Wycinanki (153). Biblioteka „w chmurze”?
WOJCIECH WRZOSEK
Wycinanki (153)
Biblioteka „w chmurze”?
Stawiam sobie pytanie: Czy z Biblioteki Babel Borgesa wybrałbym to, co Umberto Eco? Włoski semiotyk, historyk i pisarz na okoliczność wykładu w Bibliotece Miejskiej w Mediolanie dokonał wyboru akurat tych fragmentów. Dołożył kilka rozdziałów, dzięki czemu powstała książeczka O bibliotece[1].
Niestety, tym razem Eco nie doszukał się wizji wszechświata, którą zarysował Borges. Wizję wszechświata, wyrażoną językiem biblioteki, sprowadził do refleksji o bibliotece. Sformułował on wizję „najlepszej złej biblioteki” i krótko naszkicował utopię pożądanej.
Biblioteka Babel Borgesa nie kłóci się z naszym dzisiejszym wyobrażeniem ani wszechświata, ani biblioteki. Może dlatego, że współczesna biblioteka rozpuściła się we wszechświecie. Biblioteka przestaje być gmachem, a staje się raczej „chmurą nad wszystkimi gmachami”.
A wyobraźnia Umberto Eco ugrzęzła w jego ukochanej przeszłości:
Tak więc jeśli biblioteka jest, jak chce tego Borges – pisał w 1981 r. Eco – modelem wszechświata, staramy się uczynić z niej wszechświat na miarę człowieka, a przypominam, że biblioteka na miarę człowieka to znaczy także biblioteka radosna, zapewniająca możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniająca również to, iż para studentów usiądzie sobie po południu na kanapie i – nie mam bynajmniej na myśli nieprzystojnego obłapiania – cząstkę flirtu dopełni w bibliotece, biorąc z półki i odstawiając książki naukowe; a zatem biblioteka, do której chodzi się chętnie i która przeobrazi się stopniowo w wielką machinę spędzania wolnego czasu, jak Museum of Modern Art, gdzie można pójść do kina, przejść się po ogrodzie, obejrzeć posągi i zjeść obiad z dwóch dań[2].
Biblioteka wyobraźni jako uniwersum i wszechświat sprowadzona jest do przybytku kulturalnego spędzania czasu wolnego na miarę codziennych potrzeb człowieka.
Umberto Eco uznaje wskazania UNESCO za zgodne ze swoimi i określa je rewolucyjnymi oraz cytuje je:
„Biblioteka (…) powinna być łatwo dostępna, a jej bramy otwarte dla wszystkich członków wspólnoty, którzy mogą swobodnie z niej korzystać bez względu na rasę, kolor skóry, narodowość, wiek, płeć, wyznanie, język, stan cywilny i poziom wykształcenia”. I jeszcze jedno – dorzuca: „Gmach będący pomieszczeniem biblioteki winien mieć położenie centralne, łatwo dostępne, również dla niepełnosprawnych, i być otwarty w godzinach dogodnych dla wszystkich. Gmach i jego wyposażenie powinny być estetyczne, wygodne i przytulne, a sprawą o zasadniczym znaczeniu jest to, by czytelnicy mieli bezpośredni dostęp do półek. Czy zdołamy przeobrazić utopię w rzeczywistość?”[3] – pyta Eco.
Jeśli „najlepsza zła biblioteka” Eco miałaby być projektem a rebours biblioteki doskonałej, to zachowałaby takie oto cechy: katalog powinien być minimalnie strukturalizowany, należałoby zuniformizować ortografię katalogów. Trzeba, aby katalog rzeczowy był „międzynarodowy” (oparty o angielską wersję haseł?). Sygnatury powinny być krótkie (sic?), a czas realizacji zamówienia bardzo krótki. Można byłoby wypożyczać/udostępniać wiele egzemplarzy. Wypożyczona książka mogłaby być przenoszona do różnych czytelni. Fotokopiowanie – zaleca Eco – powinno być łatwo dostępne, tanie i nieograniczone, co do ilości stron. Bibliotekarz winien traktować czytelnika przyjaźnie – jako człowieka uczciwego, a sam dysponować zdolnościami psychofizycznymi (fizycznymi zwłaszcza) do wykonywania tego zawodu. Dział informacji powinien być stale dostępny. Należy ułatwiać i zachęcać ludzi do wypożyczania książek. Wypożyczanie międzybiblioteczne powinno być łatwe i szybkie. Trzeba wdrożyć odpowiednie metody, by maksymalnie utrudnić kradzież zasobów. Dobrze, aby godziny pracy biblioteki „były na rękę” czytelnikom. Najlepiej, by takie obiekty były czynne całodobowo. Należy, aby korzystanie z wypożyczonych egzemplarzy było możliwe także przy spożywaniu posiłków, a książka wypożyczona do czytelni mogła być dostępna także następnego dnia. Biblioteka powinna dysponować komfortowym zapleczem sanitarnym oraz udostępniać informację, kto wypożyczył dany, jedyny egzemplarz książki.
Zestaw cech „najlepszej złej biblioteki” dopełnia Eco komentarzem:
(…) w sytuacji idealnej, czytelnikowi nie powinno przysługiwać prawo wstępu do biblioteki; zakładając jednak, że wtargnął, nadużywając w małostkowy i mało sympatyczny sposób swobód przyznanych mu na podstawie zasad 1789 r., które nie zostały jeszcze przyswojone przez zbiorową wrażliwość, w żadnym razie nie może i nigdy nie będzie mógł mieć dostępu do półek z książkami – poza pośpiesznym przemknięciem przez bibliotekę podręczną[4].