Wycinanki (134) Intencjonalność przez duże „I”

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (134)

Intencjonalność przez duże „I”



Jak to się często zdarza, Margolis udanie perswaduje swoje koncepcje:

Ujmę to wszystko jednym słowem, mówiąc, że dzieła sztuki posiadają, a „zwykłe realne rzeczy” nie posiadają właściwości Intencjonalnych: wszystkich reprezentacjonalnych, semiotycznych, symbolicznych, ekspresyjnych, stylistycznych, historycznych, sygnifikatywnych właściwości. Jeżeli przyznamy tyle, to oczywiście zobaczymy, że dzieła sztuki nie mogą być numerycznie tożsame ze „zwykłymi rzeczami realnymi”. Chcę zasugerować, że nie da się uniknąć trudności nie do przezwyciężenia, jeżeli zaprzeczymy, że w rzeczywistości słyszymy mowę, a nie jedynie dźwięk, do którego w jakiś sposób przypisujemy znaczenia. Jeżeli zgodzimy się z tym, to musimy również przyznać, że widzimy obrazy, a nie jedynie maźnięcia farby na płótnie.[1]

Pozwólmy przygwoździć się Margolisowi argumentami trudnymi do odparcia:

Nie widzę, jak w tym przypadku percepcja obrazu różni się w sposób istotny od rozumienia języka. Jeżeli przyznamy w tym samym duchu, że Szekspir pisał w tym samym języku, w którym ja mówię — tyle że we wcześniejszym wcieleniu angielskiego — i że moje zasoby lingwistyczne i Szekspira różnią się, ponieważ jesteśmy wytworami innych historii, to dostrzeżemy radykalną zagadkę możliwości rozumienia malarstwa różnych okresów. To, co widzimy w obrazach przeszłych historii, musi być zmieniającą się funkcją obecnie zmieniającej się historii.[2]

Tu, między innymi rodzi się pytanie: jakie to konteksty znaczeniowe uruchamiane w czasach premiery utworów i jej kolejnych aktów bycia w kulturze są dla nas nie do odczytania, bo nie ma dla nas świata, który je aktualizował. Pytanie też, jakie to dzisiejsze pytania powstają wokół współczesnych inscenizacji Szekspira. Inscenizacji teatralnych, adaptacji filmowych, kolejnych tłumaczeń dramatu w językach: francuskim, japońskim, polskim, rosyjskim… Polskim w czasach Bogusławskiego i czasach Barańczaka.


*

Przybliżmy ideę Intencjonalności Margolisa za pomocą słowniczka kluczowych twierdzeń z appendixu Historied Thought.

(7.23) Byty kulturowe są (dzięki odniesieniom) historiami albo mają swoje historie (przez orzekanie).

(8.39) Intencjonalne = kulturowe = horyzontalne = ukontekstuowane = skonstruowane.

Kiedy fenomeny kulturowe próbujemy rozumieć, tłumaczyć, interpretować, to okazują się w tych ujęciach zamiarami, celami intencjami ich twórców. Bez tych intencji nie jesteśmy w stanie przypisać im żadnego ważnego dla nas sensu.

(9.15) Osoby ani jaźnie nie mają naturalnej natury.

Osoby, jako byty ludzkie są nie do pomyślenia inaczej jak tylko jako byty świadome, obdarzone jaźnią. I te wymiary ich egzystencji są nieredukowalne do jakichkolwiek fenomenów postrzeganych przez przyrodoznawstwo lub takoż zorientowane nauki społeczne.

(9.23) Cały wszechświat jest/może być interpretowany, narratywizowany, historyzowany, konstruowany; jednym słowem: Intencjonalny.

W tej tezie masz poszukać bliskoznaczności tych wszystkich pojęć w kontekście ich bliskości zwłaszcza do kluczowej dla Margolisa Intencjonalności.

(9.25) Intencjonalność = interpretowalność.

Margolis twierdzi — jak dla mnie — że Intencjonalność nie da się dekodować bez interpretacji. To interpretowanie ją zakłada, ujawnia i rozwija.

(9.37) Wszystkie byty i zjawiska kulturowe (entities), i tylko one ze swej istoty posiadają Intencjonalność.

(9.56) Własności kulturowe (tzn. Intencjonalne) są własnościami wcielonymi.

To my, czerpiąc z zasobów myślowych kultury, wcielamy w nie stosowne sensy. Można i tak; własności kulturowe mają za swe nośniki materialne czy fizykalne, organiczne/biologiczne wcielenia (wcielenie/ciało). Nie należy jednak własności kulturowych (Intencjonalnych) redukować interpretacyjnie do tzw. naturalnych.

(9.58) Wszystkie nauki są naukami świata ludzkiego.

Zarówno natura, jak i kultura postrzegane i pojmowane są na sposób ludzki, tj. historyczny.

(9.62) Rzeczywista Intencjonalność wyklucza transcendentalizm.

Nie powinno się własności kulturowych odnosić do uniwersaliów metafizycznych, lecz jedynie do „kulturowej intencjonalności”.

(10.34) Nie jest możliwa naturalizacja ani osób, ani jaźni.[3]

Nie da się przeprowadzić redukcji kultury do natury. Nawet i tej, która i tak jest ujmowana kulturowo.

(10.36) Wiedza jest stanem Intencjonalnym.[4]

Wiedza jest zmiennym historycznie kapitałem interpretacyjnym.
Jak się przekonałem, prace Margolisa z lat dziewięćdziesiątych XX w., te zarówno z ich początku, jak i z końca, skupione są wokół decyzji o Intencjonalnym — kulturowym statusie fenomenów historycznych. Jednocześnie, o historycznym statusie fenomenów kulturowych.[5]


[1] J. Margolis, Czym w gruncie rzeczy, jest dzieło sztuki? Wykłady z filozofii sztuki, red. K. Wilkoszewska, tłum. W. Chojna, K. Guczalski, M. Jakubczak, K. Wilkoszewska, Kraków 2004, s. 49: „I collect all this in a word, by affirming that artworks possess, where ‘mere real things’ do not, Intentional properties: all representational, semiotic, expressive, stylistic, historical, significative properties. If that is granted, then of course artworks cannot be numerically identical with ‘mere real things’. I put it to you cannot escape impossible difficulties if you deny that we actually hear speech, not merely sound, to which, somehow, we impute meanings. If you grant that, then I think you must also grant that we see paintings, not merely daubs of paint on a canvas” (idem, What, After All, Is a Work of Art? Lectures in the Philosophy of Art, Pennsylvania State University 1999, s. 34-35).

[2] Idem, Czym w gruncie rzeczy…, s. 50: „I can’t see how, in this regard, the perception of a painting relevantly differs from your understanding language. If you concede, in the same spirit, that Shakespeare wrote in the same language I am speaking—but in an earlier incarnation English—and that Shakespeare’s and my linguistic resources differ as a result of being able to understand the paintings of different periods. What we perceive in the paintings of the past histories must be a changing function of our present changing history (idem, What, After All…, s. 35). Wyróżnienie moje — W.W. Popularna opinia, ale w tym wydaniu ma specyficzny powab.

[3] Zob. 9.56 i komentarz.

[4] Wszystkie numerowane tezy pochodzą z idem, Historied Thought, Constructed World: A Conceptual Primer for the Turn of the Millennium, Berkeley–Los Angeles–Oxford 1995, s. 300 i nn.: „(7.23) Cultural entities are (referentially), or have (predicatively), histories; (8.39) The Intentional = the cultural = the horizontal = the contexted = the constructed; (9.15) Persons or selves are not natural-kind entities; (9.23) The entire universe is interpreted, textual, historicized, constructed: in a word, Intentional; (9.25) Intentionality = interpretability; (9.37) All and only cultural entities and phenomena intrinsically possess Intentionality; (9.56) Cultural (or Intentional) attributes are incarnate attributes; (9.58) All the sciences are sciences of the human world; (9.62) Real Intentionality precludes transcendentalism; (10.34) Persons or selves cannot be naturalized; (10.36) Knowledge is an Intentional state. Tłumaczenia z pomocą Andrzeja Pietkiewicza, na moją odpowiedzialność.

[5] Porównując działanie Intencjonalne Margolisa z działaniem intencjonalnym w rozumieniu społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury, tak oto komentuje Jerzy Kmita: „Warto zauważyć, że Joseph Margolis odróżnia intencjonalne w naszym rozumieniu od działania Intencjonalnego. To pierwsze rozumie dokładnie tak, jak w szkicach niniejszych rozumiem działanie indywidualne nastawione na interpretację lub wszelki inny rezultat z perspektywy jednak wyłącznie indywidualnej. Natomiast Intencjonalne działanie Margolisa zmierza zawsze do określonego typu rezultatu z perspektywy wiedzy zawartej w dyrektywach i normach kultury jednoczącej daną społeczność […]” (J. Kmita, Konieczne serio ironisty. O przekształceniu się problemów filozoficznych w kulturoznawcze, Poznań 2007, s. 59, przyp. 8).




Wycinanki (128) Thinking is a history, thinking is history

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (128)

Thinking is a history, thinking is history



Zmierzam do uprzystępnienia tytułowej, zagadkowej formuły Josepha Margolisa. To temat na dłuższą opowieść, która posłuży do zrozumienia, czy radykalny historycyzm amerykańskiego teoretyka nie dołączy przypadkiem do mojego unizmu metodologicznego.[1] Gdy czytam Margolisa, znajduję filozoficzne wsparcie i dodatkowe konteksty dla mojego myślenia.
Twórczość amerykańskiego filozofa sztuki to materiał na seminarium dyplomowe (cztery semestry) dla przyszłego historyka i historyka sztuki, kulturoznawcy, antropologa kultury, filozofa, filozofa kultury i na doktorat dla nich wszystkich. Margolis nawiązuje w swoich analizach do fundamentalnych problemów filozofii humanistyki i ku nim kieruje czytelnika.
Wycinam credo amerykańskiego filozofa z Historied Thought… (monografii „Historyczne myślenie, świat skonstruowany: elementarz konceptualny dla przełomu tysiącleci”) i uzupełniam fragmentami z Czym, w gruncie rzeczy jest dzieło sztuki.[2]
Najpierw podstawowy postulat Margolisa (swego rodzaju zagwozdka translatorska):

Moja myśl przewodnia to radykalna myśl przewodnia naszych czasów: myślenie jest (jakąś) historią, myślenie jest historią. Po raz pierwszy pojawia się ona u filozofów postkantowskich zwłaszcza u Hegla i Marksa oraz Nietzschego. Najpierw pojawiała się w tak kontrowersyjnych postaciach, że jej powszechne przyjęcie opóźniło się co najmniej o sto pięćdziesiąt lat. Jest owocem namysłu nad doniosłością rewolucji francuskiej. Można by sądzić, że jej znaczenie dla naszego myślenia przestało być marginalne. Wtargnęła ona także do teorii nauk przyrodniczych i formalnych, np. pojawiła się w książce T.S. Kuhna Struktura rewolucji naukowych i w refleksji nad znaczeniem paradoksów mechaniki klasycznej, które przybliżyły nam dylematy fizyki kwantowej. Jeśli będziemy obstawać przy odpowiedzialności filozofii za „dowody” wynikające z pozostałych badań, wówczas wizja ponadczasowo adekwatnego, pozbawionego wyjątków, ogólnie zrozumiałego i przyjaznego formalnie schematu pojęciowego jak u Fregego (wciąż traktując go jako wzór) jest już „niemożliwa”. Oto dlaczego Nietzsche dostał swoją drugą szansę.[3]

Zanim jednak wyłuskamy pożytki dla wspólnego z Margolisem myślenia, musimy zebrać materiał. Komentujmy tytułową formułę: Thinking is a history, thinking is history:

   

Jeśli, jak chcemy, wszystko, co ludzkie, jest z natury historią, to i myślenie jest jej fragmentem, jest jakąś historią. Nadto myślenie to historia. Będziemy się przybliżać do tych po części hermetycznych myśli. Margolis, jak dla mnie, zasługuje na epitet Innodius.[4]

[1] O tyle mojego, ile po latach odświeżam pamięć kontynuatorów społeczno-regulacyjnej koncepcji kultury o unizmie metodologicznym. Stanowisku, które godzi opozycję naturalizmu metodologicznego z antynaturalizmem. Opowiada się za unizmem pod sztandarem antynaturalizmu, swego rodzaju kulturalizmem czy historycyzmem. Przypis ten to sygnał dla „metodologów sekciarzy”. Wytłumaczę się z tego przy okazji.

[2] J. Margolis, Historied Thought…; idem, What, After All, Is a Work of Art? Lectures in the Philosophy of Art, Pennsylvania State University 1999; idem, Czym, w gruncie rzeczy, jest dzieło sztuki? Wykłady z filozofii sztuki, red. K. Wilkoszewska, tłum. W. Chojna, K. Guczalski, M. Jakubczak, K. Wilkoszewska, Kraków 2004; https://en.wikipedia.org/wiki/Joseph_Margolis.

[3] Idem, Historied Thought…, s. 6 „My own theme is the radical theme of our time: viz., thinking is a history, thinking is history. It appears for the first time among the post-Kantian philosophers, most memorably in Hegel and Marx—and Nietzsche—but it appeared at first in such controversial forms that its general acceptance has been postponed for at least a hundred and fifty years. It’s the fruit of reflecting on the import of the French Revolution, one may suppose, but it is no longer marginal to our systematic thought. It has now invaded the theory of the natural and formal sciences: for instance, in T.S. Kuhn’s The Structure of Scientific Revolutions and in reflections on the meaning of the paradoxes of classical mechanics that have brought us to the impasses of quantum physics. In any event, if we insist on philosophy’s responsibility to the ‘evidence’ of other inquiries, then the vision of a timelessly adequate, exceptionless, universally comprehensive, formally congenial conceptual scheme of Frege’s sort (treating that as a specimen) has become ‘impossible.’ That’s why Nietzsche has had his second inning”.

Dziękując Andrzejowi Pietkiewiczowi za pomoc w tłumaczeniach — z racji na moje drastyczne w nie interwencje — biorę odpowiedzialność na siebie za tłumaczenia formuł Margolisa. Czy zbliżam jego matrycę kategorialną do mojej? Podobnie konfrontuję tłumaczenie na polski What, After All… z oryginałem.

[4] „[…] łacina Ennodiusza jest miejscami tak skomplikowana, że Arnulf biskup Lisieux właśnie z tego powodu nadał mu w roku 1160 przezwisko «Innodius» («poskręcany»), które przylgnęło do niego na wieki” (B. Mulligan, The Poetry of Ennodius: translated with an introduction and notes, New York 2022, s. 9); cyt. za: R. Kasperski, „«Bitwa zrytualizowana» albo dlaczego niewolnicy Herulów walczyli bez tarcz? Pewien wojenny rytuał na tle analizy porównawczej”, maszynopis udostępniony mi przez autora.