WOJCIECH WRZOSEK Wycinanki (225) Kulturowa „zasada nieoznaczoności” (The Cultural Indeterminacy Principle)

Kulturowa „zasada nieoznaczoności” (The Cultural Indeterminacy Principle)[1]


Z popularnie wyrażonymi problemami poznawczymi dotyczącymi pewnego fragmentu mechaniki kwantowej i ich uogólnieniami filozoficznymi, kojarzę per analogiam – tak nazywaną przeze mnie – kulturową zasadę nieoznaczoności. Ilya Prigogine i Izabelle Stengers fizyk i filozofka cytowani w poprzednich felietonach zachęcali do znalezienia w innych dziedzinach wiedzy podobnych  epistemologicznych perypetii – na jakie wskazywali w swych książkach.[2]
Odpowiedziałem onegdaj na tę zachętę – niezależnie od niej. Sformułowałem podobne  problemy w jakie uwikłany jest historyk:

„Kultura bada­jąca imputuje rzeczywistości badanej własne metafory dominujące (w sensie ricoeurowskim), własne metafory historiograficzne, własną temporalność, wedle której zaczyna postrzegać w badanej dziedzinie to, co określa jako zmiany i stałości. Jest to właściwe kulturze badającej pojęcie zmiany, „wyobrażenie” ruchu i rozwoju.”[3]

W zakończeniu Order out of chaos znajdujemy:

„Nie ulega wątpliwości, ze uprawianie nauki wiąże się z manipulowaniem przyrodą, ale jednocześnie jest nauka próbą zrozumienia przyrody, próbą dotarcia do sedna pytań, które ludzkość stawiała od pokoleń.  Jedno z owych pytań jak motyw przewodni przewija się przez całą książkę niemal obsesyjnie, podobnie jak przewija się ono przez cała historię nauki i filozofii. Jest to pytanie o związek miedzy Byciem a Stawaniem się, między trwałością a zmianą.” [4]

Sięgnijmy więc – kontynuowałem onegdaj – do pojęć, które wydają się nam bardziej podsta­wowe niż metafory historiograficzne. Są nimi zapewne kategorie klasycznego rachunku logicznego[5]:

Gdy w taki właśnie sposób stawiamy problem, to pojawia się kwestia: czy pytając o rolę zasad logiki w naszym myśleniu, nie po­suwamy się poza granicę „oznaczoności”? Czy można roztrząsać ten problem, nie podważając jednocześnie zasad myślenia warunkujących jej analizowanie? Przecież chcemy coś orzekać o wadze aksjomatów logiki — nie mogąc uciec od ich respektowania. Nie możemy o ich znaczeniu powiedzieć czegokolwiek, co byłoby sensowne w naszej kulturze, nie zakładając ich, choćby milcząco, w swoim o nich rozumo­waniu. Ograniczenie to nazywamy kulturową zasadą nieoznaczoności. Nie możemy uniknąć pułapki obecności logiki w języku, w którym o niej mówimy. [6]

Niczego bowiem nie możemy być pewni w sferze badanej bez założenia zasady sprzeczności. Konstatując cokolwiek, postępujemy zgodnie z zasadą sprzeczności lub – jak kto woli — zasadą wyłączonego środka.

A więc granice klasycznego rachunku logicznego wyznaczają nam granice porozumienia pojęciowego, a jednocześnie – granice pozna­nia. Chodzi tu oczywiście o poznanie dyskursywne, uregulowane w języku i używające go, aby się przejawić. Poznajemy językiem, to on wyznacza nam świat poznawany. [7]

Taki byłby mój dodatek do cytowanej przeze mnie zachęty jaką formułują Prigogine i Stengers; zachęty do poszukiwań analogii między strategiami poznawczymi w poszczególnych dziedzinach wiedzy. Komentarz mój do opinii tych autorów rozpoczynam pytaniem:

„Czy jednak czysta logika – jaką jest klasyczny rachunek logiczny – wystarczy, aby orzekać coś empirycznie o świecie? Elementarne tezy o istnieniu (nieistnieniu) musiałyby orzekać o czymś, co ma tak zwane realne (uchwytne lub inne) istnienie jedynie w obszarze uprzednio przez badacza „oswojonych” reguł odniesienia przedmiotowego, to jest pochodzących z jego kultury. Inaczej mówiąc, w procedurze tej interweniowałyby reguły semantyczne języka badacza. Cóż więc zachodziłoby w tej sytuacji? Milczące, co najmniej, klasyfikowanie, kategoryzowanie świata badanego z punktu widzenia kryteriów kultury badającej. Tym samym imputowanie mu takiego ładu — jak powiedzielibyśmy w stylizacji podmiotowo-przedmiotowej — któ­rego świat badany może nie posiadać. Innymi słowy: zachodziłoby porównywanie świata nieznanego do znanego. „Tłumaczenie” kultury badanej na język kultury badającej.”[8]

Elementarne tezy o istnieniu dla tego fragmentu mechaniki kwantowej, to co najmniej te, byty, które wskazane są przez operatory. Zmienne kanoniczne wskazujące „byty fundamentalne” jako „kanoniczne odniesienia przedmiotowe” mechaniki kwantowej. Zaspokajają one oczekiwania na ontologiczne interpretacje mechaniki kwantowej.


[1] Termin ten zastosowano w tłumaczeniu Wrzosek W., History – Culture – Metaphor. On Historical Thinking, Peter Lang, Berlin – Bruxelles – Chennal – Lausanne –New York – Oxford, 2025, p. 23-25. Okładka pierwsza z lewej.

[2] Wycinanki (224) Heisenbergs Uncertainty Relation. Dwa wymiary.

[3] Wrzosek W., Historia – kultura – metafora. O myśleniu historycznym, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, „Acta Universitatis Wratislaviensis” No 4090, ser. Filozofia nauki, Wrocław 2022, s. 40. (okł. pierwsza z lewej). Tam też wyłożona jeszcze w 1995 roku idea imputacji kulturowej (Historia — kultura — metafora. Powstanie nieklasycznej hi­storiografii, „Monografie Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej”, Wrocław 1995. W miejscu tym dodajmy, że mechanika klasyczna, która jest punktem odniesienia (genezą) dla mechaniki kwantowej poszukuje za pomocą operatorów/zmiennych kanonicznych m.in. pędu i położenia (i ich wymiarów, rzecz jasna) – reprezentantów dla  „moich” metafor fundamentalnych (stałości i zmienności) w fizyce. Tj. w danym przypadku, w mechanice kwantowej. Zauważmy na marginesie, że to choć już nie mechanika klasyczna, to jednak choć kwantowa to nadal mechanika. „Oczywiście istnieją fundamentalne różnice miedzy klasyczną dynamiką newtonowska i mechanika kwantową, – podkreśla Prigogine – niemniej w obydwu występują zarówno opisy indywidualne (odpowiednio trajektorie i funkcje falowe), jak i opisy statystyczne, oparte na rozkładach prawdopodobieństwa.”  Prigogine I., Kres pewności. Czas, chaos i nowe prawa natury, Wydawnictwo W. A. B. i Wydawnictwo CiS, Warszawa 2000, s. 175. (La fin des Certitudes, Editions Odile Jacob, Paris 1996)

[4] Prigogine I., Stengers I., Z chaosu ku porządkowi. Nowy dialog człowieka z przyrodą, przeł. Katarzyna Lipszyc, przedmową opatrzył Bogdan Baranowski, PIW, Warszawa 1990, s. 310. (Science certainly involves manipulating nature, but it is also an attempt to understand it, to dig deeper into questions that have been asked generation after generation. One of these questions runs like a leitmotiv, almost as an obsession, through this book, as it does through the history of science and philosophy. This is the question of the relation between being and becoming, between permanence and change ; Order out of chaos. Man`s new dialogue with nature, Ilya Prigogine and Isabelle Stengers, foreword by Alvin Toffler, Bantham Books, Toronto- New York-London-Sydney 1984, p. 291).

[5] Tu nawiązuję bez ogródek do wspomnianego już uprzednio domniemania Prigogine`a i Stengers  o potrzebie stosowania różnych języków o różnej strukturze logicznej w badaniach nad mikroświatem.

[6] Tamże, s. 40 Parafrazuję tu wypowiedź Denbigha o czasie. K.G. Denbigh, Świat i czas, przeł. J. Mietelski, Warszawa 1979, s. 12.

[7] Tamże, s. 40-41.

[8] Tamże. s. 41.