Cytaty te służą mi do argumentowania na rzecz tezy, że bogactwo uwikłań zwykle kobiet, choć nie tylko, w sferę – tak czy owak – prostytuowania się – to paleta aktywności skutkująca potrzebą ich odmiennego kwalifikowania. Owym przyporządkowaniom bogactwa określeń towarzyszy kompleks różnorodnych społecznych wyobrażeń.
„Prostibulum, najczęściej zbudowane na koszt całej społeczności – tzn. z pieniędzy publicznych – oddawane było w dzierżawę „przeorysz” (abbesse) lub zarządcy, którzy teoretycznie mieli monopol na ten rodzaj działalności. Ich zadaniem było wyszukiwanie dziewcząt – zatwierdzanych potem lub nie przez urzędnika sądowego – narzucanie im określonych zasad, niekiedy utrzymywanie ich oraz zawsze pilnowanie porządku w tej małej społeczności kobiecej. W przypadku konieczności, śmierci albo wyjazdu abbesse władze nie wahały się same kierować „domem”.[1]
„W XV w. – od Burgundii po Prowansję – prostytucja oficjalna lub tolerowana przez wszystkie ośrodki władzy jawiła się więc jako naturalny wytwór określonych struktur demograficznych, określonego porządku oraz określonej moralności. Pełniła ona funkcję mediacyjną, a dom publiczny – tak jak „opactwa uciech” (abbayes joyeuses) – uważany był za instytucję łagodzącą konflikty pomiędzy różnymi grupami wiekowymi i społecznymi. Wszyscy młodzi mężczyźni – i nie tylko oni – udawali się tam w poszukiwaniu nieskrępowanego seksu. Prostytucja, zmunicypalizowana lub nie, łagodziła agresywność młodzieży, choć jej jednak nie eliminowała.”[2]
„Dla pasterzy dusz ludzkich prostytutka była więc jednocześnie pomocą i świadkiem. Biedna i upokorzona, uczestniczyła w pewnym w sensie w walce z grzechem i była jego ofiarą.”[3]
W ten sposób (tj. wtedy gdy dla Kościoła z jednej strony zaspokajała naturalne potrzeby wykluczonym z małżeństw, z drugiej była „świadectwem nędzy ludzkiej”.
Prowadzi to do wniosków naszego historyka:
„W ten sposób daje się wytłumaczyć dwoistość określeń stosowanych wobec prostytutek. Niektóre z tych wyrażeń są obraźliwe (ribaudes, savates itp.); przez inne przebija współczucie, zrozumienie, sympatia: bonnes dames („dobre kobiety”), fillettes („dziewczynki”), belles filles („piękne panienki”), filles les joyeuses („córy uciech”) nie są odrzucane przez społeczność, gotową w równym stopniu powiększać ich szeregi – taki los czekał bowiem ofiary rozmaitych nieszczęść, których liczba rosła – co przyjąć je ponownie na swe łono po odbyciu pokuty. Piekło, w jakim żyły dziewczęta, było jedynie czyśćcem, który trwał tak długo, jak trwała „młodość”.[4]
Te interpretacje historyka dostarczają nam argumentów w zasadniczej sprawie. W zniuansowanym oglądzie zjawiska prostytucji nie dość jednego, dwóch, czy trzech terminów na określenie sytuacji społecznej (życiowej) w jakiej znaleźć się mogły kobiety. W perspektywie oglądu badacza zjawisk społecznych zarówno wielorakie wcielenia fenomenu w rzeczywistość społeczną i jej przejawy w zbiorowej wyobraźni – a może i decydujące jest to ostatnie – przesadzają o ich historycznej tożsamości.
„(…) życie było tak jaskrawe – konkluduje Rossiaud – i różnorodne, że jednym wciągnięciem powietrza wdychano woń krwi i róż”. To cytowane i powtarzane tysiące razy zdanie Huizingi (Johanna Huizingi – przyp. W.W. ) nie przestaje ciążyć jak przekleństwo nad historią obyczajów. Historia sposobów odczuwania i wrażliwości musi również przestrzegać dokładnej chronologii, a wydarzenia z niedawnej historii nauczyły nas, że „krótkie trwanie” ma również swoja wagę.”[5]
Jacques Rossiaud, w lakonicznych uwagach na zakończenie swej książki przyznaje się do tego, że w swych studiach nad prostytucją pozostawał w okowach historii obyczajów:
„Średniowieczni malarze przedstawiali często grzesznicę w sypialni ze zwierciadłem w ręku. Mam nadzieję – wyznaje nasz historyk – że udało mi się pokazać, że w zwierciadle tym odbija się w powiększeniu obraz miasta i że historia prostytucji nie mówi nic, jeśli nie towarzyszy jej historia obyczajów.”[6]
Ta zaś – dodałbym – żywi się historią kultury…
[1] Ibidem, s. 13. W przyp. 6-tym znajdujemy liczne wypisy źródłowe, studia przypadku, egzemplifikacje instytucjonalizacji zjawiska. Zob. ProstituéEs. Clio. Histoire, femmes et sociétés 2003/1 n° 17.
[2] Ibidem, s. 83.
[3] Ibidem, s. 82.
[4] Ibidem, s. 83.
[5] Ibidem, s. 258-259. Nasz autor „usprawiedliwia” swój zdarzeniowy (po polsku powiemy raczej zdarzeniowy niż wydarzeniowy jak tłumaczy tłumacz) charakter argumentowania przyjęty w tej pracy. Wskazuje na to użycie zapewne terminu un temps court (ew. breve tempo) jako nieśmiała opozycja wobec wpływów kategorii la longue durée lansowanej w środowisku szkoły Annales.
[6] Ibidem, s. 259.