WOJCIECH WRZOSEK Wycinanki (226) Zasada spójności semantycznej (semantische Konsistenz)



Zasada nieoznaczoności Heisenberga to jedynie pretekst, aby tropem wielkich fizyków podjąć analogie metahistoryczne.
Werner Heisenberg radził młodemu Carlowi von Weizsäckerowi, który miał zamiar zostać filozofem: „dziś nie można zrobić nic istotnego w filozofii nie znając fizyki, fizyka teoretyczna prowadzi do kontaktu z najbardziej żywotnymi problemami naszego otoczenia.”[1] Prawdopodobnie zachęta ta była udzielona w czasach kopenhaskich, gdy Heisenberg asystował Nielsowi Bohrowi, a tata Carla von Weizsäckera organizował z racji obowiązków dyplomatycznych spotkania towarzyskie. To był początek lat trzydziestych dwudziestego wieku.  Charakterystyczne, że wybitni fizycy – wybitni, w wąskim, poważnym tego słowa znaczeniu – podejmowali zagadnienia filozoficzne świadomi tego, że fundamentalne pytania nurtujące fizyków, to de facto problemy filozoficzne.
Wycinanki mogą być jedynie zachętą do lektury. Jeśli masz dobrą maturę, to nadążysz za popularnymi wywodami wielkich fizyków. Śledzenie rozumowań filozofujących fizyków wymaga jedynie – i aż – nadążania za ich logiką rozumowań, czyli jej rudymentami:

„Zarówno niektórzy zwolennicy ujęcia kopenhaskiego, jak też niektórzy jego przeciwnicy często rozumieją mylnie, jakoby wynikało zeń, że to czego nie można zaobserwować – nie istnieje. Jest to logiczna nieścisłość. Ujęcie kopenhaskie orzeka tylko coś słabszego: „Co zostało zaobserwowane, istnieje na pewno, o tym, co nie zostało zaobserwowane, wolno nam nadto założyć, że istnieje bądź nie istnieje.”[2]

Tak oto dalej referuje Carl von Weizsäcker:

„Ujęcie kopenhaskie czyni następnie z tej swobody użytek niezbędny dla uniknięcia paradoksów. Tak wiec myślowe eksperymenty Heisenberga na temat zasady nieokreśloności oznaczają jedynie odparcie zarzutu wewnętrznej sprzeczności. Jeśli akceptujemy formalizm teorii kwantów w utartej interpretacji, w takim razie musimy się zgodzić, ze nie obejmuje on stanów, w których jakaś cząstka ma zarazem określone położenie i określony pęd; wykluczenie tych stanów wydaje się niezbędne dla uniknięcia sprzeczności z probabilistycznymi przewidywaniami teorii.”[3]

Dyskusje wokół pryncypiów mechaniki kwantowej polegają jak się wydaje na rozwiązywaniu sprzeczności lub niezgodności między światem pojęć mechaniki klasycznej a wymiarem doświadczalnym mechaniki kwantowej. Zasada nieoznaczoności Heisenberga – jak zasada komplementarności Bohra – wskazuje te trudności i próbuje im zaradzić.
Wiedzie nas to do kolejnych wniosków stricte filozoficznych:

„Szkoły pozytywistyczne, przynajmniej bardziej naiwne wśród nich, były zdania, ze istnieje po prostu coś takiego jak dane zmysłowe i że nauka polega na ustanawianiu łączności pomiędzy nimi. Dla Bohra rzecz tkwi w tym, że dane zmysłowe wcale nie są danymi elementarnymi; że raczej tak zwane przez niego fenomeny dane są tylko w pełnym związku wzajemnym, który zazwyczaj określamy jako rzeczywistość i który może być opisany pojęciami, i wreszcie, że pojęcia te czynią zadość pewnym warunkom uważanym przez Bohra za charakterystyczne dla fizyki klasycznej.”[4]

Rozważania te prowadzą fizyka i filozofa niemieckiego do ważkich konkluzji:

„Ze współczesnej fizyki atomowej wyciągnął Bohr wiedzę, która go od Kanta odróżnia, że mianowicie nauka istnieje też poza dziedziną, gdzie procesy można opisać sensownie właściwościami obiektów niezależnymi od sytuacji obserwatora; to właśnie wyraża jego idea komplementarności.”[5]

Jest tak bowiem:

„Świadomość obserwująca przyrodę – twierdzi von Weizsäcker – za pomocą instrumentów, które sama opisuje w sposób klasyczny, nie może się w ogóle dostosować do rzeczywistych praw przyrody inaczej niż postrzegając zjawiska przyrodnicze klasycznie.”[6]

Formalizm matematyczny (…) – nie jest eo ipso częścią fizyki. Fizyką staje się dzięki interpretacji występujących w nim wielkości matematycznych, interpretacji, którą można nazwać semantyką fizykalną. Semantyka ta opiera się na uprzedniej, ale niekompletnej znajomości tych zjawisk, które spodziewamy się opisać dokładniej teorią sformalizowaną. Tak wiec już najpierw wiedzieliśmy, co rozumiemy przez ciało bądź długość lub, w przypadku późniejszych teorii, przez pole siły czy takie wielkości obserwowalne, jak energia, pęd itd. Ponieważ teoria przypisuje wielkościom w rodzaju długości, siły, pędu – wartości matematyczne, rozeznanie w praktycznych metodach pomiaru tych wielkości jest wręcz konieczne. Potem jednak same przyrządy pomiarowe mogą się stać w wielu przypadkach obiektami opisu z pomocą dopiero co stworzonej teorii. Taka możliwość poddaje całą teorię (tzn. formalizm wraz z jego fizykalną semantyką) dodatkowemu warunkowi, właśnie warunkowi spójności semantycznej: reguły, wedle których robimy i opisujemy pomiary, ustalając w ten sposób semantykę formalizmu, muszą być zgodne z prawami teorii, tzn. z matematycznymi orzeczeniami formalizmu w interpretacji, jaka uzyskują one w jego fizykalnej semantyce.[7]

Fizycy tj. ci, którzy akademicko rozumieją klasyczne pojęcia fizyki najpierw wiedzą co rozumieją przez określone wielkości obserwowalne. Mało tego, komunikują się w obrębie kolektywu  przy ich użyciu dlatego, że respektują założenia fizykalnej semantyki tj. to, co najpierw wiedzieliśmy – jak to określa niemiecki fizyk.
Ja zaś ująłbym tę weizsäckerowską zasadę spójności semantycznej (semanische Konsistenz) uogólniająco, tak:

Aby można odwoływać się do założeń semantyki komunikatywnych jednostek naukowo-językowych, niejako podzielać je, respektować w komunikowaniu, niezbędne jest podzielanie uprzedniej charakterystyki — choćby szkicowej — składników świata odniesień przedmiotowych. W uproszczeniu znaczy to, że strony komunikacji językowej (historycznej), aby wzajemnie się rozumieć, podzielać muszą — choćby w przybliżeniu — zdroworozsądkowe, omal „poręcznościowe” przeświadczenia o tym, co istnieje. Bez nich niemożliwa byłaby komunikacja językowa.[8]

„To co może być opisane klasycznie – twierdzi von Weizsäcker –  jest dla Bohra „rzeczą” w sensie potocznym. Fakt, ze fizyka klasyczna zawodzi w dziedzinie atomowej, oznacza, iż nie potrafimy opisać atomów jako „małych rzeczy”. Wydaje się,  że stąd niezbyt daleka droga do postulatu Macha, iż „pod” zjawiskami nie należy doszukiwać się żadnych „rzeczy”.[9]



[1] Cyt za: Weizsäcker C.F.v, Jedność przyrody, przeł. Kazimierz Napiórkowski, Jerzy Prokopiuk, Halina Tomasik, Krzysztof Walicki, słowo wstępne i wybór Krzysztof Maurin, PIW, Warszawa 1978, s. 10.

[2] Tamże, s. 263

[3] Tamże.

[4] Tamże, s. 264

[5] Tamże, s. 266

[6] Tamże, s. 268

[7] Tamże, s. 269 (wyróżn. moje W.W.). Wspomnianą zasadę metodologiczną – jak ja określa von Weizsäcker – nazywa zasadą spójności semantycznej (semantische Konsistenz).

[8] Polasik-Wrzosek K., Wrzosek W., Szkice  metahistoryczne, Wydawnictwo Wydziału Historii Uniwerstetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 2024, s. 247.

[9] Weizsäcker C.F.v, Jedność przyrody…, s. 265; zagadnienie to na swój sposób podejmuje w rozdziale Rzecz i myślenie, David Bohm; Bohm D., Ukryty porządek, Wydawnictwo Pusty Obłok, warszawa 1988, s. 66-69 i nast.