Wycinanki (146)
WOJCIECH WRZOSEK
Wycinanki (146)
O nieoczywistości prawdy
Wyborny przewodnik po pograniczach retoryki Chaïm Perelman oswaja nas z teoretycznymi kontekstami argumentowania:
Argumentacja nigdy nie może dostarczyć oczywistości i nie ma mowy o argumentowaniu przeciw temu, co oczywiste. Kto bierze pod uwagę oczywistość, jest pewny, że narzuci się ona z taką samą siłą wszystkim jego rozmówcom. Argumentacja ma tylko tam rację bytu, gdzie oczywistość jest podważana. Zauważył już to Arystoteles, który rozumiał konieczność sięgania do rozumowań dialektycznych w sytuacji, gdy podawane są w wątpliwość, normalnie narzucające się same przez się, pierwsze zasady jakiejś nauki. Dzieje się tak podczas dyskusji na temat definicji[1].
Wszyscy, którzy sądzą, że można wydobyć prawdę niezależnie od argumentacji, mają tylko pogardę dla retoryki, która odnosi się do opinii: w ostateczności mogłaby ona służyć propagowaniu prawd utwierdzonych w mówcy intuicją, czyli oczywistością, ale nie mogłaby służyć do ich ustanawiania. Jeśli jednak nie zgodzimy się na to, by tezy filozoficzne mogły być opierane na oczywistych intuicjach, chcąc spowodować zwycięstwo tych prawd, trzeba będzie sięgnąć do technik argumentacyjnych. Nowa retoryka staje się wówczas niezbędnym instrumentem filozofii[2].
I tu dotarliśmy do Perelmana przywołującego Paula Ricoeura:
Kto podobnie jak Paul Ricoeur przyjmuje w filozofii istnienie prawd metaforycznych, które nie mogą cieszyć się walorem nieodpartej oczywistości, gdyż proponują przebudowę rzeczywistości, ten nie może tak po prostu przeczyć ważności technik retorycznych, zmierzających do ustalenia wyższości jednej metafory nad drugą[3]: mógłby lekceważyć te techniki tylko przy założeniu, że istnieje jakaś intuicja, która narzuca jedyną wizję rzeczywistości, a w konsekwencji wyklucza wszystkie inne[4].
Ja jednak coś więcej przyjmuję. Nie tylko w filozofii, lecz także w humanistyce, a może nie tylko w naukach o człowieku — prawdy tam głoszone mają charakter metaforyczny. Jeśli tak byłoby, to obok procedur uzasadniania, a może w ramach procedur uzasadniania przeświadczeń, przekonań, twierdzeń występowałyby i te perswazje, które dawniej zaliczane były do stricte retorycznych. Dzisiaj w praktyce skutecznego perswadowania, przekonywania, upowszechniania twierdzeń naukowych stosujemy bogaty arsenał środków retorycznych. W tym kontekście hasło „prawda zwycięża nie bez oręża”, podkreśla wagę instrumentów retorycznych. Nabiera aktualnego znaczenia. Nie jest bowiem tak, aby w procesie perswadowania tzw. naga prawda zapewniała efektywne przekonywanie. Nie jest tak, aby odbiorca ulegał oczywistości czy perswazyjności prawdy ze względu na te jakoby „obiektywnie” przysługujące jej cechy. Czyż poczucie oczywistości nie może być wyłącznie stanem perswadującego i jego wyznawców?
Prawda nie roznosi się jak wirus. Ani nie ogarnia nas swą oczywistością jak pomroczność jasna. Aby ją przyjąć, musimy być wrażliwi na metaforykę, w której jest ustanowiona i nam oferowana.
[1] Ch. Perelman, Imperium retoryki. Retoryka i argumentacja, tłum. M. Chomicz, red. R. Kleszcz, Warszawa 2002, s. 19.
[2] Ibidem. Nadto: idem, Philosophie, rhétorique, lieux communs, „Bulletin de la’Académie Royale de Belgique. Classe des Lettres et des Sciences morales et politique”, Bruxelles 1972, s. 144–156.
[3] Idem, Analogie et métaphore en science, poésie et philosophie, [w:] idem, Le champ de l’argumentation, Bruxelles 1979, s. 271–286. Perelman przytacza moją niegdyś ulubioną lekturę: P. Ricoeur, La métaphore vive, Paris 1975, s. 310–321.
[4] Ch. Perelman, Imperium retoryki…, s. 19–20.