WOJCIECH WRZOSEK
Wycinanki (34)
Pytanie: Od lat do zawodu nauczyciela i nauczyciela historii wiedzie selekcja negatywna. Ta grupa zawodowa znajduje się w błędnym kole negatywnej selekcji. Zgadza się pan z tą opinią?[1]
Odpowiedź: To trafne określenie: błędne koło selekcji negatywnej. Wiemy z historii oświaty, szkolnictwa, edukacji, wychowania, z literatury pięknej, że pozycja społeczna nauczyciela w okresie międzywojennym była wysoka. Nauczyciel był symbolem oświecenia, postępu, poświęcenia, patriotyzmu… Taki był pozytywny stereotyp.
Zawód nauczyciela w sferze negatywnej selekcji znajduje się od kilkudziesięciu lat. Dziedzictwem PRL jest degradacja statusu społecznego nauczyciela. Od co najmniej trzech, czterech pokoleń nauczyciele to zdeklasowana materialnie i wizerunkowo grupa zawodowa. Dzisiaj, kiedy mija już trzydzieści lat wolnej Polski, nic się w tej mierze nie zmieniło. Nauczyciele to najlepiej wykształceni i najgorzej wynagradzani funkcjonariusze publiczni. Ta sytuacja to hańba dla państwa. Wstyd dla nas wszystkich. My wszyscy solidarnie szkodzimy temu środowisku, naszym dzieciom i wnukom, dopuszczając do upadku publicznego wizerunku i etosu nauczyciela.
Nauczycieli mają w głębokim poważaniu tzw. elity, a co szczególnie smutne, także ludzie niewykształceni. Elity rządzące to w dużej mierze ludzie niewykształceni, aroganccy z upoważnienia politycznego, skorumpowani, zblatowani… W wielu społecznościach miasteczkowych i wiejskich wierni, wspierani przez Kościół, mają nauczycieli w pogardzie. Nauczyciel nie jest świeckim funkcjonariuszem państwowym, lecz niewolnikiem nieoświeconej lokalnej wspólnoty interesów… Uwikłany w wymiany barterowe, dostęp do…, znajomych od… Wymiany przysług bez zasług. Nauczyciel jest wyśmiewany, pomawiany i obrażany. Ludzie bez wykształcenia, ale przy pieniądzach drwią z nauczycieli, wymuszają bezpardonowo profity dla swych dzieci, bogatsi korzystają z edukacji niepaństwowej, bywa – stojącej na wyższym poziomie, czasem „kupują wykształcenie”, jak każdy towar.
Nie zmieni tego faktu i to, że wielu z nas znało i zna wielu wspaniałych nauczycieli. Rozumiem, że po latach pamięta się tych bardzo dobrych i tych złych.
Pytanie: Może to nie najważniejsze, ale dlaczego niewykształceni dezawuują nauczycieli?
Odpowiedź: Wśród wielu rodziców pokutuje opinia, że kształcić się nie warto, bo na przykład oni sami, ci, którzy wcześnie pokończyli szkoły, osiągają dochody kilkukrotnie wyższe niż nauczyciele. Jeśli rodzice nie szanują nauczycieli, bo ci są biedni, to wzór ten przekłada się na brak respektu dla nauczycieli wśród uczniów. Trudno jest przekonywać dzieci do kształcenia się. Jeśli byle nieuk dostępuje możliwości głoszenia bredni w czołowych mediach, swawoli obskuranctwem i otrzymuje poklask, to znaczy, że wszystko jest równo warte (równo rymuję w myślach). Jeśli magister w wojsku, „na stażu” najmłodszy oficer, otrzymuje wynagrodzenie podstawowe dwukrotnie wyższe niż nauczyciel stażysta, to znaczy, że w państwie tym nauczycielem się pogardza. Taka jest panująca doktryna.
Wykształcenie, kompetencja, doświadczenie, kreatywność to warunek pomyślności wszystkich. Dopóki słabiej wykształceni nie zaznają namacalnej pomyślności wynikającej z działań wykształconych, dopóty nie zaczną szanować wykształcenia. Dopóki butni niewykształceni będą zajmować stanowiska przeznaczone dla ludzi wykwalifikowanych i kompetentnych, dopóty będziemy świadkami działań niweczących dorobek wszystkich.
Pytanie: Odpowiedzialni za degradację edukacji są także nauczyciele akademiccy. Zgadza się pan z tą opinią?
Odpowiedź: Każdy niemal problem można pogłębiać czy wyposażać w szerszy kontekst. Za degradację wykształcenia akademickiego odpowiada współczesne środowisko akademickie. Szkolnictwo wyższe to fragment wspomnianego błędnego koła. Pamiętajmy, to moja opinia, nie systematyczna obserwacja. Potrzebne są diagnozy, które zweryfikowałyby ją. Sytuacja, gdy zatrudnienie na uczelni jest etatem dydaktycznym, zmusza władze i organy wybieralne szkół wyższych do rekrutowania na uczelnie osób pozbawionych predyspozycji do studiowania, w konsekwencji obniżania poziomu nauczania. Dzisiaj student bywa skreślany z listy studentów, kiedy sam na to nalega. Powszechny dostęp do wykształcenia wyższego, jaki nastąpił w wolnej Polsce, oraz wieloletni niż demograficzny, jaki zapanował na uczelniach, spowodowały, że na wielu kierunkach brak studentów. Na wielu kierunkach i uczelniach przyjmuje się tego, kto się zgłosi, i „holuje się” go do dyplomu. Negatywne zjawiska w szkołach wyższych to osobny temat, godny krytycznych analiz. Obok działów marketingu i PR powinny powstać działy ukazujące to, co skrywają te poprzednie. Byłoby dla uczelni opłacalne utrzymywać zespoły diagnozujące absurdy. Opłacalne wizerunkowo i dosłownie, finansowo. 10% wydatków na promocję i marketing przeznaczone na tropienie tego, czym uczelnia się nie chwali, byłoby ze wszech miar korzystne dla wszystkich.
Pytanie: Są też zapóźnienia cywilizacyjne?
Odpowiedź: Za głębsze zjawiska negatywne w domenie zinstytucjonalizowanej edukacji odpowiada historia. Kataklizmy dziejowe, cywilizacyjne zaszłości i trwałe negatywne procesy. Od czasów zaborów wynaradawianie i degradowanie elit. Czystki etniczne i nierzadkie ludobójstwa, w tym tolerowane, inspirowane i realizowane przez reżimy autorytarne i totalitarne, zwłaszcza w czasie wyniszczających wojen i okupacji. Wywózki i przesiedlenia na wielką skalę. Utrata majątku, podstawy materialnej bytu dzieci, wnuków, kolejnych pokoleń to niweczenie dorobku rodzin i rodów, ich dostępu do wykształcenia, awansu cywilizacyjnego poszczególnych warstw i grup społecznych. Przerwanie dziedzictwa kulturowego, kompetencji i etosu zawodów z pokolenia na pokolenie uprawianych. Przerwanie ciągłości pracy czołowych uniwersytetów, szkół naukowych. Śmierć wybitnych twórców. Eksterminacje, przesiedlenia, wygnania, emigracje całych grup wieloetnicznej Rzeczypospolitej. Indoktrynacja, pauperyzacja pokoleń obywateli polskich. Dewastacja artefaktów kultury materialnej i kultury symbolicznej. Upadek etosu inteligenckiego i etosu akademickiego. Statusu nauczyciela akademickiego i renomy uczelni. Degradacja matury i dyplomu ukończenia szkoły wyższej. Korporacyjno-korupcyjny sposób egzaminowania, dyplomowania, doktoryzowania i habilitowania. Kooptacyjny system wyłaniania organów przedstawicielskich, decydentów w edukacji, nauce i szkolnictwie wyższym.
Pytanie: Ta wyliczanka mrozi krew w żyłach. Jak krótko można opisać błędne koło negatywnej selekcji w edukacji?
Odpowiedź: Pozornie wydaje się, że nie ma z niego wyjścia. W każdym miejscu cyklu społecznego upowszechniania wiedzy i kształcenia jest źle. Trzeba by wiele zmienić, lecz nie da się ruchem pojedynczej kadencji parlamentu zmienić zbyt wiele. Nawet gdyby była taka wola większości. W gruncie rzeczy nie da się w krótkim czasie przeorientować procesów społecznych, w tym zmienić mentalności ludzi w nich uczestniczących i je tworzących. Nie opiszę ich tu, to jest temat na książkę, studium pod tytułem „Jak ulepszać dobro wspólne?”, Zapewniam panią, że nie ja byłbym właściwym autorem takiej analizy. Miałbym jednak śmiałą propozycję. Skupmy się na wykształceniu i promowaniu nowoczesnego nauczyciela. Wykorzystajmy doświadczenia społeczeństw, które mają sukcesy na tym polu. Boli mnie bardzo, że jest tak źle. Sam jestem nauczycielem. Uczę nauczycieli. Wiem, jak trudno zmienić system ich kształcenia i pracę szkół.
[1] Wycinam fragment z przygotowywanej do druku rozmowy ze mną.
Korekta językowa: Beata Bińko