„Dla Europejczyka Ameryka pozostaje dziś jeszcze formą wygnania, fantazmatem wygnania i emigracji, a zatem formą interioryzacji jego własnej kultury. Jednocześnie Ameryka kojarzy się z gwałtowną ekstrawersją, a więc stopniem zero tejże kultury. Żaden inny kraj nie ucieleśnia w taki sposób owej funkcji wykorzenienia i zarazem radykalizacji założeń kultury europejskiej…W drodze zamachu lub z zaskoczenia, które umożliwiło XVII-wiecznym Ojcom Założycielom zdublowanie dobrowolnego wygnania w głąb własnej świadomości wygnaniem geograficznym, to co w Europie pozostawało religijną, krytyczną duchowością ezoteryczną, na Nowym Kontynencie przekształca się w pragmatyczną egzoterykę. Cały proces zakładania Ameryki przebiegł zgodnie z tym podwójnym dążeniem do ugruntowania prawa moralnego i radykalizacji utopijnych wymogów w umysłach (co zawsze było pragnieniem sekt) oraz do bezpośredniej materializacji tej utopii w pracy, obyczajach i stylu życia. Przybycie do brzegów Ameryki jeszcze dzisiaj oznacza wejście w krąg oddziaływania „religii” stylu życia, o której pisał Tocqueville. Wygnanie i emigracja przyspieszyły krystalizację jej materialnej utopii stylu życia, powodzenia i działania jako głębokiego wyrazu prawa moralnego i w pewien sposób przekształciły ją w scenę pierwotną. Nas, Europejczyków, tak samo silnie naznaczyła rewolucja 1789 roku, jednakże odmiennym piętnem, piętnem Historii, Państwa i Ideologii. Polityka i historia, a nie sfera utopii czy moralności pozostają naszą sceną pierwotną. I jeśli „transcendentna” rewolucja po europejsku przestała być dzisiaj pewna swych celów i środków to nie można tego samego powiedzieć o immanentnej, amerykańskiej rewolucji stylu życia, o moralnych i pragmatycznych przekonaniach, które zarówno wczoraj, jak i dziś budują patos Nowego Świata.”[1]
„Bronskich odebrał bogaty krewniak. Przyjechał po nich cadillakiem.
– Coś się stało z waszymi oczami? – spytał bogaty krewniak.
– Nic się nie stało – odpowiedział Nathan Bronsky. – Straciły blask. Nic poza tym.
Bogaty krewniak zawiózł ich na Times Square i pokazał im rzędy kin, jedno obok drugiego: pokazał im także 44 Ulicę z wielkimi teatrami. Nathan zobaczył czarnego cadillaca, który był jeszcze piękniejszy niż cadillac bogatego krewniaka, Cadillac stał przed jednym z wielkich teatrów. W środku siedział szofer w eleganckiej liberii. Nathan Bronsky trącił zonę w bok i wskazał obdartego Murzyna, który stał za cadillakiem i sikał.
– Czy to jest Ameryka? – spytał bogatego krewniaka.
– Tak, to jest Ameryka – odpowiedział bogaty krewniak.”[2]
*
„Karl, który sądził, że w interesie wielkiej, głównej sprawy leży szybkie pozbycie się tego upartego wypytywania, odpowiedział krótko, bez przedstawiania się – jak to miał w zwyczaju – za pomocą paszportu, którego najpierw musiałby był poszukać.
– Karl Rossmann
-Ależ – rzekł ten, którego nazwano Jakobem, i uśmiechając się niemal z niedowierzaniem, w pierwszej chwili odstąpił w tył. Także i kapitan, starszy kasjer, oficer okrętowy, nawet służący, wyraźnie okazali niezmierne zdumienie z powodu nazwiska Karla. Tylko panowie z władz portowych i Schubal zachowywali się obojętnie. – Ależ – powtórzył pan Jakob i nieco sztywnym krokiem podszedł do Karla – wobec tego ja jestem twoim wujem Jakobem, a ty jesteś moim kochanym siostrzeńcem. Przeczuwałem to cały czas! – powiedział do kapitana, zanim jeszcze objął i ucałował Karla, który przyjął to wszystko w milczeniu.”[3]
[1] Baudrillard J., Ameryka, przeł. Renata Lis, Michał Paweł Markowski, Baudrillard: Słownik, Sic!, Warszawa 1998, s. 101-102. (L’Amérique correspond pour l’Européen, encore aujourd’hui, à une forme sous-jacente de l’exil, à un phantasme d’émigration et d’exil, et donc à une forme d’intériorisation de sa propre culture. En même temps, elle correspond à une extraversion violente, et donc au degré zéro de cette même culture. Aucun autre pays n’incarne à ce point cette fonction de désincarnation, et tout ensemble d’exacerbation, de radicalisation, des données de nos cultures européennes… C’est par un coup de force, ou un coup de théâtre, celui de l’exil géographique redoublant, chez les Pères Fondateurs du XVIf siècle, l’exil volontaire de l’homme dans sa propre conscience, que ce qui était resté en Europe ésotérisme critique et religieux se transforme 149 sur le Nouveau Continent en exotérisme pragmatique. Toute la fondation américaine répond à ce double mouvement d’un approfondissement de la loi morale dans les consciences, d’une radicalisation de l’exigence utopique qui fut toujours celle des sectes, et de la matériali-sation immédiate de cette utopie dans le travail, les mœurs et le mode de vie. Atterrir en Amérique, c’est atterrir, aujourd’hui encore, dans cette < religion> du mode de vie dont parlait Tocqueville. L’exil et l’émigration ont cristallisé cette utopie matérielle du mode de vie, de la réussite et de l’action comme illustration profonde de la loi morale, et l’ont en quelque sorte transformée en scène primitive. Nous, en Europe, c’est la révolution de 1789 qui nous a marqués, mais non pas du même sceau: du sceau de l’Histoire, de l’État et del’Idéologie. La politique et l’histoire restent notre scène primitive, non la sphère utopique et morale. Et si cette révolution < transcendante > à l’européenne n’est plus guère assurée aujourd’hui de ses fins ni de ses moyens, on ne saurait en dire autant de celle, immanente, du mode de vie américain, de cette assertion morale et pragmatique qui constitue, aujourd’hui comme hier, le pathétique du Nouveau Monde) Baudrillard J., Amérique, Bernard Grasset, Paris 1986, p. 149-151.
[2] Hilsenrath E., Fuck America. Wyznania Bronskiego, przeł. Ryszard Wojnakowski, WydawnictwLiterackie, Kraków 2018, s. 22.
[3] Kafka F., Ameryka, przeł. Juliusz Kydryński, (z Dzieł Franza Kafki Tom I), Puls, London 1993, s. 28.