Wycinanki (192) Udziwnienie/straniamento/остранение)

WOJCIECH WRZOSEK

Wycinanki (192)

Udziwnienie/straniamento/остранение)



Wspominałem, że Carlo Ginzburg już we wstępie do Sera i robaków ujawnił swoje ambicje i talenty do uprawiania kilku dyskursów naraz. Mamy tam świat codzienności czasów Menocchia i jego w nim perypetie, jest tam historyczna interpretacja dialogu kultury wysokiej ze światem ludzi podporządkowanych i wreszcie, to dzieje myślenia elitarnego i ludowego czasów Giordana Bruno i Domenica Scandelliego. Jest tam i autorefleksja historyka nad co czyni plotąc (od plot/emplotment) swoją opowieść. Późniejszy klasyk mikrohistorii już w 1976 roku zaprezentował świadomość wielopoziomowości historycznego myślenia.
Przekonaliśmy się o tym w kolejnych latach, gdy rozkwitła jego twórczość metodologiczna. Szczególną sławą cieszy się tom Miti emblemi Spie. Morfologia e storia z 1986 roku. Podobnie jak i inne prace włoskiego historyka eseje historyczno-metodologiczne tłumaczone były i są natychmiast na języki kongresowe i kilkanaście innych.
Szczególną popularnością cieszy się szkic Spie. Radici di un paradigma indiziario[1]. Odtąd paradygmat poszlak pozostaje ściśle związany z metodologicznym opisem metody badań historycznych praktykowanej świadomie przez Ginzburga. Teksty zawarte w tym tomie podobnie jak te wchodzące w skład antologii Piotra Kłoczowskiego mieszczą się w jednym gatunku. To zainspirowane wstępnym pojęciem, ideą i pomysłem kolejne autorskie asocjacje historyczno-literackie. To następujące po sobie asocjacje erudyty, kogoś, kto nie tylko ma przyswojone imponujące swą różnorodnością teksty kultury, ale i potrafi je twórczo rozwijać. Ginzburg włącza się do rozmowy klasyków i mistrzów z imponującą kreatywnością. Gdy tylko poszczęści ci się, drogi czytelniku, znać akurat niektóre tylko artefakty kultury (dzieła literackie, archiwalia, dzieła sztuk wszelakich), stanowiące źródło inspiracji dla włoskiego myśliciela, to czytając te eseje, odbędziesz z nim fascynującą podróż po myślowych zasobach kultury.
W eseju Udziwnienie. Historia pewnego chwytu literackiego tym punktem wyjścia i dojścia jest tytułowa idea sformułowana przez Wiktora Szkłowskiego w liście do Romana Jakobsona jeszcze w 1922 r.[2]

„Pogląd Szkłowskiego, jakoby sztuka była narzędziem mającym ożywić naszą percepcję, popadłą w inercję z winy przyzwyczajenia, przywołuje od razu funkcję, jaką w dziele Marcela Prousta pełni pamięć mimowolna. W 1917 ukazał się jedynie pierwszy tom W poszukiwaniu straconego czasu (w stronę Swanna). Ale w analizie Szkłowskiego „sztuki jako chwytu” nazwisko Prousta nigdy się nie pojawia. Przykłady udziwnienia (ostranienija) pochodzą przede wszystkim z Tołstoja.”[3]

Ja już jakiś czas temu zauważyłem, że Proust i klasycy literatury rosyjskiej (wczesne lektury Ginzburga, de facto nauka „profesjonalnego” francuskiego via Proust, a więc i dodatkowo tłumaczenia Prousta na włoski w wydaniu matki Carlo Ginzburga Natalii oraz klasycy literatury rosyjskiej – tłumaczenia ojca Leone Ginzburga, to pole pierwszoplanowych skojarzeń literackich historyka włoskiego.
Pielgrzymka po skojarzeniach i wędrówka po epokach doprowadziła wreszcie do konkluzji ku pożytkowi operacji historiograficznej i historyczności:

„Wydaje mi się – rekapituluje Ginzburg – że udziwnienie jest skutecznym antidotum na ryzyko, na które wszyscy jesteśmy narażeni: uważanie rzeczywistości (włącznie z nami samymi) za coś przewidywalnego. Antypozytywistyczne założenia tej uwagi są oczywiste. Podkreślając poznawcze konsekwencje udziwnienia, chciałbym również przeciwstawić się możliwie jasno modnym teoriom dążącym do zacierania granic pomiędzy historia a fikcja, aż staną się nierozróżnialne. Proust odrzuciłby takie pomieszanie. Kiedy powiadał, że wojna może być opowiedziana tak jak powieść, nie zamierzał wcale wychwalać powieści historycznej, przeciwnie, chciał jedynie zasugerować, że zarówno historyków, jak i powieściopisarzy (lub malarzy) łączy cel poznawczy. Podzielam całkowicie taki punkt widzenia. Aby opisać historiograficzny projekt, w którym osobiście się rozpoznaję, użyłbym, z drobna zmianą, zdania z cytowanego wcześniej fragmentu Prousta: „Założywszy nawet, że wojna jest naukowa, trzeba by ją odmalować tak, jak Elstir malował morze, poczynając od innej strony.”[4]



[1] Analizę strategii Ginzburga wzbogaconą o dodatkowe konteksty znajdujemy w szkicu Polasik-Wrzosek K., Historyk a sędzia śledczy. Uwagi na marginesie „paradygmatu poszlak” Carla Ginzburga, Sensus Historiae, 2, 2011, s. 43-50,  przedruk w: Polasik-Wrzosek K., Wrzosek W., Szkice metahistoryczne, WWH UAM, Poznań, 2024, s. 195-202.

[2] Ginzburg C., Straniamento. Preistoria di un procedimento letterario (nel:) Occhiacci di legno. Dieci riflessioni sulla distanza, Quodlibet, Macerata 2019. Sama idea pochodzi jeszcze z roku 1916.

[3] Ginzburg C., Czytać między wierszami. Lektury, szkice, noty, przełożyła Joanna Ugniewska, Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2023, s. s. 21

[4] Ginzburg C., Czytać między…, s. 51

image_printDrukuj tekst