale naprawdę był to wilk stepowy. Nabył sporo wiedzy, jakiej mogą nabyć ludzie z dobrą głową, i był wcale mądrym człowiekiem. Nie nauczył się jednak zadowolenia z samego siebie i ze swojego życia. Tego nie potrafił, był człowiekiem niezadowolonym, a pochodziło to prawdopodobnie stąd, że w głębi serca zawsze wiedział (lub zdawało mu się, że wie), iż właściwie nie jest człowiekiem, lecz wilkiem ze stepu. Niechaj się mądrzy ludzie spierają o to, czy rzeczywiście był wilkiem, czy tez kiedyś, może jeszcze przed urodzeniem, za pomocą czarów został przemieniony z wilka w człowieka; a może urodził się jako człowiek obdarzony duszą wilka stepowego i został przez nią owładnięty, lub wiara w to, ze jest właściwie wilkiem, była u niego tylko urojeniem albo chorobą. Na przykład nie jest wykluczone, ze ten człowiek był w dzieciństwie dziki, nieokiełznany i nieporządny, że jego wychowawcy usiłowali zabić w nim bestię i przez to właśnie wytworzyli w nim urojenie i przeświadczenie, iż w rzeczywistości jest właściwie bestią o cienkiej tylko powłoce wychowania i człowieczeństwa. Można by o tym długo i ciekawie rozprawiać, a nawet pisać całe tomy; ale wilkowi stepowemu nic by to nie pomogło, gdyż było mu obojętne, czy tkwił w nim wilk zaklęty czarami, wbity kijami, czy też był on tylko urojeniem jego duszy. Sąd innych o tym, a także jego własne mniemanie nie przedstawiały dla niego żadnej wartości, gdyż nie mogły przecież wypędzić z niego wilka.
Wilk stepowy miał zatem dwie natury, ludzką i wilczą, takie było jego przeznaczenie, i być może to przeznaczenie nie było ani tak szczególne, ani rzadkie. Podobno widywano już wielu ludzi, którzy mieli w sobie coś z psa lub lisa, z ryby lub węża, a jednak fakt ten nie sprawia im specjalnych kłopotów. W tych ludziach żyli właśnie obok siebie człowiek i lis, człowiek i ryba, i żadne nie sprawiało drugiemu przykrości, a nawet jedno drugiemu pomagało, i niejeden człowiek, który daleko zaszedł i któremu zazdroszczono, zawdzięcza swoje szczęście raczej tkwiącemu w nim lisowi lub małpie niż temu, co w nim ludzkie. Wiadomo o tym powszechnie. Z Harrym było jednak inaczej: w nim człowiek i wilk żyli obok siebie i wcale sobie nie pomagali, lecz nieustannie trwała miedzy nimi śmiertelna nienawiść i jeden żył wyłącznie cierpieniem drugiego; a gdy w jednej krwi i jednej duszy żyje dwóch śmiertelnych wrogów, wówczas życie jest niedobre. No cóż każdy ma swój los, a żaden los nie jest lekki.”[2]
To tylko początek Traktatu. Wybrałem uprzednio nawet i inne wyraziste fragmenty, ale dostrzegłem, że wycięte na potrzeby Wycinanek, brzmią jak aforyzmy Hesse`go.  Trudno cytować fragmenty dzieł literackich. Powinno być zakazane cytowanie zwłaszcza dzieł wybitnych. Tu co najmniej trzeba by zacytować i cały Traktat o wilku stepowym a i on tłumaczy się w pełni dopiero poprzez całe dzieło. To Steppenwolf tłumaczy Traktat, jeśli w ogóle tylko taki kontekst tłumaczy dzieło Hesse`go.  To narracja natchniona, seans niepowtarzalnie wypowiedzianej wyobraźni i stanu ducha.


Chcę poprzez ten skromny cytat tu tylko wskazać, że metafora homo homini lupus est pozostaje paradygmatem symbolicznym kultury. Jej bytowanie w świecie naszych myśli zapewniają dawne i dzisiejsze wybitne dzieła. Pojęcie wilka i człowieka spięte w Wilku stepowym oferuje czytelnikowi zasoby myśli, po zapoznaniu się z którymi, już nigdy homo homini lupus est nie cofnie się do wcześniejszego jej rozumienia. Mało tego, nie powrócimy już do przedmetaforycznych semantyk pojęcia człowiek i pojęcia wilk. Niemożliwe stanie się  abstrahowanie od dzieła szwajcarskiego pisarza. Zarówno wyobrażenie człowieka, jak i zwierzęcia (bestii, instynktu…) w nim, staje się odtąd inne. Trwały ślad w kulturze pozostawia literatura, która jest wielka.

[1] Szczegóły w sprawie zob. W. Wrzosek, Historia-kultura-metafora. O myśleniu historycznym, WUWr, Wrocław 2022, s. 36-57 oraz 67-73 i 179-215.

[2] Hermann Hesse, Wilk stepowy. Przekład Gabriela Mycielska, PiW , Warszawa 2005, s. 31-32.