Wycinanki (44)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (44)

Wycinam z referatu Ruggiera Romano wygłoszonego na Pierwszych Braudelowskich Dniach w Meksyku w październiku 1991 r.:

Zawsze utrzymywałem, że Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II (1949) jest jedną z najważniejszych książek wydanych w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. I to w podwójnym znaczeniu: a) co oczywiste w dziedzinie książki historycznej: nie widzę po 1949 ani jednej książki historycznej, którą można by z nią porównać, b) co więcej, autor tej pracy nie tylko był wielkim historykiem. Wychodząc od historii, opierając się na niej, stał się jednym z wielkich intelektualistów naszego stulecia. Wielkim do tego stopnia, że wiele jego idei wpłynęło na inne dziedziny wiedzy. Wielu socjologów, geografów i ekonomistów myśli na sposób braudelowski (czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy). Jestem przekonany, że te idee w dużej mierze mają swój początek właśnie w El Mediterraneo[1]

Tomasz Falkowski, autor solidnej monografii o użyciu zdarzenia i refleksji nad zdarzeniem we francuskiej historiografii, perswaduje:

Już nawet pobieżna znajomość francuskiej tradycji historiograficznej ubiegłego stulecia przekonuje, że zdarzenie historyczne stało się czymś problematycznym, dyskusyjnym, kwestionowalnym. Wystarczy chociażby podstawowa wiedza na temat szkoły Annales, by sobie to uświadomić. Najogólniejsze fakty dają już tutaj do myślenia, na przykład to, że Fernand Braudel – najwybitniejszy przedstawiciel szkoły – neguje wagę zdarzenia w historii, a jednocześnie poświęca zdarzeniom całą trzecią część swego dzieła o Morzu Śródziemnym[2].

Méditerranée można charakteryzować na wiele sposobów, i tak pozostaje ono jedyne w swoim rodzaju. Zawiera niepowtarzalny zbiór cech historiograficznych, historiozoficznych i metodologicznych. Dzieło bowiem jest niepowtarzalne. Dwie części epopei o Morzu Wewnętrznym napisane w stylu Braudelowskiego modernizmu umiarkowanego, a więc nie w duchu historii tradycyjnej i zdarzeniowej, jak część trzecia. We wszystkich zdarzenie odgrywa jednak podobną rolę[3]. Jest, jak twierdzę, egzemplifikacją prezentowanych struktur, procesów i tendencji rozwojowych świata Morza Ciepłego. W tym tej najważniejszej tendencji dziejowej – zejścia świata śródziemnomorskiego ze sceny, straty roli głównej wyznacznika biegu dziejów. W wydaniu pierwszym tym momentem zmierzchu świata Morza był początek wieku XVII (stąd może i zbieżność schyłkowania światowej roli „Morza Wewnętrznego” i daty śmierci Filipa II). A może to schyłek cywilizacyjnej roli świata Morza Śródziemnego (lata 1540–1610) został określony w tytule dzieła epoką panowania Filipa II (powiedzmy 1554–1598). A może Filip II w tytule pozostał jako pamiątka po pierwotnym zamyśle historyka?[4]

Dwie trzecie książki to narracja procesualno-strukturalna, zasadniczo prowadzona poza historią polityczną, dyplomatyczną, narodową czy państwową. Trudno było Braudelowi dotrzymywać kroku tradycyjnej historii politycznej[5]. Braudel mentalnie był już w świecie historii średniego i długiego trwania. Z tego punktu widzenia podmiotami polityki są quasi-personnage, a rzadko jedynie jednostkowe podmioty sprawcze. Zdarzenia ilustrują procesy, tendencje, w tym polityczne.

Notabene w skorowidzu nazwisk dominują, i to w przytłaczającej liczbie, podmioty sprawcze (Handlunseinheit Kosellecka), bohaterowie części trzeciej. Potwierdza się pobieżna obserwacja: w historiografii nie-zdarzeniowej obecność jednostkowych podmiotów sprawczych, nawet jeśli ich działania potwierdzają symptomatycznie zjawiska ponadindywidualne, masowe, seryjne, jest wyraźnie rzadka. Inaczej jednak w zdarzeniowej części dzieła francuskiego historyka. Mimo że i tam prezentowane są procesy polityczne, tendencje i struktury, ilustracja zdarzeniowa jest bardzo częsta.

Dlaczego więc w skorowidzu nazwisk Méditerranée brak imienia Filipa II? Dlatego, że musiałoby ono występować zbyt często? A może dlatego, że Filip II występuje w Braudelowskich dziejach epoki Filipa II zbyt rzadko? A ile to razy de facto Filip II jest skryty pod nazwą „Hiszpania” i odwrotnie? A Madryt to zawsze Madryt czy czasami jednak Filip II lub Hiszpania?[6]


[1] Romano R., 1949: Nacimiento de un gran Libro: El Mediterráneo… De Fernand Braudel, w: Primeras Jornadas Braudelianas, C.A. Aguirre Rojas, R. Romano, B. Echeverría, I. Wallerstein, P. Braudel, M. Aymard, México 1993, s. 35 („He sostenido siempre que El Mediterráneo y el mundo mediterráneo en la época de Filipe II (1949) es uno de los libros más importantes producios en los últimos cinquenta años. Y lo esenundoble sentido: a) Naturalmente, en su codición de libro de historia: yo no veo, después de 1949, un solo libro de historia, que pueda comparársele, b) Pero además, autor de esta obra no ha sido solamente un gran historiador. Partiendo de la historia, fundándose en ella, ha sido también uno de los grandes intelectuales de nuestro siglo. Un gran intelectual, en la medida en que varias de sus ideas han influenciado a otros campos disciplinarios. Es considerable el número de sociólogos, geógrafos, economistatas, quetrabajan de manera braudeliana (incluso a veces, sin serconscientes de ello). Y estoyconvencido de que esas ideas tienen en buena parte su origen, precisamente, en El Mediterráneo…”).

[2] T. Falkowski, Myśl i zdarzenie. Pojęcie zdarzenia historycznego w historiografii francuskiej XX wieku, Kraków 2013. Tam o Braudelu i zdarzeniu zwłaszcza s. 50–53 i 59–62. Wyróżnienie w oryginale.

[3] Tamże, s. 8.

[4] Tu wszystkim kultowa przypowieść o spotkaniu Luciena Febvre’a i Fernanda Braudela na statku płynącym z Brazylii. „Braudel wspominał kiedyś swe pierwsze spotkanie z Lucien Febvre’em, kiedy to Febvre, słysząc, jak brzmi tytuł zgłoszonej rozprawy doktorskiej, zawołał: „Filip II i Morze Śródziemne? A dlaczego nie Morze Śródziemne i Filip II?” B. Geremek, W. Kula, Fernand Braudel i „Morze Śródziemne”, w: F. Braudel, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Gdańsk 1976, t. 1, s. 6. To zdarzenie w ciągu swoich konsekwencji jest jakoby odpowiedzialne za powstanie „un livre qui grandit”, jak recenzował wiele lat później dzieło swego towarzysza rejsu do Europy autor Philippe II et la Franche-Comté. Étude d’histoire politique, religieuse et sociale, Honoré Champion, Paris 1911, 808 s., reedycja Éditions Perrin, Paris 2009, 816 s. (z przedmową Emmanuela Le Roy Ladurie).

[5] „Nawet w tych tradycyjnych dziedzinach trudno byłoby dziś naśladować Leopolda von Ranke”. F. Braudel, Morze Śródziemne…, t. 2, s. 268.

[6] Skorowidz nazw geograficznych i etnicznych w Méditerranée nie obejmuje hasła „Morze Śródziemne”. W skorowidzu rzeczowym trzy razy spotykamy piwo i tylko raz smalec. Natomiast oliwki i pochodne ponad sto razy, wino – 75, winorośl/winnice/winobranie podobnie; z kolei około 200 razy zboże. Czy to nas dziwi? Bynajmniej…


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (43)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (43)

W pracach historycznych Braudela znalazłem wiele argumentów na rzecz tego, aby uznać jego strategię narracyjną raczej za histoire non événementielle niż contre-événementiele[1]. Pisma zebrane w Écrits wskazywały mi onegdaj, że jego postawa badawcza to kontynuacja retoryki antyzdarzeniowej pierwszego pokolenia szkoły Annales. Z kolei formuła historii niezdarzeniowej dopuszcza i usprawiedliwia obecność trzeciej części w słynnym dziele o Morzu Śródziemnym. To niemal 350 stron historii zdarzeniowej (w wydaniu polskim z 1976/1977 to około jednej trzeciej objętości dzieła), pt. Zdarzenia, polityka i ludzie. Autor jeszcze w 1966 r. usprawiedliwiał się we wstępie:

Zastanawiałem się długo, czy opublikować tę trzecią część spod znaku wydarzeń. Należy ona do historii całkowicie tradycyjnej. Leopold von Ranke odnalazłby w niej swoje wskazówki, swój sposób pisania i myślenia. Prawdą jest jednak, iż historia globalna nie może się ograniczać do badania trwałych struktur czy powolnych ewolucji.

[…] Wydarzenia są pyłem: w historii stanowią tylko krótkie błyski. Ledwie powstały, już giną w mroku, a często i w zapomnieniu. A jednak każde [wydarzenie – W.W.] z nich – nawet najkrótsze – niesie świadectwo, oświetla jakiś punkt pejzażu, a czasem głębokie pokłady historii. I to nie tylko historii politycznej, wszystkie bowiem sektory – polityczny, ekonomiczny, społeczny, kulturowy, nawet geograficzny – są zapełnione znakami wydarzeń, owymi rozbłyskującymi światełkami. W poprzednich rozdziałach wiele stron zapełniliśmy tymi dosadnymi świadectwami, bez których często nie udałoby się nam uzyskać jasnego obrazu. Wcale nie jestem nieprzyjacielem wydarzeń[2].

Dwa aspekty istotnej roli zdarzenia/wydarzenia w globalnym ujęciu świata historycznego podkreślał Braudel tak oto:

Ważne jest wydarzenie, które ma konsekwencje, którego wpływ odnajdujemy daleko, które się odbija, jak mawiał Henri Pirenne. W tym sensie, jak powiadał niemiecki historyk R. Busch-Zantner, zdobycie Konstantynopola w 1453 roku nie jest nawet wydarzeniem, a wielkie zwycięstwo chrześcijańskie pod Lepanto (1571) nie ma żadnych konsekwencji; Voltaire sobie z niego żartował. […] Ważne wreszcie jest każde zdarzenie, które miało antecedencje i które ma następstwa, każde zdarzenie należące do łańcucha. Taka historia „serialna” jest jednak również rezultatem pewnego wyboru uczynionego przez historyka bądź narzuconego przez najważniejsze materiały źródłowe[3].

Braudel ma na myśli raczej zdarzenia/wydarzenia innego rodzaju, które zamykają, otwierają, zwiastują epoki, w rodzaju:

Podróż Vasco da Gama naokoło świata w roku 1498 to pierwsze pchnięcie zadane regionowi przez los. Przetrwa on jednak tę próbę. Upadek potwierdzi się dopiero w roku 1620, kiedy Anglicy i Holendrzy opanują odległe od siebie wyloty Morza Śródziemnego i wtargną na jego wody. Oznacza to długotrwałe pęknięcie. Czy ostateczne? Nawet znacznie później, po wiekach egzystencji na uboczu, przebicie kanału sueskiego (1869) […] nie odbuduje w pełni zamożności, a zwłaszcza dominującej pozycji regionu śródziemnomorskiego. Bo nad całym światem panuje wówczas niepodzielnie Anglia. Morze Śródziemne, zagarnięte w XVI wieku przez obcych, nie mogło być zwrócone ludom zamieszkującym jego wybrzeża[4].


[1] E. Beau de Loménie, L’histoire non événementielle, „Hommes et mondes”, styczeń 1955, nr 102, s. 187–202, udostępnione w „Revue des Deux Mondes”, https://www.jstor.org/stable/44206072; J. Rancière, Les mots de l`histoire. Essai de poétique du savoir, Paris 1992, s. 156; P. Ricoeur, Temps et récit, t. 1: L’intrigue et le récit historique, Paris 1983, s. 182–188; M. Bugajewski, Historiografia i czas. Paula Ricoeura teoria poznania historycznego, Poznań 2002. Tamże pogłębiona analiza problemu wydarzenia, quasi-personnage, quasi-intrigue w nowej historiografii, m.in. w ujęciu Ricoeura. Wszechobecność zdarzenia w myśleniu historycznym i historiografii francuskiej można znaleźć w: T. Falkowski, Myśl i zdarzenie. Pojęcie zdarzenia historycznego w historiografii francuskiej XX wieku, Kraków 2013. Tam o Braudelu i zdarzeniu zwłaszcza s. 50–53 i 59–62.

[2] F. Braudel, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Gdańsk 1977, t. 2, s. 267. Ta trzecia część to, proszę wybaczyć śmiałość, popis fenomenalnej erudycji intelektualnej i faktograficznej. Jak przyznawał Paul Ricoeur: „Le véritable manifeste de l’école des Annales devait être le chef-d’œuvre entier de Fernand Braudel, La Méditerranée et le monde méditerranéen à l’épogue de Filippe II”. P. Ricoeur, Temps et recit, t. 1, s. 182.

Trzecia część jest pełna smaków archiwów. Archiwalia Morza, Raguza, a nawet Kraków, Biblioteka Czartoryskich, w czasie krótkiego pobytu w Polsce. Synchroniczne i diachroniczne opisanie dziejów politycznych w polichronostrukturalnym ich biegu. Sojusznikiem mojej interpretacji wydaje się Jacques Rancière, Les mots…, s. 155–158.

Potencjalny historyk powinien oglądać to dzieło przynajmniej dwie, trzy godziny, aby zorientować się, co w nim jest. To lektura na seminarium semestralne, z historiografii, w tym francuskiej, z historii Morza, z metodologii czy teorii historii, z dziejów Hiszpanii, Turcji, Włoch, Francji, Afryki Północnej…

[3] F. Braudel, Morze Śródziemne…, t. 2, s. 268.

[4] F. Braudel, R. Arnaldes, M. Aymard, F. Coarelli, G. Duby, J. Gaudemet, P. Solinas, Morze Śródziemne. Przestrzeń i historia. Ludzie i dziedzictwo, tłum. M. Boduszyńska-Borowikowa, B. Kuchta, A. Szymanowski, Warszawa 1994, s. 48–49.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (42)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (42)

Jak już wiemy (Wycinanki 41), w czasach późnego Gierka[1] studiowałem dzieła Braudela. Ślady mojego ówczesnego czytania Méditerranée pozostały do dzisiaj także na marginesach wydania polskiego z 1976/1977 r. Są one dwojakiego rodzaju: nazwane i nienazwane. Wśród tych pierwszych znajdujemy planowaną problematykę mojej przyszłej monografii o historyku francuskim, te drugie – zagadnienia ujęte w języku Braudela. Te fragmenty to materia do przemyślenia, godna ponownego odczytania, zacytowania… Łatwo zauważyć, że autor zapisków na marginesach Méditerranée, czyli piszący te słowa, potraktował kosztowne egzemplarze jak brudnopis albo konspekt do rozmowy z autorem.

Widać po notatkach, że od początku sławna idea la longue durée, lansowana przez samego Braudela jako kategoria kluczowa, nie zepnie mi jego globalności zaprezentowanej w opasłych dwóch tomach o Morzu. Braudelowska rzeczywistość historyczna, społeczna rucho-przestrzeń (espace-mouvement social) okazała się polichronostrukturalna. Nie rozgrywa się jeno w czasach: długim, średnim i krótkim. Może trójpodział tak charakterystyczny dla francuskiego myślenia (Georges Dumézil, Georges Duby…) wpłynął na strukturę pracy o Morzu. W moim czytaniu Braudela notatki ołówkiem na marginesach wiodły raczej ku teorio-systemowej interpretacji globalności świata, w którym opisywane procesy rozgrywały się wedle ich historycznego czasu trwania. A podział na to, co prawie niezmienne, koniunkturalne i zdarzeniowe, to poziomy zjawisk historycznych, wygodna struktura narracji.

W końcu lat siedemdziesiątych wpadła mi w ręce Civilisation matérielle et capitalisme (XVe–XVIIIe siècles) – profesor Andrzej Feliks Grabski pożyczył mi egzemplarz z dedykacją Braudela będący własnością profesora Andrzeja Wyczańskiego, który gdy się dowiedział, że książkę mam ja, stwierdził: proszę korzystać, panu się bardziej przyda. Civilisation z 1967 r., t. 1, w kolekcji Destins du Monde. Na obwolucie anonsowano wówczas i tom drugi, który, jak wiemy, się nie ukazał[2].

W 1986 r., tuż po doktoracie, napomknąłem szefowi, że pojechałbym chętnie do Arona Guriewicza zapoznać się ze światowej sławy mediewistą, „rezydentem szkoły Annales w Moskwie”, i jego seminarium. Szef odpowiedział: to niech pan pozdrowi profesora i zabierze dla niego Teorię[3].

Już podczas pierwszej wizyty w jego domu podarował mi Aron Guriewicz swoje książki i nadbitki (po francusku, angielsku, włosku i rosyjsku), a także – co szczególnie zaskakuje – pożyczył od razu świeżo wydaną po rosyjsku Civilisation Braudela. Bardzo szacowne edytorsko tomy, choć z czarno-białymi ilustracjami, z pomysłową redakcją przypisów na bocznych marginesach, w twardej oprawie z efektowną obwolutą. Czułem się zaszczycony. Będąc kilka dni później w księgarni Progress w pobliżu metra Park Kultury, kupiłem natychmiast owe dwa tomy Civilisation i pojechałem z kolejną wizytą na ulicę Małomaskowską, aby pożyczone od razu zwrócić[4].

Przypomnijmy, że redagował tłumaczenie i wstęp do wydania rosyjskiego napisał Jurij Afanasjew, legenda pierestrojki, a przy tym także krytyk polityki Gorbaczowa, współtwórca Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego RGGU, autor książki o francuskiej historiografii[5].


[1] Przechodząc całkiem niedawno korytarzem Instytutu Historii, usłyszałem fragment rozmowy studentek ubranych jak na egzamin: coś ty, to nie było za Gierka, to było za Piłsudskiego! Stosuję więc datowanie wedle panowań kolejnych władców.

[2] W 1979 r. ukazała się trzytomowa praca Civilisation matérielle, économie et capitalisme, która konsumuje i zamysł, i treści z tomu z 1967. Serię tę fundował onegdaj Lucien Febvre. On to był autorem pomysłu, aby dzieła o takim zasięgu podjął się Braudel.

[3] Chodzi o drugi tom, jak nazywam, trylogii Jerzego Topolskiego pt. Teoria wiedzy historycznej z 1983 r. Gdy w listopadzie 1986 r. rozpocząłem trzymiesięczny staż w Instytucie Wsieobszczej Istorii Akademii Nauk, profesor Guriewicz w klimacie pierestrojki godnie żegnał się ze statusem niewyjezdnowo, tj. obywatela, któremu nie wydawano zgody na wyjazd za granicę. Prowadził tłumnie nawiedzane seminarium z psychologii historycznej. Ostatnia służbowa podróż zagraniczna profesora to pobyt w Polsce w 1968 r. Profesor Topolski gościł go w Poznaniu, w Warszawie zaś wówczas doc. Bronisław Geremek i prof. Stanisław Piekarczyk, zapraszający jako skandynawista, doc. Henryk Samsonowicz i prof. Aleksander Gieysztor.

[4] Uprzedzony przez miejscowych o warunkach nabycia takich wydawnictw, udałem się do sklepiku przy ambasadzie, kupiłem w ramach danego mi deputatu (w Moskwie szalała wówczas gorbaczowowska „prohibicja” – suhoj zakon) butelkę polskiej wódki i uprosiłem w księgarni Progressu (metro Park Kultury) o sprzedanie mi spod lady Braudela.

[5] Ю.Н. Афанасьев, Историзм против эклектики. Французская историческая школа Анналов в современной буржуазной историографии, Мысль, Москва 1980.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (41)

Tak właśnie wyglądało pierwsze wydanie jednego z najsłynniejszych dzieł historiografii XX w.

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (41)

Jeszcze na studiach wypożyczyłem z biblioteki instytutowej Fernanda Braudela Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, wydanie pierwsze z 1949 r. Byłem zaskoczony, że to arcydzieło historiografii światowej znajdowało się w jej zbiorach. Tom solidnej objętości 1160 stron, w skromnej szacie edytorskiej, papier jak do pakowania paczek. Strony po rozcięciu strzępiły się w charakterystyczny sposób. Czułem się zaszczycony, że będę – jako pierwszy – korzystał z tego egzemplarza. Rozciąłem kilkaset stron, zacząłem czytać.

Wcześniej analizowałem jego Historię i trwanie, tomik zamyślany zarówno przez jego hiszpańskich, jak i polskich admiratorów Witolda Kulę i Bronisława Geremka. Ważne teksty metahistoryczne Braudela wydano jednak najpierw we Francji i w Hiszpanii. Przedruki tekstów w duchu – jak później określałem – historiografii modernistycznej; w stylu drugiego pokolenia szkoły Annales[1]. Studiowałem także teksty o Braudelu i tej szkole.

W wakacje po drugim roku studiów doktoranckich pracowałem w chłodni. Wstawałem przed piątą i jechałem czterdzieści minut tramwajem i autobusem do pracy. Przebierałem się w strój odtajacza, bardzo grube spodnie i kurtkę waciak, czapkę uszankę, grube rękawice. W komorach chłodniczych uwalniałem ściany od lodu w temperaturze około minus 40 stopni. Towarzyszyły mi głęboko zamrożone tusze wołowe, wieprzowe. Gdy pewnego lipcowego dnia, już po zakończeniu pracy w chłodni, znowu o w pół do piątej rano zadzwonił budzik, wykonałem nieprzyjazny gest i spałem dalej. Za miesiąc znojnego trudu otrzymałem wynagrodzenie, które wydałem po połowie na Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, dwa tomy świeżo wówczas wydanego tłumaczenia drugiego wydania klasyka francuskiej historiografii, oraz ledwie tygodniowy – z uprzednio zaplanowanego dwutygodniowego – pobyt z „przyszłą” na Cyrhlicy w Zakopanem.

Méditerranée kupiłem w antykwariacie na Starym Rynku w Poznaniu. Na rogu Świętojańskiej. Natknąłem się na tom Braudela przypadkowo – ktoś oddał do antykwariatu świeżo wydaną książkę; kosztowała wedle skreślenia ołówkiem antykwariusza 880 zł; cena nadrukowana w stopce – jak to onegdaj bywało – t. 1, IX 1976, 190 zł; t. 2, VIII 1977,; 230 zł[2]. W pierwszym tomie zachowała się karteczka, informacja:

Wówczas też zarzuciłem studiowanie pierwszego wydania, miałem tłumaczenie według wydania poprawionego i znacznie rozszerzonego. Było mi łatwiej rekonstruować koncepcję historii globalnej Fernanda Braudela, jak ją wtedy określałem. Tom z 1949 r. oddałem ponad trzydzieści lat później. Biblioteka nie zabiegała wcześniej o jej zwrot. Dzięki temu, jak plotkowano, zająłem trzecie – ale może dopiero trzecie – miejsce w rankingu zapożyczania naszej biblioteki.


[1] Pomysł tomu, jak przyznawał Braudel, należał do jego polskich i hiszpańskich przyjaciół. Idea z roku 1967, która spełniła się wprzódy we Francji i w Hiszpanii (F. Braudel, La historia y las ciencias sociales, Alianza Editorial, Madrid 1968; tenże, Ēcrits sur l`historie, Flammarion, Paris 1969), w Polsce dwa lata później, pt. Historia i trwanie, tłum. B. Geremek, przedm. B. Geremek i W. Kula, Warszawa 1971. Dzieje wydania tego tomu szkiców Braudela przedstawia Geremek w przedmowie do drugiego wydania z 1999 r., s. 9–20. W 1994 r. w Champs-Flammarion ukazały się Ēcrits sur l`histoire – 2, swego rodzaju kontynuacja pierwszych Ēcrits.

[2] F. Braudel, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, t. 1 tłum. T. Mrówczyński, M. Ochab i S. Meller, wstęp B. Geremek i W. Kula, Gdańsk 1976, 683 s.; t. 2 przełożyli tłum. M. Król i M. Kwiecińska, Gdańsk 1977, 765 s., według wydania drugiego Librairie Armand Colin z 1966 r. Rarytasy wydawnicze można było wówczas – tuż po ukazaniu się – dostać po znacznie wyższej cenie – w antykwariacie.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (36)

Paris, rue Fernand Braudel

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (36)

Fernand Braudel, jeden z gigantów XX-wiecznej historiografii, oprócz światowego sukcesu swej twórczości[1] zaznał smaku niepowodzenia[2].

Mimo aktywnych zabiegów koncepcyjnych, organizacyjnych i instytucjonalnych nie udało się mu przeforsować reformy szkolnej edukacji historycznej. Braudel oferował klasie maturalnej zreformowany nowoczesny kurs wiedzy o współczesności, z historią na czele[3]. Reforma nauczania historii w ostatniej klasie szkoły średniej pod postacią prezentacji cywilizacji współczesnych w drugim i trzecim trymestrze natrafiła na kłopoty przy uzgodnieniach w komisji ministerialnej, a później i na opór w praktyce. Jedni uznawali podręcznik za zbyt trudny, stosujący nowe dla uczniów kategorie teoretyczne, inni zrazu proponowali, aby użyć go jako materiał pomocniczy dla nauczycieli[4].

Braudel porażkę reformy podsumował wiele lat później, w październiku 1985 r., w swym ostatnim bodaj publicznym wystąpieniu na kolokwium w Châteauvallon:

Komisja obradowała przez osiem dni. Nie sformułowała żadnej konkluzji. Nie byłem za to odpowiedzialny. Gdybym był odpowiedzialny za program od pierwszej klasy, uczyłbym tradycyjnej historii, historii narracyjnej; opowiadałbym, zatrzymywałbym się, wyjaśniałbym zagadnienia nieco ważniejsze i od czasu do czasu podejmował zagadnienia społeczne, gospodarcze itp., a koncentrowałbym się na l’histoire nouvelle-nouvelle i nouvelle-nouvelle-nouvelle w ostatnich klasach[5]. Uważam za okropne i obrzydliwe przepytywanie dzieci na maturze ze zdarzeń z lat 1945–1985, tj. o to, co dzieje się teraz. Gdybym był egzaminatorem, oblałbym na maturze każdego historyka. Osobiście oblałbym samego siebie. I macie rację, bijąc mi dzisiaj brawo[6].

Protest Braudela dotyczył odpytywania maturzystów na egzaminie z historii z bieżących wydarzeń politycznych. Mogę się domyślać, co Braudel miał na myśli w 1985 r. La nouvelle histoire ma tyle wcieleń, że przypuszczać można, iż chodzi o historię antyzdarzeniową, procesualną, strukturalną, scjentystyczną, modernistyczną, a może i tę, która na jej miejsce, w sprzeciwie wobec modernizmu umiarkowanego Braudela, wchodziła na arenę dziejową. Myślę, że tu w edukacji nie chodziło o historię polityczną, lecz historię cywilizacji światowych, w skrócie mówiąc, mogło chodzić o tę wizję historii dla maturzystów, którą znajdujemy w Gramatyce cywilizacji. Stąd te kolejno po sobie „nowe, nowe historie”.

W Châteauvallon tak Braudel komentował okoliczności reformy sprzed ponad ćwierćwiecza:

Na dziesięć razy dziewięć mnie przegłosowywano. Jako reformator jestem, to prawda, w głębi duszy człowiekiem lewicy. Lecz choć naciskany z prawej i lewej, pozostałem dzięki dobrej wierze człowiekiem ani lewicy, ani prawicy. Kiedy ostatnio lewica doszła do władzy, miała rację, likwidując to i owo, ale nie należało upaństwawiać tego, co upaństwowiono. To właśnie, co widziałem we Włoszech, zweryfikowało moją opinię. Poza tym nie myślę, wychodząc od przesłanek teoretycznych, lecz analizuję konkretne dane[7].

Czy mamy jakieś doświadczenia w korzystaniu z Gramatyki cywilizacji Braudela jako podręcznika akademickiego?[8]


[1] Bibliografia prac Braudela i prac o nim to „nieprzeliczalny” spis. Trudno wyobrazić sobie jakieś świadectwa sukcesu intelektualnego ponad te, które spotkały Fernanda Braudela jeszcze za życia; https: //www.google.com/search?source=univ&tbm=isch&q=Braudel+foto.

[2] M. Aymard, Braudel uczy historii, w: F. Braudel, Gramatyka cywilizacji, tłum. H. Igalson-Tygielska, Warszawa 2006, s. 1–13; https://www.persee.fr/doc/ahess_0395-2649_1958_num_13_1_2713; to sprawozdanie dla rządu ze stanu nauk społecznych, sporządzone przez Braudela na życzenie ministra, jest de facto kapitulacją zespołu projektującego reformę edukacji historycznej w duchu Braudela; zamieszczone pod postacią artykułu w pierwszym tomie „Annales” z 1958 r.

[3] W drugiej połowie lat pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych, a więc między sukcesem Méditerranée (1946–1949) a jego drugim wydaniem w 1966 r., między słynnymi artykułami w „Annales” ESC a pierwszym wydaniem Civilisation, pracował Braudel nad reformą edukacji historycznej.

[4] Maurice Aymard, przedstawiciel ścisłego grona szkoły Annales, tak właśnie relacjonuje recepcję podręcznika lansującego reformę. Istotny zamysł modernizujący nauczanie ostał zawarty w napisanym przez Braudela fragmencie w: S. Baille, F. Braudel, R. Philippe, Le monde actuel. Histoire et civilisations, Paris 1963. Braudel wiele lat później referował swoje stanowisko w sprawie programów nauczania historii w artykule dla „Corriere della Sera”. Artykuł ten zamieszczono Zamiast przedmowy w polskim wydaniu Gramatyki cywilizacji (zob. przyp. 1, s. 23–27). Jeszcze w 1966 r. Gramatyka cywilizacji ukazała się jako podręcznik akademicki w Hiszpanii, we Włoszech zaś w wydaniu kieszonkowym w Einaudi, PBE. W Polsce według wydania Flammarion z 2002 r. – w 2006, jako podręcznik akademicki dotowany przez nasze MEiN, a także przez francuskie MSZ i kilka instytucji francuskich.

[5] Przyczynek do kwestii to tomy pod tym tytułem pod redakcją Jacques’a Le Goffa czy choćby popis klasy intelektualnej, finezji i kultury dyskusji: https://enseignants.lumni.fr/fiche-media/00000001129/la-nouvelle-histoire-presentee-par-jacques-le-goff.html.

[6] „La commission s’est tenue pendant huit jours. Elle n’est pas arrivée à la moindre conclusion. Donc, je ne suis pas responsable. Mais si j’étais responsable, jusqu’à la classe de 1ère, j’eneignerais l’histoire traditionnelle, l’historie-récit: on raconte, on s’arrête, on exlique une chose peu plus importante, et de temps on glisse des remarques de sociologie, économie sociale, etc.; et je concentrerais «l’histoire nouvelle-nouvelle» et «nouvelle-nouvelle-nouvelle» dans les classes de terminale. Parce gue je trouve affreux, abominable, gu’on interrogue au bac les enfants sur la période de 1945 à 1985 comme on le fait aujourd’hui. Je suis sûr gue si j’étais examinateur je collerais n’importe quel historien au bachot. Et si je m’interrogeais moi-même, je me collerais personnellement! Vous avez raison de m’applaudir”. Une leçon d’histoire de Fernand Braudel. Châteauvallon. Journées Fernand Braudel 18, 19 et 20 octobre 1985, Arthaud-Flammarion, Paris 1986, s. 223.

[7] „Dix fois pour une, j’ai été blackboulé. En tant que réformateur, je suis un homme de gauche en profondeur, c’est vrai. Mais j’ai été chahuté par la gauche et par la droite dans la mesure où ma bonne volonté a fait de moi un homme ni de droite, ni de gauche. Quand la gauche est arrivée au pouvoir dernièrement, Elle a eu raison de briser beaucoup de choses, mais pas de nationaliser comme elle l’a fait. C’est ce que j’ai vu en Italie qui a commandé mon jugement. Je ne réfléchis pas sur un plan théorique, mais d’après des données immédiates”. Tamże, s. 218–219.

[8] Opalającej się na Cap-d’Agde Naturist Village dziewczynie zaproponował drinka młodzian na wakacjach. Kiedy dowiedział się, że studiuje historię w Polsce i nie słyszała o Braudelu, po południu nie stawił się już na umówione spotkanie.


Korekta językowa: Beata Bińko




Wycinanki (35)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (35)

W 1985 r., ostatnim roku życia Fernanda Braudela, w kolejnym roku splendorów za życia[1], a także już po śmierci padały słowa uznania, na które w ciągu ostatniego stulecia bodaj nikt inny w świecie francuskim nie zasłużył:

„Le Quotidien de Paris” w nagłówku: „Człowiek, który zmienił bieg historii”. „L’Express” opublikował artykuł Emmanuela le Roy Ladurie: „Największy współczesny historyk był budowniczym imperium”. W „L’Observateur”, słowami André Burguière’a, okrzyknięto „epopeję króla Braudela”. Jean-Pierre Chevènement, ówczesny minister edukacji narodowej: „Fernand Braudel dobrze służył Francji. W naszych czasach przyczynił się do jej znaczenia w świecie bardziej niż ktokolwiek inny”[2].

Na łamach „Le Matin” dzień po śmierci historyka Jacques Le Goff pisał:

Niespodziewana śmierć Fernanda Braudela to jeden z najważniejszych wstrząsów mojego życia zawodowego. […] Był wyjątkowym nauczycielem, który zawsze zachęcał do robienia tego, co chcieliśmy robić, tak jak chcieliśmy. Zagorzały zwolennik niezależności umysłu i konstruktywnego nieposłuszeństwa[3].

Inny wielki historyk, Georges Duby, na łamach „Libération” wyznał:

Napisałem pewnego dnia, że to Patron; gdy tylko zostałem mu przedstawiony, dawał mi to, o co nawet nie śmiałem go poprosić. […] To była naprawdę wspaniałość. Było w nim coś książęcego i dlatego dziś jestem zdruzgotany[4].

Braudel zmarł ledwie ponad miesiąc po poświęconym jego dziełu, z jego udziałem, kolokwium.

„Zapamiętajmy – kończy biografię jego przyjaciel Pierre Daix – jego ostatnie słowa na konferencji w Châteauvallon, jego ostatnie słowa wypowiedziane publicznie: «Je me suis bien amusé. Des gens que j’aime bien m’ont dit: ‘Ne sois pas déraisonnable!’ Croyer-vous que j’aie suivi leur conseil?»”[5].

W czerwcu 1985 r. na podstawie rozprawy „Koncepcja historii globalnej Fernanda Braudela” i przeprowadzonej obrony nadano mi stopień doktora nauk humanistycznych. Uczyłem się od Braudela i badałem jego twórczość poprzednie osiem lat, a i odtąd miałem już go za swego mistrza.

W październiku 1996 r. wiozłem wprost z Paryża dwie solidne biografie, efektowne edycje: jedna to tłumaczenie z włoskiego pracy Giuliany Gemelli, druga zaś to opasły tom Pierre’a Daix, Ta pierwsza nosi tytuł Fernand Braudel, druga – Braudel[6]. Zawczasu sporządziłem z nich kopie dla siebie, a tomy te zawiozłem do Łodzi, w prezencie dla profesora Andrzeja Feliksa Grabskiego, admiratora Braudela i Francuzów, który zaszczycał mnie rozmowami, kibicował w zmaganiach z literaturą, pożyczając dzieła ze swej zasobnej biblioteki.


[1] https://www.google.com/search?source=univ&tbm=isch&q=Braudel+foto.

[2] „Le Quotidien de Paris titra: «L’homme qui avait changé le cours de l’histoire». L’Express publiait un article d’Emmanuel le Roy ladurie: «Le plus grand historien contemporain était un bâtisseur d’empire». L’ Observateur, sous la plume d’André Burguière, salua «l’épopée du roi Braudel». Jean-Pierre Chevènement, à l’époque ministre L’Education national, écrivit: «Fernand Braudel a bien servi la France. Il a contribué plus que tout autre peut-être à son rayonnement à notre époque»”. P. Daix, Braudel, Paris 1995, s. 539; Pierre Daix lub redaktor książki myli „Le Observateur” z „Le Nouvel Observateur” (ten artykuł to nr 2 z 6 XII 1985, znakomitego tygodnika; dzisiaj L’OBs).

[3] „La mort inattendue de Fernand Braudel est un des chocs les plus importants de ma vie professionnelle. […] C’était un maître excepionelle qui vous a toujours encouragés à faire ce gue nous avions envie de faire, de la manière dont nous le souhaitions. Un partisan farouche de l’indèpendence d’esprit et de la désobéissance constructive”. Tamże.

[4] J’ai écrit un jour que c’était le patron; dès que je lui ai été prèsenté, il n’a cessé de m’apporter ce que je n’osais pas lui demander. […] C’était vraiment la magnificence. Il avait guelgue chose de princier en lui et c’est pourquoi ce soir, je suis boulversé”. Tamże.

[5] Tamże, s. 551; Daix pomija kontekst ostatniego zdania, tj. poprzedzające je pytanie Alberta Du Roy i fragment odpowiedzi Braudela. Według tomu pokonferencyjnego na pytanie Alberta Du Roy „quel est votre sentiment au bout de ses trois jours? Braudel odpowiedział: „Je me suis bien amusé. Des gens que j’aime bien m’ont dit: «Ne sois pas déraisonnable, comme d’habitude [podkr. moje – W.W.]». Croyer-vous que j’aie suivi leur conseil? [jakie są Pańskie wrażenia/odczucia na koniec tych trzech dni? Braudel odpowiedział: Dobrze się bawiłem. Ludzie, których lubię, dobrze mi radzili: nie bądź nierozsądny, jak zwykle. Czy myślicie, że kierowałem się ich radą?]”. Une leçon…, s. 224. „W biografii Daix-a opuszczono zwrot comme d’habitude

[6] G. Gemelli, Fernand Braudel, tłum. z jęz. włoskiego B. Pasquet i B. Propetto Marzi, Paris 1995 (wyd. oryg.: Fernand Braudel e l’Europa universale, Venezia 1990).


Korekta językowa: Beata Bińko