Czy kolejny cykl felietonów może się obyć bez Franza Kafki?
„- Proszę mi wybaczyć – powiedział – że jeszcze się nawet nie przedstawiłem, nazywam się Karl Rossmann
– Pan jest Niemcem, prawda?
– Tak – powiedział Karl. – Dopiero od niedawna jestem w Ameryce.
– A skąd pan pochodzi?
– Z Pragi w Czechach – powiedział Karl.
– Patrzcie no! – zawołała Starsza Kucharka po niemiecku z wyraźnym angielskim akcentem i niemal uniosła ręce w górę. Wobec tego jesteśmy rodakami, nazywam się Greta Müzelbach i pochodzę z Wiednia. A Pragę znam doskonale, pracowałam pół roku w „Złotej Kaczce” przy placu Wacława. Pomyśleć tylko!”[1]
Starsza Kucharka upewniła się ostatecznie, że Karl Rossmann nie bez racji wzbudził jej zaufanie, pochodził z Pragi. Podobnie zresztą jak i Franz Kafka, który nam o tym konfabuluje w swej powieści Ameryka. Jej bohater Niemiec, powtórzmy, pochodzi z Pragi, podobnie jak i Niemcem z Pragi jest Kafka.
Z posłowia Maxa Broda do pierwszego wydania Ameryki:
„Rękopis Franza Kafki nie ma tytułu. W rozmowach Kafka zwykł był nazywać tę książkę swoją „amerykańską powieścią”, a później – po opublikowaniu pierwszego rozdziału – po prostu Palaczem. Pracował nad tym dziełem z wielkim upodobaniem, przeważnie wieczorami i do późna w nocy, a na stronach rękopisu widnieje zdumiewająco mała ilość poprawek i skreśleń. Kafka zdawał sobie sprawę – i często wspominał o tym w rozmowach – że ta powieść jest radośniejsza i „jaśniejsza” niż wszystko, co kiedykolwiek napisał. W związku z tym niech mi wolno będzie napomknąć, że Franz Kafka bardzo chętnie czytywał książki podróżnicze i pamiętniki, że biografia Franklina była jedną z jego ulubionych książek, której fragmenty chętnie też czytywał na głos, że zawsze odczuwał tęsknotę do swobody i do dalekich krajów. Nie odbył jednak żadnej większej podróży ( oprócz do Francji i do północnych Włoch), toteż poranna zorza jego fantazji nadaje tej przygodowej książce szczególne zabarwienie, (…)”[2]
Kafkę – co nie dziwi – odnajdujemy we fragmencie powieści Edgara Hilsenratha. To jakoby wywiad/rozmowa bohatera powieści z dziennikarką Mary Stone.
„Pewnego dnia napisałem list do matki. Napisalem: Kochana Mamo, przykro mi, że ja, twój syn Jakob, tak bardzo zawiodłem ojca i nie zostałem jego godnym następcą, jak było jego życzeniem. Mieszkam w Niemczech i żyje mi się całkiem dobrze. Mimo to mam dość takiego życia. Dzisiaj z nim kończę. Zniszczyłem wszystko, co posiadam, z wyjątkiem jednego manuskryptu. Leży on w zamykanej szufladzie mojego biurka. Na biurku, widoczny dla każdego, leży mój testament. Twój Jakob.
– Pańska matka naturalnie przyjechała do Niemiec? – zapytała Mary Stone.
– Była już bardzo stara. Ale przyjechała.
– I znalazła pański testament?
– Oczywiście.
– Co było/ napisane w tym testamencie?
– W testamencie było napisane, że Max Brod, odkrywca Kafki, jest jedynym człowiekiem, który ma prawo otworzyć szufladę mojego biurka
– I co zrobiła pańska matka?
– Przesłała testament Maksowi Brodowi.
– On jeszcze wtedy żył?
– Owszem.
Max Brod przyjechał do Niemiec i otworzył szufladę mojego biurka. Znalazł mój manuskrypt i go przeczytał. Potem zadzwonił do mojej matki.
„Pani Bronsky. Przeczytałem manuskrypt. Pani syn był geniuszem. Drugim Kafką”
(…)
– Zakładam, że odkrywcy Kafki udało się opublikować pański manuskrypt.
– Oczywiście – odpowiedziałem. – Z taką rekomendacją wszystko musiało się powieść. Wydawcy zabijali się o mój manuskrypt. (…)
– Czy książka była sukcesem?
– Bombowym sukcesem. Jakob Bronsky stał się sławny.”[3]
„Dziennikarz: Dlaczego napisał pan swoją książkę?
Bronsky: Żeby wyzdrowieć.
Dziennikarz: Czy nie chciał pan też być sławny?
Bronsky: Właściwie też chciałem. Choć na początku nie uświadamiałem sobie tego. Ale wie pan, zawsze miałem pewne kompleksy, dlatego sława bardzo mi się przyda i naturalnie wielka kasa, którą teraz zgarnę.
Dziennikarz: Krytycy mówią, że pisze pan jeszcze lepiej niż Kafka. Gdzie właściwie studiował pan germanistykę?
Bronsky: Przeczytałem mnóstwo książek.
Dziennikarz: To nie sa studia germanistyczne.
Bronsky: Byłem też na uniwersytecie.
Dziennikarz: Którym?
Bronsky: W toalecie męskiej u Donalda przy Times Square.
Dziennikarz: Czy to jest uniwersytet?
Bronsky: Owszem”.”[4]
[1] Kafka F., Ameryka, przeł. Juliusz Kydryński, (z Dzieł Franza Kafki Tom I), Puls, London 1993, s. 137-138.
[2] Kafka F., Ibidem, Od wydawcy, s. 332
[3] Hilsenrath E., Fuck America. Wyznania Bronskiego, przeł. Ryszard Wojnakowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 292-294.
[4] Ibidem, s. 295