Wycinanki (126) Nesnesitelná czy Unbearable/ l`insoutenable /L`insostenibile

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (126)

Nesnesitelná czy Unbearable/ l`insoutenable /L`insostenibile



Gorsząco rzadko w felietonach tych wspominam o innych książkach Kundery. Nieco więcej o  głośnej powieści:  Nesnesitelná lehkost byti.
Znajdujemy w niej fragment spotkania jakie doktor Tomasz odbywa z klientem, jak się okazuje redaktorem gazety, który chcąc doprowadzić do spotkania, pozoruje, że reflektuje na jego usługi mycia okien[1]:

„Teraz dopiero Tomasz rozejrzał się po mieszkaniu. Na ścianach wisiały interesujące obrazy, dużo fotogramów i plakatów. Rysunek, który mu redaktor pokazał, ukazał się w 1969 roku w jednym z ostatnich numerów tygodnika, zanim Rosjanie go zlikwidowali. Była to imitacja słynnego plakatu z czasów rosyjskiej wojny domowej z 1917 roku, który wzywał do wstąpienia do Armii Czerwonej: żołnierz z czerwoną gwiazdą na czapce i z niezwykle surowym spojrzeniem patrzy wam w oczy i wyciąga do was rękę z wymierzonym palcem wskazującym. Oryginalny rosyjski tekst brzmiał: „Obywatelu, czy wstąpiłeś już do Armii Czerwonej?” Ten tekst został zastąpiony czeskim tekstem: Obywatelu, ty również dwa tysiące słów?”

Był to świetny żart. „Dwa tysiące słów” to był pierwszy słynny manifest z wiosny 1968 roku, w którym wzywano do radykalnej demokratyzacji reżimu komunistycznego. Podpisało go wielu intelektualistów, a zwyczajni ludzie przychodzili później również, aby podpisać manifest, tak ze podpisów było takie mnóstwo, że nikt nie był w stanie ich policzyć. Kiedy Armia Czerwona wtargnęła do Czech i rozpoczęły się czystki, jednym z pytań zadawanych obywatelom było: „Ty również podpisałeś dwa tysiące słów?” Kto się przyznał, że podpisał, tego bez gadania wyrzucano z pracy. – Wspaniały rysunek.  Pamiętam go dobrze – powiedział Tomasz.

Redaktor uśmiechnął się.

– Miejmy nadzieję, że ten czerwonoarmiejec nie podsłuchuje, o czym rozmawiamy.

Potem dodał poważnie:

– Żeby wszystko miedzy nami było jasne, panie doktorze. To nie jest moje mieszkanie. Jest to mieszkanie mego przyjaciela. Nie ma wiec pewności, że policja nas tu podsłuchuje. Jest to tylko prawdopodobne. Gdybym zaprosił pana do siebie, byłoby to pewne.

Po czym ciągnął  znów lżejszym tonem:

– Ale ja wychodzę z założenia,  że nie mamy przed nikim nic do ukrycia. Zresztą, niech pan sobie wyobrazi, jakie to będzie kiedyś udogodnienie dla historyków! Znajdą w archiwach policyjnych nagrane życie wszystkich czeskich intelektualistów!  Wie pan, jaki to trud dla historyków literatury wyobrazić sobie in concreto seksualne życie takiego Woltera, Balzaka czy Tołstoja? Jeśli chodzi o czeskich pisarzy, nie będą istniały żadne wątpliwości. Wszystko jest nagrane. Każde westchnienie.

Odwrócił się do potencjalnych mikrofonów w ścianie i powiedział głośno:

– Panowie, jak zawsze w podobnych okazjach pragnę dodać wam ducha w waszej pracy i podziękować wam w imieniu swoim i przyszłych historyków.

Wszyscy trzej śmiali się przez chwilę, a potem redaktor rozgadał się…”[2]

Christian Salmon w rozdziale II L`art du Roman rozmawiając z Kunderą zapytał:

„ Pańską koncepcję można by zatem nazwać następująco: powieść to poetycka medytacja nad egzystencją. Jednak nie zawsze rozumiano pana powieści w taki sposób. Jest w nich mowa o wielu wydarzeniach politycznych, które wzbudziły interpretację socjologiczną, historyczną czy ideologiczną. Jak godzi pan zainteresowanie historią społeczną z przekonaniem, że powieść bada przede wszystkim tajemnicę egzystencji?

M.K.: Heidegger określa egzystencję arcyznaną formułą: in-der-Welt-sein, bycie w świecie. Człowiek nie pozostaje w tym samym stosunku do świata co podmiot do przedmiotu, oko do obrazu, czy nawet aktor do scenicznej dekoracji. Człowiek i świat są powiązani niczym ślimak i jego muszla: świat stanowi część człowieka, jest jego wymiarem; w miarę jak zmienia się świat, zmienia się również egzystencja (in-der-Welt-sein).  Począwszy od Balzaka, „Welt” naszego bycia ma charakter historyczny i życie powieściowych postaci toczy się w przestrzeni oznakowanej datami. Powieść już nigdy nie pozbędzie się spadku po Balzaku. Nie uniknął go nawet Gombrowicz, który wymyśla przecież najbardziej fantastyczne, nieprawdopodobne historie, gwałci wszelkie reguły wiarogodności. Powieści jego rozgrywają się w pełni określonym, historycznym czasie. Nie należy wszakże mylić dwóch rzeczy: powieści badającej historyczny wymiar ludzkiej egzystencji i powieści będącej ilustracją historycznej sytuacji, opisem społeczeństwa w danej chwili, historiografią w formie powieści.”[3]

Pamiętamy: „Postępuję z Historią niczym scenograf, który przygotowuje abstrakcyjną dekorację przy użyciu kilku przedmiotów niezbędnych do akcji.”[4]
Zwróćmy uwagę: Tomasz idzie wykonać zlecenie na mycie okna. Gdy opiewa ono właśnie na niego, to jedyną jego troską, akurat w tym stanie ducha jest nie spotkać kobiety. Spotyka go niespodzianka, swego rodzaju zasadzka życia i historii, która toczy się wokół. Mieszkanie zmienia swój dramaturgiczny sens. Konkretne mieszkanie i w nim spotkani ludzie stają się obecnością historii. Kundera ma rację. On nie opowiada o zdarzeniach historycznych jako takich. Ukazuje obecność ich w życiu swych bohaterów. Zacytowany fragment ukazuje, jak historia staje się scenografią/scenerią codziennych zajęć doktora Tomasza.
Przy okazji – i nie do końca żartem – Kundera podrzuca historykom pomysł na wykorzystanie źródeł z archiwów służb specjalnych. W tym – jak rozumiem – zwłaszcza audio i video „podsłuchów”. Mogłyby posłużyć, sądzi  do rekonstrukcji życia codziennego, w tym i intymnego podsłuchiwanych. W szczególności – co dyskusyjne – nieanonimowych reprezentantów elity intelektualnej. Przy okazji pisarz ubolewa, że nie mamy danych o życiu intymnym wielu pisarzy, np. Woltera, Balzaka, Tołstoja… Dzisiaj historycy mają lepiej, mogliby te materiały „z podsłuchów i podglądów” wykorzystać, zdaje się sądzić pisarz. Problem ten wydaje się być dyskusyjny. Ufajmy, że etyka zawodowa historyków poradziłaby sobie i w takiej sytuacji.


[1] Okoliczności spotkania są względnie niezależne od tego, o co mi chodzi, gdy wybieram ten fragment. Chcę tu konfrontować deklaracje pisarza z jego powieścią w kwestii historia w dziele literackim. Właściwym kontekstem dla tego fragmentu jest tu – co najmniej – cała narracja powieściowa. A przecież i kompetencja kulturowa czytelnika. Polecam ostatnio, Śmieszne miłości.

[2] Milan Kundera, Nieznośna lekkość bytu, tłum. A. Holland, Warszawa 1996, s. 158-159; tak, to tłumaczenie reżyserki i wielbicielki kultury czeskiej Agnieszki Holland.

[3] Milan Kundera, Sztuka powieści…, s. 45-46.

[4] Tamże, s. 47.




Wycinanki (125) Jak Kundera traktuje historię?

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (125)

Jak Kundera traktuje historię?



Uznałem, że czytelnik Wycinanek winien poznać finał tego tragicznego w życiu Ludwika Jahna żartu. Oto dwa kluczowe dla tego przełomowego dla jego życia momenty:

„Tak, bez przerwy utwierdzałem się w przekonaniu, że cała ta afera jest śmieszna, ale jednocześnie ( i to właśnie dzisiaj, z dystansu wielu lat wydaje mi się najprzykrzejsze i najbardziej znamienne) zaczynałem widzieć owe trzy zdania na kartce pocztowej oczyma tych, którzy prowadzili przeciw mnie śledztwo: zacząłem się bać tych trzech zdań, zląkłem się, że pod płaszczykiem żartu zdradzają jakiś bardzo poważny mój rys, a mianowicie to, ze nigdy nie byłem proletariackim rewolucjonistą,  ale ze na podstawie s a m e j  t y l k o  (!) decyzji „przystałem do rewolucjonistów” (uważaliśmy bowiem, że rewolucyjność proletariacka to, że tak powiem, nie sprawa wyboru, ale rzecz wrodzona: albo ktoś jest rewolucjonistą i potem zrasta się z ruchem w jedno ciało, myśli jego mózgiem i czuje jego sercem, albo tez nim nie jest i wtedy pozostaje mu tylko, aby  c h c i a ł  nim być; ale wtedy tez bezustannie ponosi winę za to, że nim nie jest: winę za swą niezależność, inność, odrębność).

Kiedy dziś przypominam sobie mój ówczesny stan nasuwa mi się analogia do ogromnej siły chrześcijaństwa, które sugeruje wierzącemu jego wrodzoną i nieustająca grzeszność; i ja stałem (wszyscyśmy zresztą tak stali) wobec rewolucji i jej partii z wiecznie pochyloną głową, tak że powoli zaczynałem godzić się z tym, iż moje słowa, chociaż pomyślane jako żart, są mimo to przestępstwem, i zacząłem przeprowadzać w myślach samokrytyczne dochodzenie: mówiłem sobie, że te słowa nie przyszły mi do głowy ot tak tylko, przez przypadek, że przecież już dawniej towarzysze wytykali mi (i słusznie) „pozostałości indywidualizmu”  i „intelektualizmu” (…) Zemanek wygłosił wstępny referat (sugestywny, błyskotliwy, niezapomniany) i w imieniu egzekutywy postawił wniosek o usuniecie mnie z partii. Dyskusja po moim samokrytycznym wystawieni rozwinęła się w sposób dla mnie niekorzystny; nikt nie stanął w mojej obronie i w końcu wszyscy (było tam chyba ze sto osób, a wśród nich moi profesorowie i moi najbliżsi koledzy), tak, wszyscy co do jednego, podnieśli ręce, aby uchwalić wniosek nie tylko o usuniecie mnie z partii, ale (tego się w ogóle nie spodziewałem) również o konieczności wydalenia mnie ze studiów.”[1]

W drugiej części  l`art du roman p.t Rozmowa o sztuce powieści,  Kundera odpowiada na pytania Christiana Salmona:

Ch.S. : Lecz cóż tak szczególnego może powiedzieć powieść na temat Historii? Inaczej: w jaki sposób pan traktuje Historię?

M.K. : Oto kilka moich zasad. Po pierwsze: traktuję jak najbardziej oszczędnie wszystkie historyczne okoliczności. Postępuję z Historią niczym scenograf, który przygotowuje abstrakcyjną dekoracje przy użyciu kilku przedmiotów niezbędnych do akcji.

Zasada druga: spośród okoliczności historycznych wybieram te tylko, które wytwarzają dla moich bohaterów znacząca sytuacje egzystencjalną. Przykład: w Żarcie Ludwik jest świadkiem, jak wszyscy jego przyjaciele oraz koledzy unoszą rękę i głosują bez słowa protestu za wyrzuceniem go z uniwersytetu, burząc w ten sposób jego życie. Jest rzeczą pewną, że z równą łatwością głosowaliby, gdyby zaszła taka potrzeba, za powieszeniem go. Stąd jego definicja człowieka: jest to istota zdolna w każdych warunkach wysłać swego bliźniego na śmierć. Podstawowe doświadczenie antropologiczne Ludwika ma zatem korzenie historyczne, lecz opis Historii jako takiej (roli Partii, politycznych korzeni terroru, organizacji instytucji społecznych itd.) nie interesuje mnie i w powieści go pan nie znajdzie. Zasada trzecia: historiografia opisuje historię społeczeństwa, a nie człowieka. Z tego powodu zapomina ona często o historycznych wydarzeniach, o których ja w moich powieściach mówię. Przykład: terror wobec ludności (po rosyjskiej inwazji na Czechosłowację w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym) poprzedzono oficjalne zorganizowanymi masakrami psów. Dla historyka, dla politologa to epizod całkowicie zapomniany i bez znaczenia, lecz ileż w nim najwyższej antropologicznej treści! Wspominając o tym szczególnym epizodzie, nakreśliłem historyczny Walca pożegnalnego. Inny przykład:: w powieści Życie jest gdzie indziej, w jej decydującej chwili, Historia ujawnia się pod postacią nieeleganckich, brzydkich gaci; innych wówczas nie było. Stojąc wobec najwspanialszej erotycznej okazji życia, Jaromil. Z obawy, że wyda się w takich gatkach śmieszny, nie ośmiela się rozebrać i bierze nogi za pas. Brak elegancji! To przecież okoliczność historyczna; zapomniano o niej, jakąż jednak wagę miała dla tego, kto musiał żyć w ustroju komunistycznym.

Najdalej sięga jednak zasada czwarta: chodzi nie tylko o to, że okoliczność historyczna ma wytworzyć nową sytuację egzystencjalną dla powieściowego bohatera, lecz także o to, by Historia sama w sobie została zrozumiana i przemyślana jako sytuacja egzystencjalna. Przykład: w Nieznośnej lekkości bytu do Pragi wraca (po tym, jak został przez armie rosyjską zatrzymany, porwany, uwięziony, szantażowany, zmuszony do negocjacji z Breżniewem) Aleksander Dubczek. Przemawia przez radio, lecz mówić nie może, próbuje złapać oddech, w środku zdania czyni długie, straszliwe przerwy. Ten historyczny epizod całkowicie zresztą zapomniany, gdyż w dwie godziny później zmuszono techników z radia do usunięcia z przemówienia kłopotliwych przerw) w moim odczuciu objawia słabość. Słabość jako bardzo ogólną kategorie egzystencji: „wobec siły wyższej jest się zawsze słabym, choćby miało się atletyczne ciało Dubczeka”[2]

Wytnijmy jeszcze kawałek: będziemy mieli wszystkie cztery zasady ustalające zasady obecności Historii w powieściach Kundery:

„Teresa (jedna z głównych bohaterek Nieznośnej lekkości bytu [3]), nie może znieść widoku tej słabości, która napawa ją wstrętem i poniża; woli więc wyemigrować. Lecz wobec niewierności Tomasza jest ona niczym Dubczek przy Breżniewie: bezbronna i słaba. I wie pan już, czym jest zawrót: to upojenie własną słabością, to nieprzezwyciężone pragnienie upadku.  Teresa rozumie nagle, że „przynależy do słabych, do obozu słabych, do kraju słabych i powinna dochować im wierności, właśnie dlatego, że są słabi i z trudem łapią oddech pośrodku zdania” Upojona własna słabością zostawia zatem Tomasza i wraca do Pragi, do „miasta słabych”. Sytuacja historyczna nie tworzy tutaj drugiego planu, dekoracji, na której tle rozgrywają się ludzkie sytuacje, lecz sama w sobie jest taką ludzką sytuacją, sytuacja egzystencjalną w powiększeniu.” [4]



[1] Milan Kundera, Żart, tłum. E. Witwicka, wyd. 5, Warszawa 2021 s. 63-66.

[2] Milan Kundera, Sztuka powieści. Esej, tłum. M. Bieńczyk, Warszawa 2015, s. 47-49

[3] Milan Kundera, Nesnesitelná lehkost byti (1984); Nieznośna lekkość bytu, tłum. A. Holland, wyd. 2, Warszawa 1996; W. Wrzosek, Wycinanki. Zbiór felietonów, Poznań 2022, s. 177-180; (felieton: Kogo kochała Teresa?)

[4] Milan Kundera, Sztuka powieści…, s. 49. Z prawej w nagłówku okładka zapowiadanego na kwiecień 2023 tomu esejów pisarza. To jakoby głos w sprawie aktualnych wydarzeń.